Osoby grające w Fallout 76 naprawdę nie mają łatwego życia. Bethesda dwoi się i troi, aby co najmniej co miesiąc przysparzać im i sobie nowych problemów. Najnowszą aferę można śmiało zaliczyć do poważnych. Pamiętacie jeszcze jak osobom płacącym (sic!) za abonament Fallout First znikały rzeczy z ich skrzynek bez dna? No to teraz przedmioty znikają wszystkim, solidarnie.
Bethesda potwierdziła, że publiczne serwery Fallouta 76 roją się od hakerów korzystających z nowej metody uprzykrzania zabawy. Cyberprzestępcy za cel obrali sobie ekwipunek graczy, który konsekwentnie… kradną i kasują. Atak następuje bez najmniejszego udziału ze strony grającego. Wystarczy, że postać sterowana przez hakera znajduje się w pobliżu postaci gracza. „W pobliżu” oznacza „w zasięgu rysowania” otoczenia przez grę (chodzi o tzw. render distance).
Na domiar złego, deweloper poinformował, że nie jest w stanie przywrócić „wymazanych” z ekwipunków przedmiotów. Jeśli ktoś postanowi ukraść i wykasować należące do Was pancerze i inne dobra, utracicie je bezpowrotnie.
Na utratę całego dobytku uskarża się coraz więcej osób, a jedyną skuteczną metodą na uchronienie swojego dorobku jest nielogowanie się do publicznych serwerów gry. Bethesda wciąż pracuje nad rozwiązaniem problemu, którego mimo upływu już kilku dni od pierwszych doniesień od poszkodowanych osób wciąż nie udało się wypracować.
Przypominam, że prywatne serwery są dostępne wyłącznie dla osób opłacających dodatkowy abonament Fallout First, o którym w dniu premiery Bethesda nawet nie wspominała…
Ktoś z Was ma jeszcze cierpliwość do tej gry?
Źródło: Bethesda