Pół roku ze Steam Deckiem. Sprzęt, który odmienił moje życie

Wojtek BłachnoSkomentuj
Pół roku ze Steam Deckiem. Sprzęt, który odmienił moje życie

Od pół roku korzystam ze Steam Decka i po tych sześciu miesiącach mogę wprost stwierdzić, że ta przenośna konsola Valve zmieniła moje życie. A raczej życie to wróciło do pewnej normy, przynajmniej jeśli chodzi o czerpanie rozrywki z gier komputerowych. W tym artykule wyjaśnię, dlaczego tak się stało i dlaczego w zasadzie nie jest to dla mnie żadne zaskoczenie. Steam Deck jest i przez najbliższy czas będzie niedoścignionym wzorem handheld’u, niezależnie od tego co wymyślą jego konkurenci.

Steam Deck

Życie gracza po trzydziestce to nie jest prosty kawałek chleba

Zawsze uważałem się za gracza. Za osobę, której świat gamingu jest bliski. Wychowałem się na takich tytułach jak Gothic, World of Warcraft czy GTA 3 i to już chyba wystarczająco wyjaśnia, z jakim rocznikiem mamy tutaj do czynienia. W pewnym momencie jednak natrafiłem na ścianę. Na początku by to swego rodzaju dług technologiczny. Po prostu mój komputer przestał ogarniać nowe tytuły. W tak zwanym międzyczasie wskoczyła też w moje ręce konsola Xbox 360, ale jakoś nie byłem w stanie się z nią polubić.

Życie zaczęło mocno komplikować sprawy, przestrzeni było coraz mniej na rozrywkę, bo praca angażowała sporo energii oraz czasu. Nie miałem na czym i nie miałem kiedy grać. W pewnym momencie stwierdziłem STOP – pora coś z tym zrobić. Kupiłem laptopa gamingowego, który miał być lekiem na całe zło. Lenovo Legion Y540 służy mi do dziś, a karta graficzna RTX 2060 nadal nieźle daje sobie radę z nowymi grami AAA.

Ale okazało się, że tak właściwie mimo tej sporej inwestycji, za dużo się nie zmieniło w moim gamingowym życiu. Dlaczego?

Steam Deck
Steam Deck to prawdziwy kombajn gamingowy

Jeden komputer do pracy i do gier to zły pomysł

Pracuję zdalnie i perspektywa spędzenia kolejnych kilku godzin przy tym samym biurku, tym samym monitorze i tym samym komputerze, nie wiązała się bynajmniej z przyjemnymi uczuciami. Potrzebowałem przerwy i potrzebowały jej też moje oczy i kręgosłup. Rozwiązanie jest proste, powiecie, „Kup konsolę!”. Problem w tym, że ja Xboxa już mam i jego głównym zadaniem jest leżenie pod telewizorem i zbieranie kurzu. Nie dlatego, że nie mam czasu i ochoty. Kwestię problematyczną jest tutaj telewizor, który współdzielę z innymi domownikami.

Dlatego jak tylko pojawiła się informacja, że Steam pracuje nad handheldem, to w mojej głowie zaświeciła się lampka! To może być to! Wcześnie myślałem oczywiście nad tym, żeby kupić sobie Nintendo Switcha. Ale zniechęciła mnie do tego konieczność kupowania nowych gier, które nadal są tytułami typowymi dla konsol Nintendo. Czyli gameplay miód, ale oprawa raczej bieda. A tutaj miało niespodziewanie pojawić się urządzenie przenośnie, na którym będę mógł grać we wszystkie gry z mojej bogatej biblioteki Steam (i nie tylko!). Jackpot! Mamy to!

Nie wyrywałem się przed szereg jednak, bo jestem wyznawcą filozofii „Remeber, no pre-orders!„. Dlatego też uzbroiłem się w cierpliwość, dałem czas Valve, żeby dopracowali swoje nowe urządzenie i usunęli wady tak zwanego wieku dziecięcego. Wiedziałem, że jest to producent, któremu w tej kwestii można spokojnie zaufać. Nie zawiodła też społeczność, która przez kilka ostatnich miesięcy urosła do sporych rozmiarów.

Na początku tego roku podjąłem decyzję – to jest ten moment. Kupiłem swojego Steam Decka.

Steam Deck
Gładziki w Steam Decku to jest prawdziwa rewolucja

Steam Deck. Rozwiązanie szyte na miarę (dla mnie)

Jako człowiek, który lubi mieć szerokie rozeznanie w rynku, zanim zadecyduje się na zakup, zrobiłem odpowiedni research. Wyszło z niego, że w zasadzie bezpośredniej konkurencji Steam Deck nie ma, zwłaszcza biorąc pod uwagę budżet, jaki chciałem na jego zakup przeznaczyć. 1899 zł za najtańszą wersję to jest cena, której żaden inny producent nie może zaoferować. Wiadomo, że Valve ten najtańszy wariant Steam Decka sprzedaje w zasadzie bez zysku, a nawet dokładając do interesu, ale za to ze świadomością, że i tak odbije sobie to na zakupach na platformie.

Wybrałem więc świadomie wersję 64 GB, wiedząc, że będzie to zdecydowanie za mało na zainstalowanie jakiejkolwiek sensownej gry. Od razu domówiłem do konsoli szybką kartę microSD o pojemności 512 GB i tyle wystarczyło, żeby już cieszyć się pełnym doświadczeniem, jakie oferuje Steam Deck. Była to moim zdaniem najlepsza możliwa decyzja, bo droższe warianty różnią się w zasadzie tylko pojemnością dysku, nieco lepiej wykonanym etui, a najdroższa wersja z dyskiem 512 GB ma jeszcze matowy ekran antyrefleksyjny. Wystarczyło jednak zwykłe matowe szkło ochronne, żeby ten dodatkowy feature premium uzyskać w najtańszej wersji w zasadzie po kosztach.

Steam Deck
Case w najtańszej wersji nie ustępuje jakością tej najdroższej i po prostu działa.

Wydajność jest w każdym z wariantów Steam Decka dokładnie taka sama, a wymiana wbudowanego dysku na szybszy i pojemniejszy to w zasadzie formalność. Dylemat jest tu więc żaden, a co najciekawsze, da się Steam Decka kupić JESZCZE taniej! Otóż od niedawna Valve oferuje swoją konsolę w wersji odnowionej, gdzie możemy urwać dodatkowe kilka stówek. Otrzymujemy wówczas konsolę lekko używaną, pochodzącą ze zwrotów, naprawioną i z oficjalną pełną gwarancją producenta. Brzmi jak doskonały deal.

Steam Deck rozwiązał problem, którego nie rozwiązał gamingowy laptop

Z perspektywy pół roku ze Steam Deckiem jestem w stanie ze stu procentową pewnością stwierdzić, że udało się. Udało się wskrzesić duszę tego na pozór martwego gracza, który tkwił głęboko we mnie. Wspomniane wyżej problemy totalnie zniknęły, gdy tylko wziąłem Steam Decka do ręki. Dziś mogę bez problemu zamknąć komputer po 8 godzinach pracy, rozłożyć się na kanapie (albo w łazience, w autobusie, w namiocie, na hamaku etc.) i rozkoszować się rozgrywką. A kupka wstydu na moim koncie Steam jest ogromna, więc naprawdę jest w co grać!

Odzyskałem motywację do grania, bo grać mogę teraz dosłownie wszędzie. Możliwość szybkiego wznowienia gry w dowolnym momencie to prawdziwe złoto, bo nie jestem przykuty do gry na stałe. Mogę bez żadnego problemu w trakcie walki z bossem uśpić konsolę jednym kliknięciem przycisku zasilania i do gry wrócić…. za dwa dni. Po wybudzeniu gra zostanie wznowiona dokładnie w tym samym momencie. Na komputerze z Windowsem taka sytuacja jest nie do pomyślenia. Dlatego też Steam Deck ma moim zdaniem tak wielką przewagę nad konkurencją w postaci Asusa ROG Ally, nadchodzącego Lenovo Legion GO czy chińskich wynalazków typu Ayaneo Air.

Steam deck
Steam Deck to idealne narzędzie do ogrywania klasyków, które w dniu premiery paliły procesory

W co gram na Steam Decku? W co tylko chcę!

Zanim otrzymałem swojego Steam Decka (swoją drogą kupno z polskiej dystrybucji to jest głupota. Wysyłka bezpośrednio od Valve była błyskawiczna, a cena jest NORMALNA), odkurzyłem swoje konto Steam i zacząłem planować, w co będę grać. Poczyniłem też szybkie zakupy. Na liście do ogrania znalazły się takie klasyki jak „Skyrim”, „Oblivion” czy „Batman”. Dorzuciłem też kilka lekkich nowości w postaci „Vampire Survivors” czy „Blasphemous”, które na tej konsoli wręcz fruną. Spróbowałem też wycisnąć ze Steam Decka nieco więcej i zainstalowałem „No Man’s Sky”. To był jednak zaledwie początek.

Steam Deck
Ergonomia to coś, co przyświecało projektantom Steam Decka. Udało się.

Choć jest to konsola dedykowana platformie Steam, to Steam OS jest tutaj zaledwie mocno rozbudowaną nakładką. W środku drzemie bowiem system Linux i to otwiera nas na mnóstwo możliwości. Choć nie jest to totalnie bezobsługowe, to dzięki bardzo aktywnej społeczności za pomocą zaledwie kilku kliknięć jesteśmy w stanie zainstalować Heroic Launcher, który pozwoli korzystać na Steam Decku z zawartości naszych bibliotek Epic Games czy GOG. Tą drogą właśnie zainstalowałem na handheldzie Valve Cyberpunka 2077 czy Wiedźmina 3. Obie gry działają tu bez najmniejszego problemu.

To jednak NADAL NIE JEST KONIEC. Bowiem jeśli ktoś ma tylko taką chęć, to może Steam Decka zamienić w uniwersalny i wszechstronny emulator różnych systemów. Od NES’a przez GameBoya aż po Xboxa 360 czy PlayStation 3. Wszystko za sprawą EmuDeck, które jest kompleksowym rozwiązaniem dla fanów retro grania i które rzecz jasna jest dostępna na Steam Decka.

Jak więc widzicie, możliwości mamy tutaj naprawdę mnóstwo!

Steam Deck
Steam Deck do maluchów nie należy, ale i tak bardzo wygodnie leży w dłoni

Steam OS – klucz do sukcesu Steam Decka

Nie da się ukryć, że gdyby nie oprogramowanie, to Steam Deck nie byłby tak cudownym urządzeniem. Nawet mimo ewidentnych braków pod względem specyfikacji, wygrywa z konkurencją właśnie dzięki systemowi Steam OS. Piętą achillesową zarówno Ally, Ayaneo jak i również Legiona Go, jest system operacyjny Windows, który po prostu nie jest dostosowany do wykorzystania w tego typu urządzeniach. Wiadomo, że ma on swoje niewątpliwe plusy, jak na przykład możliwość swobodnego korzystania z dobrodziejstw KAŻDEJ z usług, od Steam, przez Epica i GOG’a aż po natywnego klienta Xbox Game Pass.

Z tym że na Steam Decku też jest to jak najbardziej możliwe, tylko wymaga odrobinę kombinowania, jak już wspomniałem wyżej. O tym, jak korzystać z Heroic Launcher opowiem Wam w jednym z kolejnych materiałów. To banalnie proste i w zasadzie bezproblemowe. Co ważne, sam Valve jest bardzo ostrożny we wskazywaniu, które gry biblioteki Steam są kompatybilne ze Steam Deckiem. Dlatego też nawet jeśli jakaś gra jest opisana jako „Niewspierana” to nie oznacza, że nie będzie działać. Przykładów mam tutaj kilka, jak na przykład Dirt 2 czy Spec Ops: The Line. Działają na konsoli Valve bez najmniejszego problemu.

Steam Deck
Pełnoprawny system? Proszę bardzo – dostępny na żądanie!

Tryb Gry w Steam OS sprawia, że doświadczenie użytkownika jest mocno zoptymalizowane. Choć pod płaszczykiem nadal jest to desktopowy system Linux, to nawet nie jesteśmy w stanie tego dostrzec. Oczywiście jeśli tylko zechcemy, to możemy jednym kliknięciem odpalić Steam OS w trybie desktopwym i używać Steam Decka jako zwykłego peceta. W przypadku konsol z Windowsem jesteśmy na to skazani.

Jednak Microsoft najwidoczniej otworzył oczy, bo prawdopodobnie pracuje właśnie nad analogicznym do Steam OS specjalnym trybem handheldu dla systemu Windows, co ma mocno usprawnić obsługę gier na tego typu urządzeniach. Dziś jest to dalekie od ideału, choć producenci dwoją się i troją, żeby ułatwić użytkownikom życie za sprawą różnego rodzaju nakładek. Pod nimi ukrywa się jednak stary dobry Windows, więc jest na co narzekać.

Steam Deck
Moja zakurzona biblioteka Steam wraca do łask dzięki Steam Deckowi

Steam Deck to idealny lek na codzienną rutynę

W ramach podsumowania stwierdzę tylko jedną rzecz. Steam Deck pokazał mi, że moje wewnętrzne dziecko potrafiące czerpać radość z gry żyje i ma się doskonale. Wystarczyło tylko znaleźć tylko odpowiednie narzędzie. Cieszy mnie niezmiernie ta rosnąca popularność handheldów, którą zapoczątkował w zasadzie Nintendo Switch, choć prawdziwy fundament widzę tutaj w PSP i PS Vita. Steam Deck to kolejny filar na miarę naszych czasów, którego nieco niespodziewana popularność mogła zmotywować producentów takich jak Asus czy Lenovo, do opracowania swoich propozycji.

Ja jestem w konsoli Valve zakochany i uważam, że w 2023 roku to nadal jest najlepsza i najrozsądniejsza z dostępnych opcji. Mam też wrażenie, że ten stan utrzyma się jeszcze przez jakiś czas. Valve o to zadba!

Przeczytaj wiecej:

Udostępnij

Wojtek BłachnoO technologii i popkulturze może pisać bez ograniczeń. Wśród rodziny i znajomych ma opinię "tego Wojtka co się zna na komputerach". Z wykształcenia bibliotekarz, choć jego zawodowe ścieżki do biblioteki jakoś nie zaprowadziły. Lubi dobre kino, wino, podróże i muzykę filmową. Niepoprawny gadżeciarz. Twierdzi, że urodził się za późno, żeby odkrywać Świat, za wcześnie, żeby odkrywać Wszechświat, ale idealnym momencie, żeby odkrywać Internet. Jest zdania, że memy to poezja XXI wieku.