Elon Musk znany jest z wielu rzeczy – wygadywania głupot na Twitterze (X), swojej wiary w samochody elektryczne, chęci kolonizacji Marsa i nie tylko. Nie jest jednak znany z bycia dobrym pracodawcą. Jego firmy, na czele z Teslą i SpaceX, wielokrotnie były oskarżane o dokonywanie nielegalnych zwolnień i toksyczna kulturę pracy. Teraz Musk po raz kolejny pokazał, jak mało istotne jest dla niego dobro pracowników.
Elon Musk pracodawcą z piekła rodem
W środę miało miejsce okresowe omówienie wyników finansowych Tesli. W ramach tego omówienia Elon Musk stwierdził, iż potrzebuje, aby pracownicy jego Gigafactory w Teksasie mieszkali i spali na terenie fabryki. Wszystko po to, aby wszelkie problemy z platformą dla nowego elektryka Tesli mogły zostać rozwiązane wraz z rozpoczęciem produkcji, tak szybko jak to możliwe. Mowa o modelu, który nosi nazwę kodową Redwood, a produkcja którego ma wystartować w drugiej połowie 2025 roku.
„Naprawdę potrzebujemy, aby inżynierowie żyli pracą na linii produkcyjnej. To nie jest w typie gotowej rzeczy, która tak po prostu będzie działać.”, powiedział Musk. „To będzie wymagający skok produkcji. Praktycznie będziemy spać na linii. Nie praktycznie, po prostu będziemy.”
Oczywiście spanie na terenie fabryki nie jest dla wielu pracowników Tesli niczym nowym. To podobno stały element „hardkorowej” kultury pracy producenta elektryków. Pojawiały się liczbe doniesienia o tym, że pracownicy Tesli spali na podłodze fabryki po ponad 12-godzinnych zmianach, że często zdarzały się wśród nich przypadki omdleń z odwodnienia i nie tylko. Sam Elon Musk stwierdził kiedyś, że przez trzy lata z rzędu praktycznie mieszkał w obiektach Tesli, śpiąc pod swoim biurkiem i na podłogach fabryki.
Praktyki, których końca nie widać
Słysząc te doniesienia i historie z fabryk Tesli, trudno nie odnieść wrażenia, że kultura pracy w tym przedsiębiorstwie faktycznie jest toksyczna. Jestem pewna, że większość pracowników Tesli, która dotychczas spała na terenie fabryk firmy, nie robiła tego z dobrych chęci, a z poczucia presji. To poczucie musiało wynikać z obaw o to, że mniej wydajni pracownicy, odmawiający godzenia się na takie warunki, zostaną po prostu zwolnieni.
Jako że o złych warunkach pracy w fabrykach Tesli mówi się od lat, wygląda na to, że z okazji premiery kolejnego elektryka jej firmy jej pracownicy faktycznie będą zmuszeni do wyrabiania nadgodzin i spania w fabrykach. Mam wrażenie, że w tej kwestii nie zmieni się nic, dopóki Tesla nie zostanie przymuszona do dokonania zmian przez władze, albo w wyniku pozwów.
Źródło: Business Insider, fot. tyt. Tesla