Szefowie social media mają „krew na rękach”. Poważne oskarżenia

Piotr MalinowskiSkomentuj
Szefowie social media mają „krew na rękach”. Poważne oskarżenia

Amerykański senat przesłuchał właścicieli największych platform społecznościowych. Władze nie szczędziły ostrych słów i stwierdziły nawet, że prezesi mają „krew na rękach”. Wypowiedź ta tyczyła się niewystarczającego dbania o najmłodszych użytkowników i ich zdrowie psychiczne. Przy okazji zapowiedziano szereg sankcji oraz zaapelowano o wdrożenie funkcji skutecznie chroniących dzieci. Czy social media zmienią się więc nie do poznania?

Social media są stawiane na równi z bronią i narkotykami

Dyskusje o szkodliwości social media prowadzone są od wielu lat. Właściciele największych serwisów niejednokrotnie stawali przed sądami i płacili ogromne kary za nieobecność potrzebnych rozwiązań czy wycieki danych najmłodszych internautów. Do kolejnego przesłuchania przed amerykańskim senatem doszło 31 stycznia, kiedy to zeznawali praktycznie wszyscy technologiczni giganci. Wydarzenie przebiegło raczej standardowo, lecz wypowiedziano kilka zdań, które zapadną w pamięć opinii publicznej. Zerknijmy na to wszystko nieco bliżej.

Lindsey Graham, republikański senator, przesłuchiwał Marka Zuckerberga (dyrektor generalny Meta) i nie gryzł się przy tym w język. Bez ogródek stwierdził, że firmy odpowiedzialne za social media „mają krew na rękach i produkty zabijające ludzi”. Polityk wspomniał także o konieczności natychmiastowego uchwalenia odpowiednich przepisów zapewniających „ochronę dzieci przed eskalacją zagrożeń na tle seksualnym”. Warto też wspomnieć, iż w senacie znajdowali się prezesi takich platform jak Twitter (X), Snapchat, TikTok oraz Discord.

Poszczególni senatorzy przedstawiali różne argumenty mające stanowić dowód na szkodliwość social media. Dick Durbin przytoczył chociażby statystyki kilku organizacji non-profit wskazujące na drastyczny wzrost przypadków nakłaniania nieletnich do wysyłania zdjęć i filmów o dosyć jednoznacznym charakterze. Odtworzono także specjalny film zawierający wypowiedzi dzieci, które padły ofiarą cyberprzemocy oraz wykorzystywania seksualnego na np. Facebooku.

Źródło: unsplash.com (@cryancom)

Jeśli chodzi o kolejny ciekawy moment wydarzenia, to należy wspomnieć o obecnych na sali rodzicach. Trzymali oni zdjęcia swoich pociech rzekomo skrzywdzonych przez media społecznościowe. Podczas przesłuchania niejednokrotnie padały z ich ust komentarze kierowane w stronę Marka Zuckerberga. Dyrektor generalny firmy Meta został nawet wezwany do bezpośredniego przeproszenia tych osób i zrobił to, ale tylko połowicznie.

Mark Zuckerberg nie wziął na siebie odpowiedzialności

Wyraził bowiem ubolewanie z powodu tego, przez co musiały przejść dzieci. Zobowiązał się przy okazji do wprowadzenia zmian mających na celu zminimalizowanie tego typu nieprzyjemnych sytuacji. Co jednak istotne – nie wziął odpowiedzialności za obecność rozwiązań mających ułatwiać doprowadzanie do różnego rodzaju nadużyć. Jeden z senatorów odbił piłeczkę i wyświetlił kopię wewnętrznej korespondencji jasno wskazującej na to, że Zuckerberg swego czasu odrzucił prośbę o zatrudnienie dodatkowych inżynierów mających za zadanie poprawę bezpieczeństwa na posiadanych platformach.

Mark został także zapytany o występujące na Instagramie treści mogące zawierać seksualne wykorzystywanie najmłodszych. Chodziło tu o specjalne powiadomienie wyświetlane przy próbie wyświetlenia takiej zawartości – można je wyłączyć i dalej bezpośrednio przeglądać posty. CEO firmy Meta stwierdził po prostu, że notyfikacja doczeka się usprawnień, natomiast przekierowywanie użytkowników do edukacyjnych zasobów może być skuteczniejsze niż blokowanie nieodpowiednich wpisów.

Okej, czego natomiast dowiedzieliśmy się od innych przedstawicieli social media? Linda Yaccarino, dyrektorka generalna Twittera (X), poparła wprowadzenie ustawy mającej na celu pociągnięcie firm technologicznych do odpowiedzialności za obecność materiałów przedstawiających seksualne wykorzystywanie dzieci. Show Zi Chew, osoba odpowiedzialna za TikToka, ogłosił natomiast zainwestowanie 2 miliardów dolarów na poprawę bezpieczeństwa i zaufania.

Zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie. Na pewno możemy spodziewać się ogłoszenia wielu nowych funkcji mających zapewnić najmłodszym bardziej komfortowe korzystanie z poszczególnych usług. Czas jednak pokaże czy to wszystko będzie miało swoje przełożenie na faktyczny spadek wykorzystywania seksualnego i innych nieprzyjemnych akcji.

Źródło: Reuters / Zdjęcie otwierające: unsplash.com (@dole777)

Udostępnij

Piotr MalinowskiDziennikarz z pasji i wykształcenia. Jest związany z popularnymi serwisami branżowymi, gdzie od siedmiu lat publikuje treści o nowych technologiach, gamingu oraz „ludziach internetu”. Fascynuje go wpływ influencer marketingu na społeczeństwo oraz szeroko pojęte przyczyny i skutki nierówności społecznych. Prywatnie fan powieści/filmów grozy, gier studia Piranha Bytes, podcastów kryminalnych, dobrej kawy oraz rowerowych wycieczek.