Twitter: Elon Musk zwolnił 3700 osób, a teraz rozpoczął falę banów

Maksym SłomskiSkomentuj
Twitter: Elon Musk zwolnił 3700 osób, a teraz rozpoczął falę banów
Oj ciekawie zaczynają się rządy Elona Muska na Twitterze. Ekscentryczny miliarder finalnie kupił Twittera za 44 miliardy dolarów z końcem października bieżącego roku i z miejsca rozpoczął falę zwolnień. Po pozbyciu się dyrektora generalnego Twittera Paraga Agrawala, dyrektora finansowego Neda Segala oraz dyrektora ds. prawnych i polityki Vijaya Gadde, Musk lekką ręką zwolnił kolejne… 3700 osób. To połowa pracowników firmy! Teraz okazuje się, że Twitter jednak potrzebuje zwolnionych eks-członków załogi. Ponadto, obiecana przez Muska „wolność słowa” nie wygląda na razie tak, jak co poniektórzy się tego spodziewali.

Elon Musk szaleje u sterów Twittera

New York Times opublikował kilka dni temu e-maila, jakiego nowe kierownictwo firmy wysłało w czwartek do 7500 pracowników Twittera. Pracownicy dowiedzieli się z wiadomości, że ich pracodawca rozpoczyna masowe zwolnienia. Mamy poniedziałek, a już zwolniono ponad 3700 osób z tej puli. Na ich miejsce zatrudniono ponad 50 osób, które wcześniej pracowały dla Muska w innych jego firmach.

Czytaj także: Jak dużo szkód jest w stanie wyrządzić Elon Musk?

Zwolnieni planują pozew zbiorowy w związku z naruszeniem Worker Adjustment and Retraining Notification Act (WARN), ustawy zabraniającej masowych zwolnień bez 60-dniowego okresu wyprzedzenia. W odpowiedzi Twitter proponuje części byłych pracowników… ponowne ich zatrudnienie. O sprawie pisał w piątek Bloomberg.

Czy ktoś coś z tego rozumie?

Opłata za Twittera

W sobotę na Twitterze ruszył program płatnej subrypcji, kosztujący 8 dolarów miesięcznie. To od teraz jedyna metoda na weryfikację konta i niebieski znaczek przy jego nazwie. Metoda idiotyczna, bowiem konto zweryfikowane będzie miał ten, kto zapłaci, a nie ten, który skutecznie zweryfikuje się na przykład poprzez nadesłanie dowodu tożsamości lub w jakikolwiek inny sensowniejszy z punktu widzenia prywatności danych osobowych sposób. Niektórzy celebryci, jak choćby pisarz Stephen King, zapowiedzieli, że to Elon Musk powinien płacić im za obecność na platformie.



Elon Musk zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że istnieją doskonałe bezpłatne metody na skuteczną weryfikację tego, czy dane konto prowadzi jakaś osoba, czy tylko ktoś, kto się pod nią podszywa. Po co jednak robić coś raz dobrze i skutecznie, skoro od każdego użytkownika chcącego zweryfikować swoje konto, można pobierać opłatę stanowiącą równowartość ok. 445 złotych rocznie?

Wolność na Twitterze

Twitter wygłaszał wzniosłe kazania o tym, że z nim u steru Twitter stanie się oazą wolności. Pierwszym krokiem na drodze ku wolności słowa jest decyzja o zakazaniu najpopularniejszego żartu na Twitterze, polegającego na podszywanie się pod inne osoby.



Na twitterze podstawową nazwę użytkownika konta stanowi ciąg liter i cyfr po znaku @. Na przykład @maksymslomski. Inna rzeczą jest nazwa wyświetlana, którą można modyfikować. @maksymslomski może figurować na Twitterze na przykład jako Pan Melon. Wieloletni żart z opisywanej tu platformy polega na podszywaniu się pod inne osoby poprzez zmianę nazwy wyświetlanej. Dla przykładu, Elon Musk (@wesolybrokul) może podszywać się pod użytkownika Elon Musk (@elonmusk). Większość internautów patrzy bowiem na nazwę wyświetlaną, nie zwracając uwagi na nieco mniej eksponowaną nazwę użytkownika.

Elon Musk zapowiedział, że będzie banował każdą osobę, która podszywa się pod kogo innego. Zasada ta już wcześniej widniała w regulaminie Twittera, jednakże nie była egzekwowana w odniesieniu do oczywistego trollingu. Fala banów ruszyła, a wyłapały je między innymi słynne konto @h3h3productions, Kathy Griffin, Sary Silverman i Rich Sommer, które wcześniej zmieniły nazwy użytkownika i zdjęcia, aby pasowały do tych z profilu Muska.

„Jeśli chcą odzyskać swoje konta, muszą zapłacić 8 dolarów” – napisał Musk. Przypomniał tym samym, że ban grozi każdej osobie niezweryfikowanej, która prowadzi konto o dużych zasięgach – te będą wzięte na celownik jako pierwsze.



I pomyśleć, że 13 stycznia 2021 roku Elon Musk apelował na Twitterze, aby „zalegalizować komedię”.

hehe

Elon Musk może oczywiście robić na Twitterze wszystko to, na co pozwala mu prawo. To w końcu jego własność. Internauci zarzucają mu jednak śmieszność, bo zamiast „wolności słowa” jak na razie wprowadza kolejne zakazy. Zdaniem niektórych Polaków korzystających z Twittera wolność słowa na Twitterze Muska może wyglądać trochę tak, jak wolność słowa na polskim Banbye.



Przyszłość Twittera pozostaje bardzo niejasna.

Źródło: mat. własny, Bloomber, New York Times

Udostępnij

Maksym SłomskiZ dziennikarstwem technologicznym związany od 2009 roku, z nowymi technologiami od dzieciństwa. Pamięta pakiety internetowe TP i granie z kumplami w kafejkach internetowych. Obecnie newsman, tester oraz "ten od TikToka". Miłośnik ulepszania swojego desktopa, czochrania kotów, Mazdy MX-5 i aktywnego uprawiania sportu. Wyznawca filozofii xD.