Firma Meta opublikowała oświadczenie dotyczące raportu redakcji The Wall Street Journal na temat uzależnienia użytkowników od Facebooka. Spółka zdaje sobie sprawę z częściowo negatywnego wpływu swoich platform na odbiorców, lecz nazywa to „problematycznym wykorzystaniem” i uważa użycie słowa „uzależnienie” jako mylące i wprowadzające w błąd.
Facebook uzależnia i raczej nie jest to żadne odkrycie
The Wall Street Journal regularnie opisuje wyniki wewnętrznych badań Meta w serii tekstów o wymownej nazwie „Facebook Files”. Światło dzienne ujrzały m.in. raporty na temat szkodliwego wpływu Instagrama na zdrowie psychiczne młodych osób. Teraz przyszedł czas na skupienie się na kwestii uzależnienia. O co dokładnie chodzi i dlaczego koncern aż tak boi się tego słowa?
Okazuje się, że 1 na 8 użytkowników Facebooka zgłosiło kompulsywne korzystanie z mediów, które zakłóca ich sen, pracę oraz relacje z rodziną oraz znajomymi. The Wall Street Journal bez ogródek nazwało to „uzależnieniem od Facebooka” i jak możemy wyczytać z najnowszego oświadczenia spółki Meta – jest to określenie skrajnie wprowadzające w błąd.
Źródło: pixabay.com (@Simon)
Zespół pod pieczą Marka Zuckerberga woli nazywać to „problematycznym wykorzystaniem” platformy. „Powód” możecie przeczytać poniżej:
Problematyczne używanie nie jest równoznaczne z uzależnieniem. Używanie problemowe było używane do opisania relacji ludzi z wieloma technologiami, takimi jak telewizory i smartfony. Stworzyliśmy narzędzia i mechanizmy kontrolne, aby pomóc ludziom w zarządzaniu tym, kiedy i jak korzystają z naszych usług. Co więcej, mamy specjalny zespół pracujący nad naszymi platformami, aby lepiej zrozumieć te kwestie i upewnić się, że ludzie korzystają z naszych aplikacji w sposób, który ma dla nich znaczenie.
„Powód” w cudzysłowie napisałem z prostej przyczyny – Meta w sumie nie wyjaśnia różnicy pomiędzy uzależnieniem a problematycznym używaniem. Pomińmy jednak tą absurdalność i przejdźmy do dalszej części tłumaczeń. Głównym zarzutem w stronę The Wall Street Journal jest pominięcie wkładu zespołu pracującego nad Facebook w kwestię poprawienia samopoczucia swoich konsumentów.
Prace nad ulepszaniem tego typu funkcji mają trwać od ponad dekady i podobno są kontynuowane po dziś dzień. Dodatkowo dane przedstawiane przez redakcję mają być wybiórcze i nie przedstawiać pełnego obrazu sytuacji. Spółka pochwaliła się usprawnieniami pokroju opcją zarządzania czasem czy nawiązania współpracy z wieloma agencjami i instytucjami odpowiedzialnymi za well-being.
Kto ma więc rację? Jak to bywa w większości przypadków – prawda leży po obydwu stronach. Facebook to platforma bez wątpienia uzależniająca i mająca częściowo zły wpływ na swoich użytkowników. Z drugiej jednak strony serwis faktycznie wzbogacił się o kilka przydatnych funkcji mających na celu zmniejszenie czasu, jaki odbiorcy przeznaczają na korzystanie z niego.
Inną kwestią jest jednak czy te funkcje mają faktyczny wpływ na poprawę stanu rzeczy.