Smutna prawda o elektrykach. Ładowanie na Orlenie kosztuje krocie

Maksym SłomskiSkomentuj
Smutna prawda o elektrykach. Ładowanie na Orlenie kosztuje krocie
Deklarowany zasięg samochodów elektrycznych to ściema. Niejednokrotnie dowodzono tego w licznych testach i w różnych warunkach drogowych. Na uwagę zasługuje między innymi test, w którym porównano zasięg 36 samochodów na autostradzie. Wyniki niejednego z Was zaskoczą. Na domiar złego jazda elektrykami coraz mniej opłaca się w sytuacji, w której pojazdu tego rodzaju nie ładujemy w domu. Jakiś czas temu policzyłem to, ile kosztuje ładowanie samochodów elektrycznych w 2023. Byłem przerażony. Przykładów osób rozczarowanych rosnącymi cenami ładowania elektryków nie trzeba szukać daleko.

Ile kosztuje ładowanie elektryka?

Łukasz Kotkowski, kolega z redakcji Chip.pl, postanowił podzielić się z innymi internautami informacją na temat ceny ładowania użytkowanego przez niego auta elektrycznego na stacji Orlen Charge. Przypominam, że Orlen po nowym roku kolejny raz podniósł ceny ładowania elektryków – i to znacząco. Wpis Łukasza dobitnie pokazuje, że koszt uzupełniania stanu baterii w takim pojeździe stał się zaskakująco wysoki.

„Naładowanie od 15% „do pełna” na ładowarce 50 kW Orlenu – 1:30h, 210 zł, przejadę za to 350 km (przy dobrym wietrze – dosłownie)” – napisał. Dodać należy, że ładowarka 50 kW to jedna z tańszych opcji ładowania. Aż o 50 groszy więcej za 1 kWh zapłacą osoby użytkujące ładowarki DC z mocą przekraczającą 125 kW.

„Wieczorem skoczę zatankować auto, pewnie potrwa to góra 5 minut, zapłacę podobne pieniądze i przejadę za to 2x więcej km bez względu na pogodę” – dodał.


Samochód spalinowy oszczędniejszy niż elektryk

Przy obecnych cenach benzyny (6,66 złotych za litr PB95), za 210 złotych można zalać 31,5 litra paliwa. W przeciętnym samochodzie klasy B/C o spalaniu rzędu 6,5 litra na 100 kilometrów da się za te same pieniądze pokonać dystans blisko 500 kilometrów. Auta z silnikiem Diesla na trasie spalą jeszcze mniej.

O dziwo żaden miłośnik samochodów elektrycznych nie zwrócił (jak na razie) uwagi na to, że czas oczekiwania na poziomie aż 1,5 godziny można znacząco skrócić ładując baterię do 80 procent, a nie 99 procent jak zrobił to Łukasz. Tak czy inaczej czas tankowania na poziomie nawet około 1 godziny jest szalenie długi. Jeśli dodać do tego żadne oszczędności, a nawet większy wydatek…

Cóż, to n-ty dowód na to, że elektryki są wspaniałymi samochodami, o ile ładuje się je w domu, ma tanią energię i porusza nimi głównie „wkoło komina”.

Źródło: Twitter @lukaszkotkowski

Udostępnij

Maksym SłomskiZ dziennikarstwem technologicznym związany od 2009 roku, z nowymi technologiami od dzieciństwa. Pamięta pakiety internetowe TP i granie z kumplami w kafejkach internetowych. Obecnie newsman, tester oraz "ten od TikToka". Miłośnik ulepszania swojego desktopa, czochrania kotów, Mazdy MX-5 i aktywnego uprawiania sportu. Wyznawca filozofii xD.