Dowodem na to jest chociażby uzbieranie 55 milionów dolarów przez firmę Volocopter na elektryczną latającą taksówkę. Zbiórkę zorganizowała korporacja Zhejiang Geely Holding Group Co. – właściciel takich marek samochodowych jak Volvo czy Lotus. Wrażenie robi fakt, że Volocopter planuje wprowadzenie swojego pojazdu na rynek w przeciągu dwóch do trzech lat.
Zebrane pieniądze mają być wykorzystane nie tylko na budowę taksówki, ale też na przeprowadzenie niezbędnych badań dotyczących rozwoju branży. Głównym problemem w przypadku latających samochodów zdaje się być brak regulacji prawnych oraz jasno określonych wymogów bezpieczeństwa.
Źródło: Volocopter
Stworzenie warunków, które pozwolą dwukołowcom na swobodne poruszanie się w powietrzu nie jest zbyt łatwe, gdyż wymaga dużych pokładów czasu, a co za tym idzie – pieniędzy. Nie przeszkadza to jednak wielu firmom na eksperymentowanie – w tworzenie latających samochodów zaangażowały się już takie marki jak chociażby Uber, eHang czy Kitty Hawk.
Jak twierdzi dyrektor finansowy Volocoptera, Rene Griemens, na samym początku taksówka wymagać będzie obecności wykwalifikowanych kierowców. Obsługa latającego pojazdu ma być bowiem znacznie trudniejsza od kierowania obecnymi już na rynku statkami powietrznymi. W przeciągu kilku lat od premiery, ludzi zastąpić ma sztuczna inteligencja.
Sam Volocopter zaprezentowany został już publice podczas targów CES w 2018 roku, więc zainteresowanie tym projektem jest nieco większe aniżeli innymi tego typu przedsięwzięciami.
Źródło: TechCrunch