7 głównych grzechów producentów telewizorów

Michał PojałowskiSkomentuj
7 głównych grzechów producentów telewizorów
Do napisania tego tekstu zabierałem się dobrych kilku miesięcy, choć sam pomysł pojawił się w mojej głowie już parę lat temu. Obserwując branżę producentów TV bez wahania mogę stwierdzić, że każda firma produkująca telewizory dopuszcza się tzw. grzeszków. Niektóre z nich mają wymiar marginalny i bywa, że wręcz nawet śmieszą, a nie powodują faktycznych problemy. Niestety są również i takie, które wywołują irytację i wewnętrzne oburzenie.

Nie jest żadną tajemnicą, że dla wszystkich producentów odbiorników głównym motorem działania jest maksymalizacja zysków, co niejednokrotnie wiąże się z dość agresywną polityką marketingową. Bardzo często widać duży dysonans na płaszczyźnie porównania stanu faktycznego względem komunikatu z materiałów promocyjnych. W tym miejscu dochodzimy do jednego z tzw. grzeszków: koloryzowanie, niedopowiedzenia, marketingowy bełkot.

zakup telewizora sklep

Marketing ponad wszystko

Przypomnijcie sobie ile razy słyszeliście w reklamach lub od promotorów marki, że dany TV potrafi generować fajny efekt w szerokim zakresie dynamiki (HDR). Fakt, duża liczba odbiorników, szczególnie tych z wyższej półki, radzi sobie w tym temacie bardzo dobrze. Niestety zdecydowana większość telewizorów budżetowych, ma ograniczone możliwości technologiczne (m.in. małą jasność matrycy, emitującą około 300 nitów), co w konsekwencji uniemożliwia poczucie faktycznego efektu HDR.

Konkludując, na kartonowych pudełkach TV z segmentu budżetowego znajdziemy duże kolorowe napisy HDR10, Dolby Vision. Teoretycznie wszystko się zgadza, gdyż poszczególne odbiorniki faktycznie obsługują te formaty, lecz w praktyce nie są one w stanie wygenerować pożądanego efektu w szerokim zakresie dynamiki.

7 głównych grzechów producentów telewizorów

Podobnie, w przypadku niektórych producentów, wygląda przekaz do konsumentów odnośnie kwestii Dolby Atmos. Choć w tym konkretnym przypadku uczciwie muszę przyznać, że na przestrzeni lat widzę znaczną poprawę. Trzeba mieć świadomość, że dla właściwego funkcjonowania formatów tzw. dźwięku obiektowego niezbędne są głośniki skierowane ku górze. Zdecydowana większość urządzeń ich jednak nie posiada (na palcach jednej ręki można policzyć telewizory wyposażone w tego typu rozwiązanie). Warto pamiętać, że informacje o Dolby Atmos, zamieszczane przez producentów, odnoszą się wyłącznie do kompatybilności urządzenia. Na szczęście coraz częściej firmy dokładają starań, aby w końcu we właściwy sposób komunikować ten fakt. Niestety wciąż dużej grupie klientów wydaje się, że jeśli na pudełku, czy w reklamach znajduje się hasło „Dolby Atmos”, telewizor zawsze będzie w pełni emitował ten format za pośrednictwem wbudowanego systemu audio. Nic bardziej mylnego.

Lekkich nadużyć marketingowych jest cała masa. W tym roku osobiście ubawił mnie temat pilota solarnego u jednego z koreańskich producentów. Pilot jest zasilany energią pochodzącą zarówno ze światła naturalnego (słońce), jak i sztucznego (np. lampa). Na podstawie przeprowadzonych testów doszedłem do wniosku, że jeden dzień ładowania solarnego pozwala zasilić akumulator tylko o 1%. Prawie wszytko się zgadza: ładowanie solarne jest, a że to tylko 1% na dzień… no cóż. W tym konkretnym przypadku idealnie pasuje pewien słynny slogan reklamowy „Prawie robi wielką różnicę”.

Astronomiczne ceny TV na starcie sprzedaży

Jeśli jesteśmy już przy marketingu, to nie sposób nie poruszyć kolejnej kwestii, którą jest ustalanie wysokich cen produktów na starcie sprzedaży. Zapewne każdy zwrócił uwagę, że debiutujące na rynku telewizory po pewnym czasie (5 – 8 tygodniach) potrafią pojawiać się w znacznie niższej cenie. Zdaję sobie sprawę, że jest to pewna strategia cenowa, jednakże wywołuje u mnie ból brzucha ze śmiechu. Wręcz śmiem twierdzić, że niektórzy producenci ośmieszają się stosując tego typu praktyki. Warto zaznaczyć, że telewizor ze średniego segmentu, a w szczególności z wyższej półki, potrafi w przeciągu 6 miesięcy być przeceniony o około 40% od pierwotnej ceny. Moja rada: pośpiech przy zakupie nowego TV nigdy nie jest wskazany – warto czekać na okresowe promocje.

7 głównych grzechów producentów telewizorów

Wpadki w specyfikacjach technicznych

Zdarzają się również wpadki/grzeszki w temacie niepoprawnych danych zawartych w specyfikacjach/informacjach technicznych. W konsekwencji wprowadzają one w błąd potencjalnego klienta. Dotyczą różnych aspektów, np.: mocy systemu audio, czy wyposażenia. Ostatnio kontrowersje pojawiły się w przypadku dwóch OLED-ów z Ambilight, które według danych zawartych w materiałach prezentowanych na zamkniętej konferencji prasowej (wrzesień 2021 r.) powinny dysponować 4 GB RAM. Po przeprowadzeniu testów (apka AIDA) okazało się, że na pokładzie urządzeń znajduje się tylko i wyłącznie 3 GB RAM. Według producenta ten brakujący 1 GB RAM jest niewidoczny, gdyż jest zarezerwowany dla tzw. ukrytych opcji systemowych. No cóż, w mojej ocenie – historia lekko grubymi nićmi szyta…

7 głównych grzechów producentów telewizorów

Brak konkretnych informacji

Wiele firm nie decyduje się na ujawnienie dokładnych danych odnośnie typu matryc LCD wykorzystywanych w swoich telewizorach. Na marginesie przypomnę, IPS to świetne kąty widzenia, znikoma degradacja kolorów. Natomiast VA charakteryzuje się zdecydowanie lepszą reprodukcją czerni. W sumie nic w tym dziwnego, że niektóre koncerny nie podają tego typu informacji. Warto mieć jednak na uwadze, że nie ma reguły, co do zastosowania identycznego typu matrycy w konkretnej serii. Zdarza się, że w zależności od przekątnej w tym samym modelu znajdziemy VA lub IPS. Prawie dwa lata temu, mój kolega z branży Tomasz Chmielewski ustalił, że pewien egzemplarz w przekątnej 55” był wyposażony w typ VA, lecz panele pochodziły od różnych dostawców. W konsekwencji, podczas pomiarów pojawiały się zupełnie inne wartości w kategorii kontrastu, pokrycia szerokiej palety barw. To w efekcie końcowym przekładało się na różną jakość obrazu w zależności od odbiornika (TV z matrycą X vs. TV z matrycą Y).

HDMI 2.1 pełne / niepełne – jak to jest?

Pisząc o tematach związanych ze specyfikacjami technicznymi odbiorników nie sposób pominąć kwestii dotyczących HDMI 2.1. Producenci różnie podają informacje odnośnie tego złącza – czasem bardzo ogólnikowo. Sam w swoich tekstach, pisząc o HDMI 2.1, daję czasem tzw. gwiazdkę, że jest ono niepełne – tj.: brak pewnej funkcjonalności. I tu mała informacja: standard HDMI 2.1 to 4K w 120 kl./s, 8K w 60kl/s, eARC, przepustowość rzędu 48 Gbps, VVR, ALLM. Właściwie dochodzę do wniosku, że firmy chcąc uczciwie informować konsumentów o HDMI 2.1, powinny używać tego oznaczenia wyłącznie w przypadku spełnienia wszystkich powyższych opcji. W 2020 r producent OLED-ów zastosował w odbiornikach złącze HDMI 2.1, które według różnych pomiarów miało przepustowość rzędu 40 Gbps. Co prawda, według Koreańczyków nie wpływało to na jakość funkcjonowania złącza, lecz z perspektywy meritum czy nazewnictwa nie było ono zgodne z prawdą.

7 głównych grzechów producentów telewizorów

Opieszałość we wprowadzaniu aktualizacji

Firmy dość często w trakcie wprowadzania na rynek nowych telewizorów sygnalizują, że wybrane opcje/aplikacje będą dostępne dopiero po tzw. update, który będzie miał miejsce w niedalekiej przyszłości. Ta rzekomo niedaleka przyszłość czasem oznacza 12 miesięcy, co należy uznać za absolutne nadużycie.

Warto na dłużej zatrzymać się przy problemach z długim czasem oczekiwania konsumentów na różnego rodzaju aktualizacje. Jest to niewątpliwie kolejny z grzeszków. Od razu przy tej okazji nasuwa mi się kuriozalna sytuacja z 2020 r. Pewien japoński koncern deklarował w trakcie targów CES (styczeń 2020 r.) wdrożenie w swoich telewizorach wsparcia dla AirPlay 2. Problem w tym, że te same plany miał odnośnie produktów z 2019 r., a ogłoszenie tej informacji również odbyło się podczas CES (styczeń 2019 r.). Musiał minąć ponad rok, aby klienci np. serii premium (Master) mogli cieszyć się z wprowadzonej aktualizacji, umożliwiającej łatwe parowanie urządzeń Apple i tejże japońskiej firmy.

Podobnie wyglądała sytuacja w kwestii VRR (opcja eliminująca przycinanie gier, zwiększająca płynność obrazu) w telewizorze, który przez marketing tego samego japońskiego producenta był dedykowany pod konsole nowej generacji PS5. Finalnie, funkcja Variable Refresh Rate pojawiła się jesienią 2021 r., czyli dopiero po kilkunastu miesiącach od debiutu TV na polskim rynku (wiosna 2020 r.).

7 głównych grzechów producentów telewizorów
Przypadków opieszałości we wprowadzaniu updatów jest bardzo dużo – bez problemu mógłbym napisać na ten temat oddzielny tekst. Nie wchodząc jednak w szczegóły, wymienię tylko kilka przypadków z brzegu, które zaobserwowałem w wybranych egzemplarzach podczas testów na przestrzeni ostatnich lat. Były to m.in.: brak treści HDR w aplikacji YouTube np. u chińskiego producenta znanego m.in. z produkcji smartfonów, brak kompatybilności Dolby Atmos w aplikacji Netflix vs. TV np. u chińskiej firmy produkującej QLED-y oraz brak kodeka umożliwiającego odtworzenie filmów z YouTube w rozdzielczości 7680 × 4320 przez koreański telewizor 8K QLED. Oczywiście wszystkie wyżej wymienione niedogodności zostały już wyeliminowane, lecz czas, jaki to zajęło, powodował lekką irytację wśród użytkowników.

Premium tylko z nazwy

Na koniec poruszę kwestie wyposażenia niektórych telewizorów z kategorii premium, gdzie cena potrafi zwalić z nóg przeciętnego konsumenta. Strasznie drażni mnie sytuacja, w której w tego typu produktach nie zawiera się np. pilota z wbudowanym mikrofonem lub każe sobie płacić dodatkowe pieniądze za tzw. stojak (nóżki), gdyż według opinii koreańskiej firmy, OLED  jest przeznaczony w głównej mierze do montażu ściennego. Takie praktyki napawają mnie wstrętem, gdyż trącają naciągactwem ze strony producentów. Pomijam, że odbiorniki, nawet te z segmentu budżetowego, sprzedawane w 2021 r. powinny być wyposażone w: pilot działający w oparciu o Bluetooth (nie IR), kartę sieciową obsługującą zarówno pasmo WiFi: 2,4 GHz, jak i 5 GHz. Jak łatwo się domyślić powyższy wywód to wyłącznie moje pobożne życzenia.

7 głównych grzechów producentów telewizorów

Celowo w tekście nie wymieniam nazw producentów, ani też nie podaję konkretnych modeli, gdyż tzw. grzeszki zdarzały się każdemu w mniejszym lub większym stopniu na przestrzeni ostatnich lat. Oczywiście procentowy udział, co do ich rodzaju (występku) jest różny w zależności od firmy. Podane w materiale przykłady mają za zadanie wyłącznie unaocznić pewne sytuacje, próbując zwiększyć świadomość konsumentów. Zawsze powtarzam, że w trakcie poszukiwań nowego telewizora nie należy podejmować pochopnych decyzji (np. w oparciu o cenę), warto poszukać informacji, zapoznać się z testami, recenzjami, aby w pełni świadomie dokonać zakupu TV.

 

Udostępnij

Michał PojałowskiAbsolwent kierunków: komunikacja społeczna oraz politologia. Swoje pierwsze kroki w mediach stawiał w 2000 r. w Radiu Akademickim Kraków. Doświadczenie zawodowe zdobywał m.in. w branży Public Relations. Jako dziennikarz technologiczny czynnie działa od 2016 r, a z portalem instalki.pl związany od 2019. Głównie specjalizuje się w tematyce z zakresu TV & audio. W wolnym czasie pasjonat muzyki, dobrej kuchni, a także smakosz wina. Miłośnik podróży niezależnie czy są one bliskie, czy dalekie.