Ktoś znowu miał nosa. Kryptowaluta Omicron z olbrzymimi wzrostami

Antoni ZaborskiSkomentuj
Ktoś znowu miał nosa. Kryptowaluta Omicron z olbrzymimi wzrostami
Nie jest tajemnicą, że świat kryptowalut rządzi się swoimi prawami. W ostatnich miesiącach słyszeliśmy już wiele ciekawych historii dotyczących różnych tokenów i coinów, które zyskiwały popularność z zupełnie absurdalnych powodów. Co ciekawe, niektóre z nich na dobre zagościły w czołówce aktywów z największą kapitalizacją rynkową. Przykładem jest chociażby Dogecoin, czy jego naśladowca – Shiba Inu. W każdy z nich zainwestowano już ponad 20 miliardów dolarów.

Naturalnym jest, że im więcej tego typu akcji kończy się powodzeniem, tym więcej osób próbuje powtórzyć ich sukces. W związku z tym, każdego dnia powstają dziesiątki, jeśli nie setki, wirtualnych walut o różnych, chwytliwych nazwach. Wygląda na to, że do grona tych, które odniosły sukces, dołączył właśnie Omicron, czyli token o takiej samej nazwie, co wykryty niedawno wariant koronawirusa.

W ten weekend kryptowaluta OMIC osiągnęła w szczytowym momencie wartość 689 dolarów, notując tym samym wzrost aż o 900 procent względem historycznego minimum. Aktualnie, cena OMIC spadła i wynosi 353 dolary.

Kryptowaluta Omicron z olbrzymimi wzrostami

Źródło: Omicron

Obiecujący projekt czy scam?

W przeciwieństwie do większości kryptowalut o „clickbaitowych” nazwach, Omicron, przynajmniej w teorii, jest projektem, który ma jakiś konkretny cel i założenia.

Omicron to zdecentralizowany protokół dostępny w sieci Arbitrum1 oparty na tokenie OMIC. Każdy token OMIC jest zabezpieczony aktywami (np. USDC, OMIC-MIM LP) w rezerwie OMIC, co daje mu wewnętrzną wartość, która zapobiega drastycznym spadkom – możemy przeczytać na oficjalnej stronie.

Można by pomyśleć, że zbieżność nazw jest przypadkowa, jednak podejrzenia wzbudza fakt, że Omicron pojawił się w sieci zaraz po tym, jak do opinii publicznej dotarły pierwsze informacje o nowej afrykańskiej mutacji. Strona projektu, social media oraz dokumentacja także wydają się być tworzone „na szybko”. Jest więc duża szansa, że to kolejny sprytnie nazwany token, którego jedynym celem jest zebranie jak największych funduszy w krótkim czasie, a ostatecznie, jedyną osobą która na nim zarobi, będzie jego twórca.

Źródło: Coindesk / fot. tyt. Unsplash / Yiorgos Ntrahas

Udostępnij

Antoni ZaborskiW branży nowych technologii od ponad 10 lat. W tym czasie pisał dla kilku popularnych serwisów, a także na swój rachunek. Prywatnie fan motoryzacji, sportów walki i dobrego jedzenia.