Test myszki HyperX Pulsefire Haste Wireless. Bezprzewodowy klon ultralekkiego gryzonia

Wojciech OnyśkówSkomentuj
Test myszki HyperX Pulsefire Haste Wireless. Bezprzewodowy klon ultralekkiego gryzonia
Marka HyperX wypuściła na rynek swoją pierwszą bezprzewodową myszkę dla graczy. Jest to dobrze nam znany model sprzed roku, pozbawiony jedynie kabla i wyposażony w moduł łączności bezprzewodowej. Czy to wystarczy, by zaskarbić sobie serca graczy? Sprawdzamy!

Powtórka z rozrywki

Chwytając w dłoń Pulsefire Haste Wireless miałem nieodparte wrażenie, że gdzieś już tę myszkę widziałem. Moje przeczucie okazało się uzasadnione. Niemal dokładnie rok temu testowałem przewodową wersję tego gryzonia. Czy w Wireless coś się zmieniło?

Na pierwszy rzut oka bardzo niewiele. Nie ma oczywiście kabla, a pod spodem znalazło się miejsce na transmiter Wi-Fi, który wpinamy do komputera lub konsoli. Giętki kabel znajdujący się w zestawie służy głównie do ładowania, ale nikt nikomu nie zabroni, by z jego pomocą stworzyć model przewodowy. Tylko w takim przypadku lepiej kupić zwykłą i przy okazji znacznie tańszą wersję.

HyperX Pulsefire Haste Wireless 01

W HyperX Pulsefire Haste Wireless mamy więc nadal do czynienia z dziurawą konstrukcją o kształcie plastra miodu. Otwory w obudowie dostępne są dosłownie wszędzie. Producent nie umieścił ich tylko na sekcjach bocznych, aby zapewnić lepszy chwyt.

Nie jestem wielkim fanem dziurawych konstrukcji i także tutaj nie przypadła mi ona do gustu. Trzeba jednak przyznać, że dzięki temu mysz jest bardzo lekka — waży zaledwie 61 gramów, czyli tylko 2 gramy więcej od wersji przewodowej. A przecież producent musiał umieścić tu baterię. Brawo!

HyperX Pulsefire Haste Wireless 03

Otwory w kształcie plastra miodu mają jeszcze jedną zaletę. Zapewniają lepszy przepływ powietrza, z czego ucieszą się szczególnie osoby ze skłonnością do pocących się rąk. Z drugiej jednak strony znacznie łatwiej taką myszkę zabrudzić, choć producent zapewnia, że jest ona odporna na drobne zachlapania i kurz.

Mysz jest lekka i dzięki temu bardzo przyjemnie sunie po powierzchni, zapewniając wysoką responsywność w grach. O wrażeniach z rozgrywki będzie jednak za chwilę. Konstrukcja jest symetryczna, bez wyprofilowania dla prawej ręki. Nie oznacza to jednak, że będzie wygodna dla mańkutów, bowiem dodatkowe przyciski funkcyjne znajdują się tylko z lewej strony i ich obsługa wymaga użycia kciuka.

Gryzoń dobrze leży w dłoni. Należy do myszek o średniej wielkości. Z powodzeniem można go używać zarówno z chwytem palm, jak i fingertip. Ja trzymałem go zazwyczaj w czterech palcach, choć można też i w pięć. Niestety ścianki boczne mają stosunkowo mało miejsca, więc zewnętrzne palce często stykają się z podkładką.

HyperX Pulsefire Haste Wireless 09

Producent zadbał też o cztery białe ślizgacze, które zapewniają bardzo lekkie i satysfakcjonujące sunięcie po powierzchni. Miłym dodatkiem jest dodatkowy zestaw podkładek do wymiany, gdy oryginalne ulegną zużyciu. W zestawie znajdziemy też gumowe nakładki na przyciski główne i sekcje boczne, które zapewnią jeszcze pewniejszy chwyt.

Nie można zapominać o podświetleniu. W końcu bez niego nie ma mowy o sprzęcie gamingowym. Szczęśliwie producent ograniczył się tylko do rolki, przez co mysz wygląda schludnie i nie epatuje feerią barw.

Przyciski główne bazują na złotych, pyłoodpornych przełącznikach TTC, które według zapewnień producenta powinny wytrzymać do 80 mln kliknięć. Te same w modelu przewodowym z ubiegłego roku charakteryzowały się wytrzymałością na poziomie 60 mln kliknięć… Być może coś w nich poprawiono, ale trudno to zweryfikować.

HyperX Pulsefire Haste Wireless 04

Ważne, że są one przyjemne w użytkowaniu, choć charakteryzują się dość głośnym klikiem. Z pewnością nie jest to myszka dla osób, które mieszkają z wrażliwymi na takie dźwięki domownikami. Klawisze są szybkie i pozwalają na spamowanie klików, co ma niebagatelne znaczenie w grach FPS.

Równie głośny klik wydaje rolka, ale tylko po naciśnięciu. Podczas przesuwania jest niemal bezgłośna i bardzo przyjemna w użyciu – daje wyraźny znak, gdy przeskoczy o jeden stopień.

Pixart 3335, czyli kolejne deja vu

Zmian nie poczyniono także w kwestii zastosowanego sensora. Sercem gryzonia ponownie jest sensor optyczny Pixart 3335. To udane, ale nieco budżetowe rozwiązanie. O ile w kosztującej około 200 złotych zwykłej wersji był jak najbardziej akceptowalny, to w przypadku bezprzewodowej edycji za ponad 350 złotych pozostawia pewien niedosyt.

W codziennym użytkowaniu sprawdza się mimo wszystko całkiem nieźle. Próbkowanie na poziomie 1000 Hz to oczywiście standard, podobnie jak maksymalna rozdzielczość 16000 DPI.

HyperX Pulsefire Haste Wireless 07

Tę ostatnią można oczywiście dostosować do własnych preferencji i zapisać różne poziomy bezpośrednio na urządzeniu. Można się pomiędzy nimi szybko przełączać za pomocą dedykowanego przycisku na grzbiecie gryzonia.

Na pochwałę zasługuje niski LOD na poziomie około 1 mm. To bardzo dobra wartość, promująca osoby, które lubią grać na całej podkładce i często podnoszą mysz do góry. Można ją zresztą zwiększyć do 2 mm, gdyby ktoś preferował większą wartość.

HyperX Pulsefire Haste Wireless 05

Nieźle wypada też szybkość sensora i odwzorowanie ruchów na ekranie. Pixart 3335 jest w swojej pracy dokładny i do sieciowych strzelanek wystarczy w zupełności. Dość powiedzieć, że bardzo szybko przywykłem do myszki i fragowałem w Apex Legends jak na swoim ulubionym Deathadderze. Mysz sprawdza się także w innych gatunkach, choć promuje raczej intensywne gry, gdzie dużo się dzieje. Testowałem ją również w Chorusie i potwierdzam, że kosmiczne batalie również są mocną stroną tego gryzonia.

Oprogramowanie bez fajerwerków

Mysz obsługiwana jest przez oprogramowanie HyperX NGenuity, które można pobrać z naszego portalu. Oznacza to, że nie zainstalują go osoby wciąż korzystające z Windows 7.

HyperX Pulsefire Haste Wireless

Z poziomu aplikacji możemy dostosować ustawienia podświetlenia, zaprogramować działanie przycisków myszki, a także wybrać poziomy DPI czy dodać nowe, okraszając je odpowiednim kolorem iluminacji.

HyperX Pulsefire Haste Wireless

Jest też możliwość zaprogramowania makr, zmiany wartości LOD i podejrzenia stanu naładowania baterii. Ogniwo powinno wystarczać na około 100 godzin działania — podczas testów nie udało mi się go całkowicie rozładować, bowiem myszka automatycznie wyłącza się podczas bezczynności.

HyperX Pulsefire Haste Wireless

Stara myszka w nowej odsłonie — czy warto?

HyperX Pulsefire Haste Wireless to stara myszka w nowej odsłonie. Od swojego poprzednika różni się tylko tym, że oferuje łączność bezprzewodową. Czy to wystarczające uzasadnienie, by zapłacić za nią ponad 350 zł, podczas gdy podstawowy model jest dostępny za niemal połowę tej kwoty? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie we własnym zakresie.

HyperX Pulsefire Haste Wireless 02

Plusy:

+ w miarę długi czas pracy na baterii
+ bardzo lekka konstrukcja
+ dodatkowe ślizgacze i nakładki w zestawie
+ przyzwoity, choć budżetowy sensor

Minusy:

znacznie droższa od przewodowej wersji

Udostępnij

Wojciech OnyśkówRedaktor w serwisie instalki.pl piszący o nowych technologiach i grach.