Jak niemal za darmo grać w najnowsze gry? Poznaj moje sposoby

Maksym SłomskiSkomentuj
Jak niemal za darmo grać w najnowsze gry? Poznaj moje sposoby
{reklama-artykul}Żyjemy w czasach, w których kupowanie gier na komputery osobiste staje się czymś passé. Niczym więcej, niźli kaprysem wynikłym z posiadania nadmiaru gotówki. Powód tego stanu rzeczy jest stosunkowo prosty i wcale nie chodzi mi o możliwość „spiracenia” dowolnego tytułu – ta czynność w 2019 roku nie jest niczym więcej, niż obciachem i powodem do wstydu. Obecnie w gry można grać za darmo lub niemalże za darmo uzyskać dostęp do bibliotek gier opiewających w setki tytułów, całkowicie legalnie. Jak? To bardzo proste.

Rozdawnictwo – powszechne i regularne

Nie ma tygodnia, w którym nowe darmowe gry nie byłyby udostępniane w ramach różnorakich promocji w sieci. Ostatnio w rozdawaniu gier prym wiedzie Epic Games. Do tej pory firma ta rozdawała po jednej, dwóch darmowych grach w odstępie mniej więcej dwutygodniowym.

W ramach niespodzianki na bieżącego koniec roku na Epic Games Store codziennie przez 12 dni, aż do 1 stycznia 2020 roku, miłośnicy wirtualnej rozgrywki mogą odbierać po jednej grze za darmo. Dość powiedzieć, że pisząc te słowa na Epic Games Launcher w bibliotece mam 47 gier, na które nie wydałem ani jednej złotówki. Wśród nich takie rarytasy jak Subnautica, Abzu, Alan Wake’s: American Nightmare, trylogia gier Batman, Fez, Enter the Gungeon, Layers of Fear, SUPERHOT, Metro 2033 Redux i cała masa innych. Jasne, nie zawsze są to gry najnowsze, ale czasem są to pozycje od premiery których nie minęło wcale dużo czasu. Darowanemu koniowi…

epic games

W tyle za Epic Games Store nie pozostają inne platformy. Darmowe gry cyklicznie odbierać można na polskiej platformie dystrybucji cyfrowej GOG, a także w sklepie Humble Bundle. Nie skłamię, jeśli powiem, że łącznie na przestrzeni ostatnich lat udało mi się odebrać kilkaset darmowych gier. Kilkaset. Darmowych. Gier.

Chcesz grać w nowe gry za grosze? Zamiast paczki czipsów i Coli kup jakiś abonament

Abonamenty na gry wydawały mi się pierwotnie czymś dziwnym. Teraz dziwie się sobie, że wcześniej z nich nie korzystałem. Microsoft regularnie udostępnia w promocji Xbox Game Pass Ultimate na 3 miesiące za… 4 złote. Ostatnio odżałowałem tę zawrotną sumę pieniędzy i od dnia premiery gram w The Outer Worlds, za które w sklepie musiałbym zapłacić 259 złotych.

Nie mówię już nawet, że przy okazji mam dostęp do biblioteki 100 gier, do których cyklicznie dołączają nowości w postaci tytułów AAA. Forza Horizon, Minecraft, Metro Exodus, Gears 5, ARK – we wszystkie te gry mogę grać za 4 złote. Promocja kiedyś się skończy, ale wydawanie kwartalnie kwoty 159 złotych za pokaźną liczbę gier wydaje mi się sensowniejsze, niż ponoszenie wydatku rzędu 250 złotych na premierowe tytuły.

2019-12-27 175120
Xbox Game Pass Ultimate – ponad 100 świetnych gier w niskiej cenie miesięcznej

Nie myślcie sobie, że reklamuję teraz produkt Microsoftu, oj nie. Lubię go, działa dobrze, ale na rynku są dla niego także inne sensowne alternatywy, które oferują odmienną bibliotekę gier. 14,99 złotych miesięcznie lub 79,99 złotych rocznie – tyle zapłacicie za abonament Origin Access Basic, który da Wam dostęp do biblioteki 234 gier, w które będziecie mogli grać do upadłego, bez żadnych ograniczeń.

2019-12-27 174918

Jeśli szarpniecie się i wydacie 59,90 złotych miesięcznie lub 419,90 złotych rocznie uzyskacie dostęp do wszystkich premierowych tytułów dostępnych na Originie – obecnie wśród tytułów w droższym abonamencie są choćby Star Wars Jedi: Upadły Zakon, NFS: Heat, FIFA 20, Battlefield V, Battlefront II i Plant’s vs. Zombies: Battle for Neighborville. Policzcie ile musielibyście zapłacić za wszystkie te gry. Płacicie 59,90 i możecie grać we wszystkie, przez miesiąc. Dobry deal?

Kupowanie gier nie jest złe – nie zrozumcie mnie tak

Kupowanie fizycznych wersji gier na konsole jest czymś zupełnie powszechnym i niektórzy robią to choćby dla celów kolekcjonerskich. Korzystanie z płyt na pececie? No nie wiem, kiedy ostatnio kupiliście jakąś grę na krążku? Tutaj króluje dystrybucja cyfrowa.

Czasem kusi mnie, aby kupić grę „na własność” i robię to. Kupowanie gier to rzecz normalna i nie ma w tym niczego złego. Moje zakupy ostatnio ograniczają się na przykład głównie do gier retro i ich reedycji, których w abonamentach nie ma, a na otrzymanie których „za friko” raczej nie ma co liczyć. Wiele osób wciąż lubi mieć świadomość tego, że gra jest jego – teraz, za miesiąc i za rok. Dzieje się oczywiście tak tylko w teorii, bo na platformach dystrybucji cyfrowej nie nabywamy prawa własności do gier, a płacimy de facto za dożywotnie ich subskrypcje i możliwość korzystania z nich bez ograniczeń… rzecz jasna dopóki dana platforma istnieje.

origin access

Czy jest sens płacić za premierowy tytuł 250 złotych, skoro w ramach abonamentu można go ograć przez miesiąc za kilkanaście, maksymalnie kilkadziesiąt złotych? Czy warto wydawać te kilkanaście, kilkadziesiąt złotych, skoro wiele ciekawych gier można dostać zupełnie za darmo? Jasne, chcemy grę X i czasem jedyną metodą na zagranie w nią w dniu premiery jest zapłacenie za nią pełnej ceny. Czy jednak warto to robić, skoro w Waszej bibliotece tkwi 100 gier z minionych promocji, których nigdy nie pobraliście? W tak wielkim dobrobycie gracze komputerowi nie żyli jeszcze nigdy wcześniej.

PS Pamiętajcie, że zawsze możecie po prostu zostać blogerem technologicznym lub youtuberem o sensownych zasięgach. Wtedy dowolną grę dostaniecie na zawsze, za darmo. 😉

Udostępnij

Maksym SłomskiZ dziennikarstwem technologicznym związany od 2009 roku, z nowymi technologiami od dzieciństwa. Pamięta pakiety internetowe TP i granie z kumplami w kafejkach internetowych. Obecnie newsman, tester oraz "ten od TikToka". Miłośnik ulepszania swojego desktopa, czochrania kotów, Mazdy MX-5 i aktywnego uprawiania sportu. Wyznawca filozofii xD.