Ładowanie samochodów elektrycznych staje się droższe od tankowania benzyniaków

Maksym SłomskiSkomentuj
Ładowanie samochodów elektrycznych staje się droższe od tankowania benzyniaków
Obecna sytuacja na rynku energetycznym doskonale pokazuje potencjalne zagrożenia wiążące się z elektromobilnością. Sprzedaż samochodów elektrycznych rośnie na wielu rynkach zachodnich. W Norwegii aż 7 na 10 nowych samochodów to elektryki. W obliczu kryzysu energetycznego wywołanego rosyjską inwazją na Ukrainę okazuje się, że użytkowanie samochodu elektrycznego może być jeszcze bardziej problematyczne niż do tej pory. Do standardowej kwestii niewielkiego zasięgu, dość ubogiej sieci ładowarek oraz wydłużonego czasu podróży dochodzi fakt, iż ładowanie elektryków bywa nie tylko droższe od tankowania paliwa, ale czasem też… niemożliwe.

Jazda na prądzie droższa niż na benzynie

Z końcem sierpnia informowaliśmy Was o tym, że Chiny zamykają stacje ładowania samochodów elektrycznych, by oszczędzać energię. W Stanach Zjednoczonych i krajach Unii Europejskiej pojawiają się już pierwsze apele o to, aby zrezygnować z ładowania pojazdów elektrycznych w wyznaczonych godzinach popołudniowo-wieczornych, kiedy to sieć jest najmocniej przeciążona. Od stanowczych apeli niedaleko do zakazów.

Temat tych wyłączeń w swoim najnowszym MotoDzienniku podjął Jacek Balkan.

Problemem nie są wyłącznie ograniczenia.

W Holandii ładowanie samochodów elektrycznych kosztuje więcej niż ładowanie i tak bardzo drogiej w tej kraju benzyny. Okazuje się, że ładowanie elektryków jest opłacalne wyłącznie na publicznych ładowarkach, a nie z sieci domowej. Powód jest bardzo prosty: rządowe dopłaty, które za jakiś czas mogą się skończyć.

1 kWh energii elektrycznej w Holandii jest wydatkiem na średnim poziomie 0,77 euro (!!!), czyli ok. 3,63 złotych. To mniej więcej 5 razy więcej niż w Polsce. Koszt przejechania 100 kilometrów samochodem elektrycznym zużywającym na takim dystansie 20 kWh energii wynosi zatem 15,4 euro. Koszt przejechania analogicznego dystansu samochodem z silnikiem benzynowym o spalaniu 7 l / 100 km wynosi 15,05 euro. Na publicznych ładowarkach koszt 1 kWh wynosi 0,36 euro, co pozwala zmniejszyć koszt ładowania o połowę. Eksperci są jednak zgodni: to nie potrwa długo.

W Polsce aż tak źle nie jest

Sytuacja w naszym kraju wygląda inaczej, bo pomimo szalejących cen energii te są znacznie niższe niż w Holandii. W przeliczeniu na euro kilowatogodzina energii elektrycznej w Polsce od 1 listopada 2022 roku z 23% VAT w Tauron będzie wynosiła 0,16 euro (74 grosze). Cena 1 litra paliwa PB95 wynosi w Katowicach 1,33 euro (ok. 6,24 złotych z uwzględnieniem zniżki 30 groszy na litrze). Kalkulacje wyglądają następująco:

  • 100 km przejechane elektrykiem ładowanym w domu o zużyciu 20 kWh/100 km – 3,2 euro
  • 100 km przejechane samochodem benzynowym o spalaniu 7 l/100 km – 9,31 euro

Więcej kosztuje w Polsce natomiast ładowanie samochodów elektrycznych na szybkich ładowarkach publicznych.

Czy rząd będzie ochoczo rozwijał ich sieć w sytuacji, w której nie poradzi sobie z zapewnieniem bezpieczeństwa energetycznego Polakom? To pytanie pozostawiam otwartym.

Źródło: De Teleegraf

Udostępnij

Maksym SłomskiZ dziennikarstwem technologicznym związany od 2009 roku, z nowymi technologiami od dzieciństwa. Pamięta pakiety internetowe TP i granie z kumplami w kafejkach internetowych. Obecnie newsman, tester oraz "ten od TikToka". Miłośnik ulepszania swojego desktopa, czochrania kotów, Mazdy MX-5 i aktywnego uprawiania sportu. Wyznawca filozofii xD.