NASA ma wysłać sondę na Urana. Tego chcą eksperci

Anna BorzęckaSkomentuj
NASA ma wysłać sondę na Urana. Tego chcą eksperci
Cóż, niektórym planetom w Układzie Słonecznym poświęca się wyraźnie więcej uwagi niż pozostałym. Dotychczas sondy NASA i innych agencji odwiedzały Marsa, Wenus, Saturna, Jowisza i Merkurego. Ba, nawet niektóre księżyce Jowisza mają doczekać się własnych orbiterów. Tymczasem, odległe, lodowe giganty, jakimi są Uran i Neptun, nie zostały dotychczas odwiedzone przez żaden pojazd.

Być może powyższe wkrótce się zmieni. W nowym raporcie opisującym priorytety w zakresie przyszłych badań planetologicznych i astrobiologicznych panel ekspertów z US National Academies proponuje, by naprawić omówione zaniedbanie. Ich zdaniem w ciągu następnych 10 lat najwyższym priorytetem powinno być wysłanie flagowej misji planetarnej właśnie na Urana.

Wyjątkowy obiekt w Układzie Słonecznym

Eksperci z US National Academies raz na dekadę przeprowadzają na zlecenie NASA badanie, by zidentyfikować najważniejsze cele naukowe najważniejszej dekady, przygotowując raport taki jak ten, który świat ujrzał w tym roku. Jego tytuł to Origins, Worlds, and Life: A Decadal Strategy for Planetary Science and Astrobiology 2023–2032.

Najnowszy raport daje szansę Uranowi, który jest planetą bardzo dziwną. Uran to gazowy olbrzym w atmosferze którego panują niezwykle niskie temperatury za sprawą dystansu dzielącego go od Słońca. Jego najciekawszą cechą jest jego oś obrotu, nachylona do kierunku prostopadłego do ekliptyki pod kątem 97,77 stopni. Oznacza to, że jego oś obrotu znajduje się niemal w płaszczyźnie Układu Słonecznego, w przeciwieństwie do osi obrotu jego innych planet. Najprościej mówiąc, Uran „leży na swoim boku”. Od dawna podejrzewa się, że jest tak, ponieważ w przeszłości w Urana zapewne uderzył jakiś duży obiekt.

To jednak nie wszystko. Uran jest nietypowy także ze względu na to, że jego pole magnetyczne jest poważnie niestabilne, że posiada pierścienie, a nawet że emituje tajemnicze promieniowanie rentgenowskie. Dodatkowo jego wewnętrzne ciepło jest znacznie mniejsze niż pozostałych planet-olbrzymów, a z jego atmosfery wycieka gaz.

„Uran jest jednym z najbardziej intrygujących ciał w Układzie Słonecznym.”, piszą naukowcy. „Jego niska energia wewnętrzna, dziwna dynamika atmosfery i złożone pole magnetyczne stanowią wielkie zagadki. Ogromna kolizja z innym ciałem może odpowiadać za ekstremalne nachylenie osi planety i prawdopodobnie jej pierścienie oraz satelity, ale nie jest to pewne.”

Wymienione cechy sprawiają, że zdaniem ekspertów Urana należy dokładnie przebadać nie tylko po to, by rozwiązać tajemnice jego samego, ale również po to, by poznać dokładniej historię Układu Słonecznego. Planeta ta potrzebuje własnej sondy również ze względu na to, że ostatni przelot w jej pobliżu miał miejsce w 1986 roku, a dokonała go sonda Voyager 2.

Naukowcy są zainteresowani także księżycami Urana. Jak wykazały dane z Voyagera 2, mogą być one potencjonalnymi światami oceanicznymi. Kto wie, czy ze względu na aktywność geologiczną nie występuje tam życie, tak jak w pobliżu kominów hydrotermalnych na dnach ziemskich oceanów. Z tego samego powodu eksperci chcą, by w ciągu najbliższej dekady wysłać sondę na orbitę Enceladusa, księżyca Saturna. Księżyc ten jest ich drugim priorytetem, zaraz za Uranem.

Misja kosztowna, ale istotna

Wracając do misji dotyczącej Urana, naukowcy zidentyfikowali kilka okienek startowych, które pozwoliłyby po 2030 roku wysłać sondę na orbitę giganta. Pierwsze okienko ma mieć miejsce w 2031 roku.

Jak opisano w raporcie, proponowana sonda miałaby przez wiele lat krążyć wokół Urana, badając jego atmosferę. Misja dostarczyłaby ogromu cennych danych na temat planety i jego księżyców. Jej koszt wynosiłby ponad 4 miliardy dolarów, ale potencjalny zysk naukowy byłby wart znacznie więcej.

Rzecz jasna, nie ma gwarancji że w ciągu najbliższych 10 lat jakakolwiek sonda odwiedzi Urana. Już w poprzednim raporcie rekomendowano taką misję (choć wówczas o niższym priorytecie), ale ta się nie odbyła. W tej chwili nie pozostaje nam nic innego jak trzymać kciuki za to, że tym razem NASA znajdzie czas i pieniądze na jej realizację.

Źródło: US National Academies, fot. tyt. NASA/JPL

Udostępnij

Anna BorzęckaSwoją przygodę z dziennikarstwem rozpoczęła w 2015 roku. Na co dzień pisze o nowościach ze świata technologii i nauki, ale jest również autorką felietonów i recenzji. Chętnie testuje możliwości zarówno oprogramowania, jak i sprzętu – od smartfonów, przez laptopy, peryferia komputerowe i urządzenia audio, aż po małe AGD. Jej największymi pasjami są kulinaria oraz gry wideo. Sporą część wolnego czasu spędza w World of Warcraft, a także przyrządzając potrawy z przeróżnych zakątków świata.