Palworld, czyli „Pokemony inaczej” podbija Steam. Już grałam i rozumiem dlaczego

Anna BorzęckaSkomentuj
Palworld, czyli „Pokemony inaczej” podbija Steam. Już grałam i rozumiem dlaczego

Gdy po raz pierwszy usłyszałam o grze Palworld i zobaczyłam jej zwiastun, pomyślałam, że to po prostu idiotyczna parodia słynnych Pokemonów, która po premierze bardzo szybko zaliczy upadek. Jednak gdy ta zadebiutowała we Wczesnym Dostępie, w sieci zaczęło pojawiać się na jej temat wiele przychylnych opinii, a ona sama zaczęła wyprzedawać się niczym ciepłe bułeczki. Ostatecznie i ja pokusiłam się o jej zakup, i tego zakupu absolutnie nie żałuję.

Palworld, czyli Pokemony… z giwerami?

Tak, jeżeli widziałeś jakikolwiek zwiastun gry Palword, to zapewne wiesz, że ta produkcja nie jest takim klonem Pokemonów, jakiego ktokolwiek mógłby się spodziewać. O ile bowiem jego świat z wyglądu jest równie cukierkowy, tak już zasady rozgrywki są zdecydowanie bardziej brutalne.

W Palworld również możemy zamykać słodkie zwierzątka w „przedmiotach w kształcie kuli” i je kolekcjonować, stawać z nimi do walki, karmić je, a nawet głaskać. Te mogą nam z kolei pomagać przy pracy w naszej bazie i tworzyć z nami przedmioty. Tylko że te zwierzątka możemy też zabijać, by pozyskiwać z nich zasoby i mięso, możemy stawiać je do walki na śmierć i życie, możemy wykorzystywać je do pracy wręcz niewolniczej.

Rozgrywka w Palworld może być jeszcze mroczniejsza, jeśli tylko tego zechcemy. To dlatego, że we wspomnianych przedmiotach, które wcale nie są Pokeballami, możemy zamykać również ludzi, czyli napotkanych NPC-ów. Oni również mogą być naszymi niewolnikami czy… źródłem pożywienia. To dopiero równość! Oczywiście zaraz zlecą się przeciwnicy gier wideo, którzy stwierdzą, że jak to, że tak być nie może, że tę grę trzeba zakazać. Tylko że po pierwsze gry, które dają tak ogromne pole do popisu z reguły satysfakcjonują najbardziej (a zabawa w Palword mocno satysfakcjonuje), a po drugie niejedno badanie pokazało już, że brutalne gry nie mają wpływu na agresję u dzieci i nastolatków.

To, co Palworld mocno odróżnia od Pokemonów, to też dostęp do broni palnej. Po opracowaniu odpowiedniej technologii w przeciwników możemy strzelać z pistoletu, shotguna, karabinu, a nawet wyrzutni rakiet. Z tych wszystkich broni mogą też korzystać niektórzy złapani przez nas towarzysze. Nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek czegoś takiego doświadczę, no ale proszę. Nad tym, jak wyglądałyby Pokemony z bronią palną, zastanawiano się już w latach 90, a Palworld wreszcie tą wizję urzeczywistnia.

Palworld
Palworld – zwierzaki z bronią palną. | Źródło: Pocket Pair

Jak kopiować, to od najlepszych  

To, że Palworld jest klonem Pokemonów, to oczywista oczywistość. Istotnym elementem rozgrywki w tej jest bowiem wspomniane łapanie hasających po świecie stworzeń i zamykanie ich w sferycznych przedmiotach. Ba, niektóre z tych stworzeń do złudzenia przypominają doskonale znane Pokemony. Anubis wygląda jak Lucario, Lamball wygląda jak Wooloo, Dinossom wygląda jak Meganium, Pengulett wygląda jak Piplup, a Lyleen wygląda jak Gardevoir. Jeśli deweloperzy nowego hitu ze Steama jeszcze nie mieli do czynienia z prawnikami Nintendo, to prawdziwy cud. Kto wie, być może różnice między Pokemonami a zwierzątkami z Palworld są wystarczająco duże, by Nintendo nic tu nie mogło ugrać.

Palworld
Palworld – Pengullet, czyli „wcale nie Piplup”. | Źródło: własne

Palword kopiuje jednak nie tyko od Pokemonów. Od razu po rozpoczęciu rozgrywki możemy dostrzec pomysły i elementy zaczerpnięte z The Legend of Zelda: Breath of the Wild. Cóż, sam początek rozgrywki polega na wyjściu z podziemi ku widokowi rozpościerającej się doliny. Brzmi znajomo, nieprawdaż? Poza tym podczas zabawy towarzyszy nam pasek kondycji, który ogranicza to, jak wysoko możemy się wspiąć, jak daleko możemy popłynąć i jak długo możemy szybko biec. Potem możemy uzyskać dostęp do lotni, która pozwola nam szybować z wysokich punktów otoczenia. Z The Legend of Zelda: Breath of the Wild w Palworld kojarzy mi się również brak minimapy oraz to, że eksploracja jest istotną częścią rozgrywki.

Palworld
Palworld – początek rozgrywki. | Źródło: własne

Aha, w Palword zauważyłam też, że animacja machania kilofem czy toporem wygląda niczym animacja pozyskiwania zasobów w Fortnite. Z Fortnite Palword łączy również rzut kamery.  

Te wszystkie elementy zaczerpnięte z innych gier Palword świetnie łączy, oferując dodatkowo takie elementy, których ani w Pokemonach, ani w The Legend of Zelda: Breath of the Wild nie ma. Palworld to bowiem gra survivalowa. Podczas zabawy musimy uzupełniać pasek głodu zarówno nasz, jak i naszych towarzyszy. Inaczej grozi nam po prostu śmierć. Z kolei gdy zapadnie noc musimy udać się do źródła ciepła, jeśli nie chcemy umrzeć z zimna. Ponadto w grze możemy bawić się nie tylko w eksplorację, ale także budowę i rozwój naszej bazy.

Zaskakująco dopracowany produkt

Muszę przyznać, że spędziłam w Palworld dopiero 2,5 godziny, ale doceniam to, jak wielką wolność wyboru ta gra oferuje. Mimo że Palworld kopiuje tak wiele elementów z innych gier, jest przyjemnym powiewem świeżości. Na przestrzeni lat byłam wielką miłośniczką Pokemonów, ale ich formuła z czasem zaczęła mnie nudzić. Każda kolejna gra z serii to bowiem w zasadzie to samo, tylko w nieco innej otoczce i z coraz gorszą optymalizacją. Pokemon Violet, przez to jak źle działało na Nintendo Switch, odłożyłam po godzinie rozgrywki i nigdy do niego nie wróciłam. Dla Palworld miałam ochotę zarwać noc.

Palworld. | Źródło: Pocket Pair

Trzeba jeszcze powiedzieć, że chociaż Palworld pojawiło się dopiero we Wczesnym Dostępie, to oferuje świetną oprawę graficzną i jest dobrze zoptymalizowana. Nie doświadczyłam w niej żadnych spadków FPS. Trafiłam za to na pewne błędy, ale były to błędy naprawdę drobne. W najbliższych dniach zapewne przekonam się, czy grze brakuje obecnie czegokolwiek poza większej ilości porządnej, klimatycznej muzyki.

Zabawa w Palworld jest naprawdę przednia, o czym gracze chętnie w sieci mówią. Nic więc dziwnego, że Palworld sprzedało się już w ponad milionie egzemplarzy, że w tę grę gra jednocześnie ponad 500 tysięcy osób i że ma ona na ten moment 92% pozytywnych ocen na Steam.

Palworld. | Źródło: Pocket Pair

Jeśli i Ty chcesz zagrać w Palword, wiedz że możesz kupić tę grę na Steamie za około 125 złotych. Ponadto jest ona dostępna w ramach subskrypcji Xbox Game Pass, kosztującej od 39,99 złotych miesięcznie. Oczywiście jeśli Palword Ci się nie spodoba, pamiętaj że Steam dopuszcza możliwość dokonania zwrotu dowolnej gry, w której spędziłeś mniej niż dwie godziny, w ciągu 2 tygodni od daty zakupu.

Źródło: własne

Udostępnij

Anna BorzęckaSwoją przygodę z dziennikarstwem rozpoczęła w 2015 roku. Na co dzień pisze o nowościach ze świata technologii i nauki, ale jest również autorką felietonów i recenzji. Chętnie testuje możliwości zarówno oprogramowania, jak i sprzętu – od smartfonów, przez laptopy, peryferia komputerowe i urządzenia audio, aż po małe AGD. Jej największymi pasjami są kulinaria oraz gry wideo. Sporą część wolnego czasu spędza w World of Warcraft, a także przyrządzając potrawy z przeróżnych zakątków świata.