Choć szał na Pokemon GO znacznie się zmniejszył, to wszyscy mają w pamięci to, jak wiele niespotykanych wypadków i tragicznych zdarzeń powodował ten tytuł. Szczególnie groźne były one wtedy, gdy podczas rozgrywki gracze znajdowali się za kółkiem samochodu.
O statystykę w tej kwestii pokusiło się dwóch naukowców z amerykańskiego Purdue University. Pod ich uwagę wzięto wypadki, które zdarzyły się w hrabstwie Tippecanoe, w stanie Indiana. W ciągu pierwszych 148 dni po premierze tego tytułu odnotowano bowiem aż o 286 wypadków więcej, niż w analogicznym okresie w 2015 roku. Co więcej, 134 z nich były spowodowane w bezpośrednim pobliżu PokeStopów, dzięki którym możemy zyskać dodatkowe przedmioty i inne mniej lub bardziej przydatne dodatki.
Przeliczając to na pieniądze okazuje się, że za pośrednictwem tej gry hrabstwo utraciło od 5.2 do nawet 25.5 miliona dolarów z powodu zniszczeń, rannych oraz dwóch śmiertelnych ofiar takikch wypadków. Co więcej, często były to osoby postronne, a najczęstszym powodem tych wypadków były nagłe zatrzymania czy też opuszczanie samochodów w bardzo niebezpiecznych miejscach, takich jak zakręty czy też mosty. Przeliczając to na skalę całych Stanów Zjednoczonych oszacowano, że straty mogły w ciągu tych 148 dni wynieść od 2 do nawet 5.2 miliarda dolarów.
To kosmiczne pieniądze, a ilość wypadków po prostu przeraża. Wydaje się, że „złapanie ich wszystkich” nie zawsze jest grą wartą świeczki.
źródło: theverge