Dlaczego wszystkie kable HDMI są takie same?

marcin.falkusSkomentuj
Dlaczego wszystkie kable HDMI są takie same?
Sygnał

Zdaniem autora należy przede wszystkim zrozumieć, co tak naprawdę jest przekazywane przez kabel HDMI. Kable te wykorzystują TMDS – jest to technologia szeregowej transmisji danych o dużej przepustowości. Posiada ona dwa kluczowe aspekty – pierwszym z nich jest fakt, że zera i jedynki nadawane przez źródło (np. odtwarzacz Blu-ray) nie są identyczne z tymi, które wykorzystuje telewizor w celu wyświetlenia obrazu. Zmieniona jest ich kolejność: przed wysłaniem sygnału przez HDMI, zera i jedynki są przestawiane, co zmniejsza ilość przekształceń. Sygnał 10101010 może więc przed przesłaniem zostać przekształcony w 11110000. Ta zmiana może co prawda wyglądać dziwnie, ale według Morrisona zwiększa ona znacznie prawdopodobieństwo prawidłowego odbioru danych przez wyświetlacz.

Drugim aspektem TMDS jest sam kabel HDMI. Każdy z nich składa się z wielu niewielkich przewodów miedzianych. Przez te przewody przesyłane są dwie wersje danych. Jedna z nich jest niezgodna fazowo z „prawdziwym” sygnałem. Jak informuje Morrison, telewizor odbiera wszystkie dane, umieszcza przesunięty sygnał w fazie oryginalnego sygnału i porównuje je ze sobą. Jakiekolwiek niezgodności na drodze przesyłu są wtedy niezgodne fazowo, w związku z czym są przez odbiornik negowane i odrzucane.

Co się więc dzieje, kiedy coś pójdzie nie tak? Morrison twierdzi, że w kwestii sygnału HDMI są dwie możliwości: albo wszystko pójdzie dobrze i dostaniemy doskonały obraz, albo coś pójdzie nie tak i nie dostaniemy obrazu wcale. „Jeśli otrzymujesz obraz, który wygląda prawidłowo i nie ma żadnych zakłóceń dźwiękowych lub wizualnych, to otrzymujesz wszystko, co zostało wysłane. Jeśli kabel jest uszkodzony, przez większość czasu nie otrzymasz nic. Żadnego obrazu w ogóle” – informuje autor.

Istnieje jednak możliwość znalezienia się dokładnie w środku tej cyfrowej przepaści – pomiędzy prawidłowym obrazem i całkowitym jego brakiem.

Obraz

Morrison pisze, że zerojedynkowy zapis obrazu HD przenoszony jest z urządzenia źródłowego do telewizora i na krótkich odcinkach nic – poza uszkodzonym kablem – nie może powodować żadnych zakłóceń. Na dłuższych odcinkach mogą pojawić się zakłócenia spowodowane nakładaniem się fal lub wadliwym kablem. Według autora, jest możliwe takie zakłócenie sygnału, że telewizor nie będzie w stanie prawidłowo go rozpoznać. Najbardziej prawdopodobnym efektem ubocznym (jeżeli obraz w ogóle się pojawi) jest efekt śniegu. Wygląda on tak:

Sparkles Bad
Sparkles Closeup
Zdaniem autora artykułu, efekt taki pojawia się, gdy dane otrzymane przez telewizor są niewystarczające do określenia, jak poszczególne piksele miały wyglądać. Pomijając niewiadome, telewizor buduje tylko tę część obrazu, którą odebrał prawidłowo. Jest jednak dużo bardziej prawdopodobne, że obrazu nie będzie w ogóle.

Po co w takim razie o tym wspominać? Morrison wyjaśnia, że efekt śniegu jest dowodem na to, że określony piksel nie może nigdy wyglądać inaczej. „Jest albo tym, czym powinien być, albo jest wadliwy i wygląda jak na jednym z powyższych obrazów” – twierdzi autor. Nie jest więc możliwe, żeby dowolny kabel HDMI gwarantował lepszy obraz niż inny – nie może być mniej zniekształcony, w niższej rozdzielczości czy gorszym kolorze. Jeżeli sygnał dotrze do telewizora, to będzie zawsze taki sam. Jeżeli więc zadziała najtańszy kabel, zadziała dokładnie tak samo jak ten najdroższy.

Dźwięk

Niektóre firmy twierdzą, że ich kable HDMI brzmią lepiej niż inne. Morrison dementuje tę opinię. „Jeżeli wysłany został sygnał Dolby Digital Plus, TrueHD lub jakikolwiek inny poprzez kabel HDMI, dane trafiające do przetwornika cyfrowo-analogowego są identyczne z tymi na dysku co do jednego bitu” – informuje w artykule. „Tani czy drogi, kabel nie ma znaczenia podczas przesyłania sygnału Dolby lub DTS” – dodaje.

Jeżeli kabel jest uszkodzony lub nastąpi jakiekolwiek zakłócenie sygnału na drodze pomiędzy odtwarzaczem i odbiornikiem, dekodery wyciszają dźwięk, a nie odtwarzają niepełny lub uszkodzony sygnał. Zdaniem autora artykułu, nie istnieje odpowiednik „śniegu” dla dźwięku – zamiast niego cała uszkodzona ścieżka jest wyciszana. Jeśli więc dźwięk jest odtwarzany, jest odtwarzany ten sam sygnał, który został wcześniej zapisany na dysku. Bez względu na jakość kabla.

Prawdopodobieństwo błędu

Zdaniem Morrisona na krótkich odcinkach (kilka metrów) jest bardzo mało prawdopodobne, żeby nawet najtańszy kabel HDMI nie zadziałał idealnie. Na dłuższych dystansach jest już trudniej. Według autora problemy pojawiają się jednak przy kablach naprawdę długich (15 metrów i dłuższych). Należy więc dobrze przetestować kabel przed jego instalacją na stałe (np. w ścianie).

Więcej kłamstw

Autor zauważa również, że producenci kłamią w kwestii częstotliwości odświeżania wynoszącej np. 240 Hz. „Konwersja na 120 czy 240 Hz ma miejsce wewnątrz telewizora. Nie ma czegoś takiego jak sygnał 120 lub 240 Hz. 1080p/60 w Blu-ray to źródło o największej obecnie dostępnej częstotliwości odświeżania (nie będące komputerem), a i ono działa w 60 Hz” – tłumaczy Morrison.

Co zyskamy, jeśli zapłacimy więcej? 

Według Morrisona w droższych kablach płacimy tylko za ich wykonanie – mogą być mocniejsze, mieć grubszą osłonę, pozłacaną wtyczkę i potencjalnie wyższą wytrzymałość na uszkodzenia, ale jakość obrazu i dźwięku pozostanie taka sama. Jeżeli używamy kilkumetrowego kabla HDMI do połączenia dekodera lub odtwarzacza Blu-ray do telewizora, zadziała nawet najtańszy kabel. I – jak udowodnił w swoim artykule Geoffrey Morrison – jeśli zadziała, to zadziała równie dobrze jak jego najdroższy odpowiednik.

Źródło: CNET

Udostępnij

marcin.falkus