Telenowela związana z oszustwami w benchmarkach trwa. Przedstawiciele przyłapanego na praktykach godzących w dobro konsumentów MediaTeka bronią się, mówiąc, że… ich główny konkurent, Qualcomm, robi tak samo. Wyobrażacie sobie, gdyby linią obrony złodzieja było twierdzenie, że „inni też kradną”?
Do tej pory zarzuty o przygotowywanie oprogramowania smartfonów specjalnie z myślą o benchmarkach oskarżani byli producenci smartfonów. Tym razem na fałszowaniu realnej wydajności nakryto jednego z dwóch głównych dostawców układów, chińską firmę MediaTek. Zarzewiem afery jest dokładna analiza przeprowadzona przez serwis Anandtech, którego redaktorzy dowiedli, że średniopółkowy układ Helio P95 uzyskał w benchmarkach znacznie wyższe rezultaty niż o wiele wydajniejszy, flagowy MediaTek Dimensity 1000L.
Analiza pokazała, że MediaTek naprawdę idzie na całość w kwestii zniekształcania wyników. Rezultaty pomiędzy testem zmanipulowanym, a rzeczywistym potrafiły sięgać aż 30%. Kłamstwo potwierdzono we wszystkich benchmarkach, po które sięgnięto – m.in. PCMark. Gdzie leży źródło manipulacji?
Wydajność smartfonu Oppo Reno 3 Pro z układem MediaTeka w benchmarku PCMark. Po lewej uczciwy wynik, po prawej zmanipulowany działaniem firmware. | Źródło: Anandtech
Okazało się, że w firmware produktów w pliku power_whitelist_cfg.xml znajdował się kod aktywujący specjalny tryb pracy sprzętu, po wykryciu aktywacji pomiaru w benchmarku. Szybko okazało się, że kontrowersyjne linijki kodu w rzeczonym pliku znajdowały się nie tylko w smartfonie Oppo Reno 3 Pro będącym obiektem testów, ale także urządzeniach Sony, Xiaomi i Vivo. To dowód na to, że winnym zamieszania jest MediaTek.
Jak odpierał zarzuty MediaTek? Pisałem o tym już w pierwszym akapicie. Chińczycy z rozbrajającą szczerością powiedzieli, że inni projektują swoje rozwiązania w podobny sposób, aby pokazać maksymalny potencjał drzemiący w danym chipsecie. A to, że użytkownik nigdy nie wykorzysta tego potencjału? A to już wydaje się mało istotne.
I jeśli wśród czytelników znajdzie się choć jedna osoba, która napisze, że „wszyscy oszukują” i „to nic złego” (a na pewno znajdzie się niejedna), to znaczy, że konsumenci najwyraźniej zasługują na swój los. Wiele razy opisywałem tutaj problemy z aktualizacjami Windowsa 10, wynikające z winy giganta z Redmond, a i tak zawsze znalazł się ktoś, kto brał w obronę korporację, a wyzywał opisującego problem redaktora. Właśnie przez to, że istnieje ciche przyzwolenie na takie traktowanie konsumentów, firmy coraz mniej o nich dbają – pamiętajcie o tym.
Źródło: Anandtech