Z czasem naukowcy doszli do tego, że tarczę gwiazdy po prostu przysłoniła gigantyczna chmura pyłu i gazu, przez co temperatura jej powierzchni znacznie się obniżyła. Nowa analiza ujawniła kolejne szczegóły na temat tych zjawisk.
Zasługa koronalnego wyrzutu masy
Betelgeza to czerwony nadolbrzym zlokalizowany około 550 świetlnych z dala od Słońca (dystans wyznaczony z dużą niepewnością), w gwiazdozbiorze Oriona. Oznacza to, że w wszystko to, co w ostatnich latach zaobserwowano na jej powierzchni, w rzeczywistości miało miejsce w XV wieku. Ale co takiego dokładnie na niej zaobserwowano?
Teraz naukowcy korzystający z Kosmicznego Teleskopu Hubble’a ujawniają, że chmura pyłu, która przyćmiła Betelgezę była pozostałością ogromnego koronalnego wyrzutu masy z powierzchni gwiazdy. Z obiektu swego czasu wyłonił się pióropusz o średnicy wynoszącej ponad 1,6 miliona kilometrów, generując ogromne wstrząsy.
„Nigdy wcześniej nie widzieliśmy gigantycznego wyrzuty masy z powierzchni gwiazdy.”, powiedziała Andrea Dupree z Harvard & Smithsonian Center for Astrophysics. „Teraz dzieje się coś, co nie do końca rozumiemy. To całkowicie nowe zjawisko, które możemy obserwować i przyglądać się powierzchniowym szczegółom dzięki Kosmicznemu Teleskopowi Hubble’a. Obserwujemy gwiezdną ewolucję w czasie rzeczywistym.”
Nowe dane na temat Beltegezy i ostatnich zjawisk zachodzących na jej powierzchni pozyskano nie tylko z pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble’a, ale również z pomocą szeregu innych obserwatoriów. Naukowcy wykorzystali na przykład STELLA Robotic Observatory zlokalizowane na Wyspach Kanaryjskich.
Skutki widoczne do dzisiaj
Co takiego obecnie z naszej perspektywy dzieje się z Betelgezą. Jak informują naukowcy, wygląda na to, że zewnętrzna atmosfera gwiazdy wróciła do stany sprzed przyciemnienia. Z kolei jej powierzchnia zachowuje się dziwnie – drga niczym… galaretka.
„Z Betelgezą nadal dzieją się bardzo niezwykłe rzeczy. Jej wnętrze zdaje się podskakiwać.”, wyjaśniła Andrea Dupree.
Warto wspomnieć, że przed koronalnym wyrzutem masy Betelgeza pulsowała – jej jasność rosła i spadała na przestrzeni 400-dniowego cyklu. Dotychczas cykl ten nie powrócił. Zdaniem naukowców możliwe jest, że komórki konwekcyjne wewnątrz gwiazdy, kołysząc się, zaburzają go.
W przyszłości naukowcy zamierzają dalej obserwować Betelgezę. Zjawiska na niej zachodzące pokazują bowiem, co może dziać się z innymi starymi gwiazdami – jak mogą tracić masę.
Szkoda, że na razie nie zanosi się, by w najbliższym czasie Betelgeza wybuchła jako supernowa. Zagwarantowałaby nam bowiem niesamowity widok. Światło pochodzące z jej eksplozji moglibyśmy zaobserwować na Ziemi nawet w dzień.
Źródło: Hubblesite, fot. tyt. ESO/L. Calçada