W związku z powyższym naukowcy na wszelki wypadek szukają sposobów na to, jak można by ochłodzić Ziemię, gdy jej przegrzanie osiągnie poziom dla nas krytyczny. Z reguły proponowane metody są jakimiś formami geoinżynierii słonecznej, mającymi na celu ograniczenie ilości docierającego do Ziemi światła słonecznego. Badacze rozważali już otoczenie atmosfery Ziemi lustrami, zwiększenie współczynnika odbicia chmur czy rozpylenia stratosferycznego aerozolu. Teraz proponują z kolei ochłodzenie naszej planety z wykorzystaniem… pyłu pochodzącego z Księżyca.
Inspiracja z gwiazd
Autorami nowej koncepcji są badacze z Uniwersytetu Utah oraz Smithsonian Astrophysical Observatory. Ci badali pył zbierający się wokół nowo powstałych gwiazd, gdy doszli do wniosku, że pył ten ma właściwości chłodzące – obniża temperaturę tego, na co rzuca swój cień. Dlatego postanowili poeksperymentować nad sposobami osłonięcia Ziemi przed światłem słonecznym z pomocą właśnie pyłu.
Większość sposobów na ochłodzenie Ziemi za pośrednictwem geoinżynierii słonecznej wiąże się z jakąś interwencją w atmosferę planety. Można by na przykład rozpylić w atmosferze Ziemi aerozol, który zachowywałby się niczym chmura wulkanicznego pyłu. Wywieranie wpływu na zawartość powietrza byłoby jednak bardzo ryzykowne.
„Jeżeli można by po prostu zredukować ilość światła słonecznego docierającego do Ziemi, byłoby to rozwiązanie czystsze niż wprowadzanie dodatkowych substancji do atmosfery.”, powiedział Peter Irvine, geoinżynier słoneczny z University College London, który nie jest jednym z autorów pracy poświęconej nowej koncepcji.
Księżyc na ratunek Ziemi
Uczeni z Uniwersytetu Utah oraz Smithsonian Astrophysical Observatory proponują, by umieścić na Księżycu konstrukcje, które niczym katapulty wystrzeliwałyby w kosmos księżycowy pył. Dokładnie ten pył miałby ograniczać ilość docierającego do Ziemi światła.
Dokładniej mówiąc, księżycowy pył miałby być wystrzeliwany do tak zwanego punktu L1, czyli punktu libracyjnego 1 (punktu Langrange’a 1), gdzie grawitacja Ziemi i Słońca niwelują się, a ciała o pomijalnej masie mogą pozostawać w spoczynku względem ciał układu. Pył zlokalizowany w tym miejscu mógłby blokować rocznie 1,8% światła docierającego ze Słońca na Ziemię. To więcej, niż mogłoby się wydawać.
Ryzykowne i problematyczne przedsięwzięcie
Oczywiście, z powyższą koncepcją wiąże się kilka problemów. Po pierwsze, pył musiałby być nieustannie wystrzeliwany z Księżyca, ponieważ ten byłby stopniowo wywiewany z L1. Po drugie, w obrębie L1 znajdują się satelity i obserwatoria takie jak SOHO i Wind, którym pył znacznie utrudniłby dalszą pracę. Z resztą, kto wie, jak ogromny byłby koszt budowy infrastruktury, która umożliwiłaby realizację pomysłu naukowców.
Trzeba też wspomnieć o tym, że wielu badaczy sprzeciwia się jakimkolwiek pomysłom związanym z geoinżynierią słoneczną, i chyba słusznie. Nie dość, że trudno przewidzieć potencjalne skutki uboczne, które wiązałyby się z realizacją takich pomysłów, to ich realizacja zapewne spowodowałaby osłabienie wysiłków na rzecz redukcji emisji gazów cieplarnianych.
Koncepcja uczonych z Uniwersytetu Utah oraz Smithsonian Astrophysical Observatory jest bardzo ciekawa. Podejrzewam jednak, że ze względu na powyższe kwestie zawsze będzie tylko i wyłącznie koncepcją.
Źródło: Popular Science, fot. tyt. NASA