W pobliżu Ziemi niespodziewanie przeleciała asteroida wielkości autobusu

Anna BorzęckaSkomentuj
W pobliżu Ziemi niespodziewanie przeleciała asteroida wielkości autobusu
Niespodziewana eksplozja meteoroidu nad Czelabińskiem w Rosji, która miała miejsce w 2013 roku, pokazała, że nie radzimy sobie zbyt skutecznie w wykrywaniu asteroid zmierzających w stronę Ziemi. Niestety, teraz także nie posiadamy narzędzi, które pozwoliłyby wykrywać absolutnie wszystkie takie obiekty. Pokazuje to przykład asteroidy 2022 NF, która właśnie dzisiaj, 7 lipca około godziny 13:45, przeleciała w odległości zaledwie 90 tysięcy kilometrów od naszej planety.

Jeszcze kilka dni temu absolutnie nikt nie wiedział, że omawiana asteroida istnieje, a co dopiero, że znajdzie się w pobliżu Ziemi. Mamy szczęście, że jest to obiekt stosunkowo mały. W związku z tym, nawet gdyby w planetę uderzył, nie spowodowałby zagłady ludzkości.

Obiekt, który pojawił się znikąd

Asteroida 2022 NF została wykryta z pomocą teleskopu Pan-STARRS (Panoramic Survey Telescope and Rapid Response System). Mowa o maszynie zbudowanej przede wszystkim w celu obserwacji i odkrywania nowych komet czy planetoid. Identyfikacji obiektu dokonano 4 lipca, jak również obliczono jego przybliżony rozmiar i trajektorię.

2022 NF posiada od 5,5 do 12,5 metra średnicy. To naprawdę niewiele. Ze względu na te wartości asteroida nie jest klasyfikowana jako obiekt potencjalnie zagrażający Ziemi. Taki obiekt musi nie tylko znaleźć się w obrębie 7,5 miliona kilometrów od planety, ale mieć także bowiem co najmniej 140 metrów średnicy.

Dystans, w jakim 2022 NF przeleciała w pobliżu Ziemi, odpowiada 23 procentom dystansu dzielącego Ziemię i Księżyc. Asteroida dokonała przelotu z prędkością blisko 12 kilometrów na sekundę. Ta rzecz jasna nie weszła w atmosferę Ziemi, ale nawet gdyby do tego doszło, zapewne uległaby w niej spaleniu i nie spowodowałaby żadnych zniszczeń.

Na wypadek zagrożenia

Warto przypomnieć, że NASA (i nie tylko ona) pracuje nad sposobami, które w przyszłości być może pozwolą nam uniknąć potencjalnej zagłady za sprawą dużej asteroidy. W listopadzie minionego roku agencja wystrzeliła w przestrzeń kosmiczną sondę DART, która przetestuje technikę umożliwiającą zmianę trajektorii lotu kosmicznego obiektu – technikę impaktora kinetycznego.

W ramach swojej misji sonda DART ma zderzyć się z satelitą asteroidy Didymos. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, DART wbije się w 160-metrową skałę, poruszając się z prędkością około 24 tysięcy kilometrów na godzinę. Choć sama sonda rozbije się wówczas na malutkie kawałeczki, kolizja powinna co najwyżej wpłynąć na prędkość orbitowania księżyca wokół większej asteroidy i jego kształt.

Oczywiście, aby w przyszłości naukowcy mogli zastosować metodę impaktora kinetycznego na asteroidzie faktycznie zagrażającej Ziemi, ci wpierw będą musieli wiedzieć o zagrożeniu z odpowiednio dużym wyprzedzeniem. Dlatego tak ważne jest wypatrywanie obiektów zbliżających się do Ziemi. Niestety, nie wiadomo, czy kiedykolwiek będziemy w stanie przewidywać wszystkie niebezpieczne przeloty.

Źródło: Space, fot. tyt. Canva

Udostępnij

Anna BorzęckaSwoją przygodę z dziennikarstwem rozpoczęła w 2015 roku. Na co dzień pisze o nowościach ze świata technologii i nauki, ale jest również autorką felietonów i recenzji. Chętnie testuje możliwości zarówno oprogramowania, jak i sprzętu – od smartfonów, przez laptopy, peryferia komputerowe i urządzenia audio, aż po małe AGD. Jej największymi pasjami są kulinaria oraz gry wideo. Sporą część wolnego czasu spędza w World of Warcraft, a także przyrządzając potrawy z przeróżnych zakątków świata.