Elon Musk sprawdzi, kto finansuje cenzurę na Twitterze

Maksym SłomskiSkomentuj
Elon Musk sprawdzi, kto finansuje cenzurę na Twitterze
Od kiedy świat obiegła informacja, że Elon Musk kupił Twittera za 44 miliardy dolarów, nie cichną doniesienia na tematy związane z tym niespodziewanym przejęciem. Kilka dni temu CEO Tesla i SpaceX powiedział na przykład, że rozważa wprowadzenie opłat za korzystanie z Twittera dla wybranych użytkowników. Tym razem jest o nim głośno za sprawą deklaracji o wzięciu pod lupę organizacji pragnących ograniczać wolność słowa w obrębie tego medium społecznościowego.

Elon Musk przyjrzy się podmiotom chcącym kontrolować informacje na Twitterze

Elon Musk od początku mówił, że chce kupić Twittera po to, aby zapanowała na nim nareszcie wolność słowa. Ekscentryczny miliarder od lat uważa, że pewne grupy interesów wywołują naciski na to, aby uciszać jednych internautów i dawać ich kosztem posłuch innym. Teraz Musk zapowiedział dokładne zbadanie tematu organizacji mających na celu tego rodzaju manipulacje.

„Kto finansuje te organizacje, które chcą kontrolować Wasz dostęp do informacji? Zbadajmy to…” – napisał w poście na Twitterze, linkując przy okazji artykuł CNN. W artykule tym pojawia się stanowisko sugerujące marką zmuszenie Twittera do utrzymania obecnych reguł dotychczących regulowania publikowanych treści.



Niektóre z największych marek w Stanach Zjednoczonych, w tym Coca-Cola, Disney i Kraft są wzywane do bojkotu Twittera, jeśli przyszły właściciel firmy, Elon Musk, zmodyfikuje obecną politykę moderowania treści, mającą na celu oficjalnie ograniczanie mowy nienawiści i dezinformacji.

Musk wybawicielem albo… wręcz przeciwnie

Podczas gdy jedni postrzegają w Elonie Musku wybawcę wolności słowa na Twitterze, inni uważają, że zmiana dotychczasowego regulaminu zamienią medium w znacznie gorsze miejsce. Środowiska prawicowe i konserwatywne twierdzą, że w końcu będą mieli prawo do swobody wypowiedzi. Lewa strona debaty z kolei bije na alarm, że Twitter może stać się siedliskiem dezinformacji, jeżeli Musk zezwoli na „totalną” wolność.

Prawda jest taka, że każdy ma swoją definicję wolności słowa – na pewno Elon Musk ma własną. Oczywistym jest to, że na Twitterze nie może zapanować zupełna anarchia, z którą niektórzy często mylą demokrację.

Jak będzie naprawdę, pokaże czas.

Źródło: Twitter, CNN

Udostępnij

Maksym SłomskiZ dziennikarstwem technologicznym związany od 2009 roku, z nowymi technologiami od dzieciństwa. Pamięta pakiety internetowe TP i granie z kumplami w kafejkach internetowych. Obecnie newsman, tester oraz "ten od TikToka". Miłośnik ulepszania swojego desktopa, czochrania kotów, Mazdy MX-5 i aktywnego uprawiania sportu. Wyznawca filozofii xD.