Test Tronsmart Bang SE. Głośnik w rozsądnej cenie, który rozkręci imprezę

Wojtek BłachnoSkomentuj
Test Tronsmart Bang SE. Głośnik w rozsądnej cenie, który rozkręci imprezę

Głośnik bezprzewodowy to jeden z najbardziej popularnych gadżetów wśród młodszego pokolenia. Jest to tak oczywiste, jak fakt, że latach 80 i 90 triumfy święciły wszelkiego rodzaju boomboxy z zasilaniem bateryjnym. W zasadzie od współczesnych potomków, z którymi imprezy rozkręcają pokolenia urodzone już w nowym millenium, różni ich tylko i wyłącznie źródło dźwięku. Tronsmart Bang SE to jeden z bardziej przystępnych cenowo głośników, który jednocześnie moim zdaniem daje radę! Oto moje wrażenia!

Urządzenie Tronsmart Bang SE zostało wypożyczone redakcji na czas trwania testów przez firmę Tronsmart.

Prawda jest taka, że ja jakoś przesadnie nie imprezuję. Gdy organizuję domówkę, to za stanowisko DJ robi pilot od telewizora, który jest źródłem nagłośnienia. Nawet nie przesadzam z głośnością, bo to już nie te lata, a i mieszkanie w bloku raczej zmusza do bardziej stonowanych imprez. Jednocześnie lubię dobrą muzę w dobrej jakości, więc z przyjemnością podjąłem się testu głośnika bluetooth Tronsmart Bang SE. Gdy go odpaliłem po raz pierwszy, na myśl przyszło mi od razu wiosenne grillowanie na działce w środku lasu, gdzie nie trzeba się przejmować sąsiadami.

Tronsmart Bang SE. Design i funkcjonalność

Od strony wyglądu głośnik ten nie wybija się na tle konkurencji. Nie jest to oczywiście brzydki sprzęt, ale jeśli szukamy czegoś bardziej eleganckiego, to nie jest ten styl. To taki typowo „terenowo-sportowy” sprzęt, o czym świadczy poręczny uchwyt oraz mocowanie paska, który znajdziemy zresztą w zestawie. Na pewno latanie z tym głośnikiem po mieście to całkiem wygodna sprawa. W sam raz na grilla na wodą, czy na boisku podczas gry, choć tak naprawdę ogranicza nas tylko wyobraźnia (i pojemność baterii).

Zacznijmy jednak od samej surowej specyfikacji tego głośnika.

  • Moc: 40W,
  • Bluetooth 5.3,
  • IPX6,
  • Długość pracy: do 25h,
  • Waga: 2,1 kg,
  • Dodatki: USB, USB-C, złącze jack 3,5 mm, podświetlenie LED, microSD.

O ile pod względem jakości dźwięku niewiele nam to jeszcze mówi, to można sądzić, że teoretycznie powinno być ok. Moc 40W nie jest jakaś spektakularna, biorąc pod uwagę rozmiary głośnika Tronsmart Bang SE, ale cyferki to nie jest wszystko. Cieszy bogactwo portów, bo jeśli nie chcemy korzystać z tego głośnika w trybie bezprzewodowym, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby podłączyć do niego pendrive z muzyką, kartę microSD czy telefon po kablu (USB-C lub AUX).

Audiofil i tak będzie zawiedziony. Ja jestem zadowolony z jakości dźwięku

Głośnik ma przede wszystkim grać, więc to jakość dźwięku i jego głośność są tutaj kluczowe. Lipy moim zdaniem nie ma, choć to wszystko oczywiście kwestia gustu. Moje uszy nie są aż tak wrażliwe, a zakładając, że w moim odczuciu jest to głośnik typowo imprezowy, to nie ma sensu, oczekiwać niego bóg wie czego. Gra bardzo głośno z fajnym i głębokim basem. Dźwięk jest czysty i wyraźny. Lubię słuchać sporo muzyki instrumentalnej i filmowej, a ten typ muzyki charakteryzuje się sporą subtelnością. Ten głośnik całkiem sprawnie potrafił je oddać.

Warto wspomnieć o tym, że głośnik ten posiada specjalny tryb SoundPulse, aktywowany jednym z przycisków. Jest to fabrycznie zaprogramowany tryb equalizera, który podbija nieco niektóre parametry głośnika, co sprawia, że dźwięk jest wyraźniejszy i nieco głośniejszy. Osobiście polecam go pozostawić włączony cały czas. Niestety nie mamy żadnej możliwości modyfikacji ustawień tego trybu i możemy go jedynie włączyć i wyłączyć. Jak mówiłem, to jest prosty rozrywkowy boombox. Wystarczy!

Gra i świeci, ale nie wszystko w nim jest super

Żeby nie był to kolejny nudny głośnik bezprzewodowy, producent postanowił dodać coś ekstra. Tronsmart Bang SE został bowiem wyposażony również w oświetlenie RGB i to całkiem bogate. Ledy reagują w rytm odgrywanej muzyki, więc jest to całkiem fajny „ficzer” na różnego rodzaju domówki. Opcję tę można w każdej chwili wyłączyć przy pomocy jednego z przycisków na obudowie. Na co dzień raczej bym z tego dodatku nie korzystał, ale potencjalna imprezka to zupełnie inna sytuacja. W zaciemnionym pokoju ledy świecą całkiem wyraźnie i są w stanie zrobić nastrój. Dyskoteka to nie będzie, ale i tak fajnie, że taka możliwość jest.

Producent deklaruje do 24 godzin pracy na jednym ładowaniu i szczerze mówiąc, jestem w stanie w to uwierzyć. Wszystko zależy oczywiście od poziomu głośności i włączonego oświetlenia. Głośnik przyszedł do mnie naładowany i specjalnie przeprowadziłem dłuższy test, podczas którego głośnik przez kilka godzin pracował na mniej niż połowie głośności, z wyłączonym oświetleniem. Tak w ramach tła do pracy. Nie udało mi się go wówczas wyczerpać. Prawdziwą wytrzymałość musiałbym sprawdzić w trudnych do osiągnięcia warunkach doświadczalnych. Słuchanie muzyki na pełnej głośności przez kilka godzin doprowadziłoby prawdopodobnie do wizyty w moim mieszkaniu panów policjantów.

Żeby jednak nie być w pełni bezkrytyczny w stosunku do tego głośnika, to przyznam, że nie wszystko mi to zagrało. Przede wszystkim od strony estetycznej wolałbym, że front urządzenia nie pełnił funkcji billboardu, gdzie umieszczono ogromne logo producenta. Druga sprawa to sterowanie. Choć możemy sterować nim z poziomu smartfona, ale gdy źródłem muzyki jest pendrive albo karta, wówczas jesteśmy skazani na wbudowane w głośnik przyciski. Są one gumowe i dosyć trudno wyczuć pod palcem, pomimo tego, że ich symbole zostały delikatnie wyróżnione i są białe. W ciemności może być problem z połapaniem się, który przycisk tak właściwie klikamy i na przykład przypadkiem go wyłączyć.

Czy warto kupić głośnik Tronsmart Bang SE?

To są jednak wszystko detale, które raczej nie zmienią mojej ogólnej oceny głośnika Tronsmart Bang SE. W zasadzie, jeśli odpowiednio stonujemy nasze oczekiwania, to powinniśmy być naprawdę mile zaskoczeni. Już sama nazwa SE może sugerować, że mamy do czynienia z czymś bardziej budżetowym i nie inaczej jest w tym przypadku. Głośnik ten to najtańsza i teoretycznie najsłabsza propozycja z serii Bang. Co nie zmienia oczywiście faktu, że jest całkiem niezły i w cenie około 250-300 zł to naprawdę godna rozważenia opcja.

Imprezowy głośnik Tronsmart Bang SE kosztuje w dniu pisania tej recenzji ok. 233 złotych – urządzenie znajdziecie w sklepie producenta oraz na Allegro.

Udostępnij

Wojtek BłachnoO technologii i popkulturze może pisać bez ograniczeń. Wśród rodziny i znajomych ma opinię "tego Wojtka co się zna na komputerach". Z wykształcenia bibliotekarz, choć jego zawodowe ścieżki do biblioteki jakoś nie zaprowadziły. Lubi dobre kino, wino, podróże i muzykę filmową. Niepoprawny gadżeciarz. Twierdzi, że urodził się za późno, żeby odkrywać Świat, za wcześnie, żeby odkrywać Wszechświat, ale idealnym momencie, żeby odkrywać Internet. Jest zdania, że memy to poezja XXI wieku.