W przypadku Triblera wszystkie dane są wymieniane bezpośrednio pomiędzy użytkownikami. Pomijane są serwery, na których przechowywane są informacje na temat torrentów. A skoro nie są wykorzystywane, to z oczywistych względów nie można ich zamknąć. Jak stało się w ubiegłych dniach z The Pirate Bay.
Niezależność od serwerów to nie jedyna zaleta Triblera. Program oferuje całkowitą anonimowość podczas wyszukiwania, pobierania i udostępniania plików. Jak to działa? Użytkownik łączy się ze specjalną siecią, która funkcjonuje na identycznych zasadach, jak TOR (należy jednak zaznaczyć, że są one od siebie niezależne). Anonimowość jest zapewniana przez trasowanie cebulowe, wykorzystujące tzw. warstwy. Plik jest szyfrowany, a następnie przesyłany przez szereg węzłów, które stanowią komputery innych użytkowników. W efekcie nigdy nie można zlokalizować nadawcy oraz adresata paczki plików.
Takie rozwiązanie ma też oczywiście swoje negatywne strony. Im większa anonimowość (czyli więcej węzłów pośredniczących – można to ustawić z poziomy opcji Triblera), tym wolniejszy transfer. Wynika to z faktu, iż plik ten musi być pobrany i przesłany dalej przez szereg użytkowników.
TriblerTribler posiada również wbudowaną wyszukiwarkę plików torrent, dzięki czemu użytkownicy nie muszą korzystać z zewnętrznych serwisów. To właśnie w ten sposób twórcy chcą się uchronić przed nagłym zamknięciem popularnych stron z torrentami.
Twórcy chwalą się, że po zamknięciu The Pirate Bay zanotowali aż 30-procentowy wzrost liczby użytkowników Triblera.
Najnowszą wersję programu można pobrać z naszych zasobów.
Źródło: Torrent Freak