Poddałem się. Zacząłem płacić za YouTube Premium

Aleksander PiskorzSkomentuj
Poddałem się. Zacząłem płacić za YouTube Premium

Przyznam się bez bicia – nie wyobrażam sobie życia bez YouTube’a. Jestem zdecydowanie wiernym widzem i w ciągu ostatniej dekady obejrzałem na tej platformie setki, jeśli nie tysiące godzin filmów. YouTube to dla mnie źródło wiedzy, inspiracji i rozrywki. Jak miliony innych na całym świecie, godziłem się z kompromisem oglądania kilku reklam w zamian za dostęp do nieograniczonej ilości treści. Tylko ostatnio miarka się przebrała. Nie mogłem już dłużej tolerować rosnącej liczby i długości reklam.

Poddałem się. Wykupiłem YouTube Premium.

Irytujące reklamy przeważyły

Przez lata, każda reklama na YouTube była dla mnie irytująca. W każdym filmie, który chciałem obejrzeć, byłem zmuszony do wytrzymania tych kilku czy kilkunastu sekund reklam. Co gorsza, z czasem ich ilość zaczęła się zwiększać i wygląda na to, że ten trend będzie tylko i wyłącznie postępował.

Zdesperowany, próbowałem zablokować reklamy za pomocą różnych adblocków. Na komputerze stacjonarnym działało to dość dobrze, ale na smartfonie, tablecie czy telewizorze ta metoda okazała się niewystarczająca. W dodatku, zauważyłem, że YouTube zaczęło ograniczać działanie niektórych z nich.

youtubepremium2
fot. Unsplash.com

Czemu kupiłem Premium?

Był kilka czynników, które skłoniły mnie do ostatecznej decyzji o wykupieniu YouTube Premium. Po pierwsze, ilość i długość reklam, które musiałem oglądać, stały się nie do zniesienia, szczególnie przy oglądaniu na telewizorze ze smart TV.

Po drugie, skusiła mnie możliwość oglądania filmów w tle – funkcja, której często używam. Często słucham muzyki czy podcastów na YouTube, kiedy używam telefonu. Możliwość minimalizacji aplikacji bez przerywania odtwarzania jest zbawieniem i nie wyobrażam sobie już powrotu do poprzedniej funkcjonalności.

Czy warto?

Po kilku miesiącach korzystania z YouTube Premium, mogę z pełną pewnością stwierdzić, że tak – ale tylko w przypadku pakietu rodzinnego. Abonament dla jednej osoby, w moim odczuciu, jest zbyt drogi. Z drugiej strony, jeżeli skorzystasz z opcji pakietu rodzinnego, koszt na osobę znacznie spada, co czyni tę ofertę znacznie bardziej atrakcyjną. U mnie wychodzi to około 8 złotych na miesiąc – od takiej kwoty nie zbiednieję.

Dodatkowo, zauważyłem ciekawą rzecz – warto kupić abonament z poziomu komputera. Jeżeli zdecydujesz się na zakup przez aplikację na smartfonie, zapłacisz więcej. To ma związek z prowizją, którą platformy jak Google Play czy App Store pobierają od transakcji. Różnica jest spora – z telefonu abonament kosztuje 47 zł miesięcznie zamiast 35,99 zł. Przesada.

youtubepremium3
fot. Unsplash.com

Warto zapłacić za spokój i brak frustracji

Po kilku miesiącach korzystania, mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że tak – poleciłbym YouTube Premium, ale tylko w wersji rodzinnej. Jeżeli jesteś w stanie zebrać grupę osób i wspólnie wykupić abonament, to jest najbardziej opłacalne rozwiązanie.

W porównaniu do innych platform streamingowych, które oferują subskrypcje bez reklam, mogę powiedzieć, że YouTube Premium nie odstaje od nich. Wszystkie platformy działają na podobnej zasadzie, ale YouTube Premium ma dodatkową zaletę – ogromną ilość różnorodnych treści, które nie są dostępne nigdzie indziej.

W mojej opinii zdecydowanie warto zapłacić za spokój i brak frustrowania się reklamami na początku i w środku oglądanych materiałów wideo. Nie wspominając o możliwości odtwarzania w tle (która umówmy się, powinna być dostępna w darmowej wersji serwisu, bez abonamentu). Korzyści jest sporo, a jeśli zbierzecie się w kilka osób, to naprawdę miesięcznie YouTube Premium nie wychodzi drogo.

Ja póki co nie mam już zamiaru wracać do darmowej wersji.

zdj. otwierające – Unsplash.com

Udostępnij

Aleksander PiskorzDziennikarz technologiczny - od niemal dekady publikujący w największych polskich mediach traktujących o nowych technologiach. Autor newslettera tech-pigułka. Obecnie zajmuje się wszystkim co związane z szeroko pojętym contentem i content marketingiem Jako konsultant pomaga również budować marki osobiste i cyfrowe produkty w branży technologicznej. Entuzjasta sztucznej inteligencji. W trybie offline fan roweru szosowego, kawy specialty i dobrej czekolady.