Nothing Ear (1) z ANC – test słuchawek o niecodziennym designie

Pawel GajkowskiSkomentuj
Nothing Ear (1) z ANC – test słuchawek o niecodziennym designie
Słuchawki Nothing Ear (1) zrobiły duże wrażenie, gdy zostały zaprezentowane, a to dlatego, że ta londyńska firma Nothing jest najnowszym przedsięwzięciem Carla Pei. Ten człowiek jest jednym z założycieli marki OnePlus. Nie to jednak sprawia, że słuchawki kosztujące obecnie 369 złotych są tak interesujące, a to, że zostały wyposażone w aktywną redukcję szumów (ANC), etui do ładowania bezprzewodowego i wodoodporność IPX4. To potężne połączenie w świecie prawdziwych bezprzewodowych słuchawek dousznych, a zatem czas sprawdzić, czy faktycznie są tak dobre, jak obiecuje producent.

Sprawdź: Recenzja Nothing Phone (1). Niby NIC, a jednak…

Transparentne słuchawki i etui, to novum w świecie TWS

Nothing Ear (1) zostały zaprojektowane w dość charakterystyczny i niepodrabialny sposób. Są to bowiem słuchawki, które wyglądają inaczej niż reszta dostępnych na rynku (w każdym przedziale cenowym), dzięki czemu z pewnością można się wyróżnić z tłumu i zarazem zwrócić na siebie uwagę. Zarówno wkładki douszne, jak i etui ładujące są prawie całkowicie przezroczyste – jedyne części, których nie widać, to obudowa wkładek dousznych i dolna część etui ładującego.

Nothing Ear 1 01

Przezroczystość umożliwia podejrzenie podzespołów zastosowanych w słuchawkach, takich jak płytki drukowane i magnesy. Nie ukrywam, że wygląda to dośc oryginalnie i cieszy oko. Podoba mi się, że prawa słuchawka douszna ma małą czerwoną kropkę, a lewa ma małą białą kropkę, aby pomóc szybko określić, która słuchawka powinna trafić do którego ucha.

Pąki w Nothing Ear (1) są bardzo zbliżone porjektem do AirPods Pro firmy Apple. Mają konstrukcję douszną, krótki prostokątny trzon i nieco bulwiastą obudowę. W opakowaniu sprzedażowym znajduje się zestaw trzech rozmiarów silikonowych końcówek dousznych, które pozwalają dostosować słuchawki. W moim przypadku najlepiej sprawdzały się te założone przez producenta. Uważam, że są bardzo wygodne i można je z łatwością nosić przez wiele godzin i to bez obaw, że przypadkowo wypadną, gdyż dobrze leżą w uszach.

Nothing Ear 1 06

Wkładki douszne są lekkie – 4,7 grama każda i absolutnie nie powodują dyskomfortu posiadania ciała obcego w uchu. Warto jednak mieć na uwadze, że nie każdemu będą leżały tak samo, co jest raczej istotne, gdyż wynika to z anatomii. Pąki są również wodoodporne IPX4 co oznacza, że można bez obaw z nimi ćwiczyć nawet w deszczu.

Etui ładujące podobnie, jak słuchawki ma przezroczystą obudowę. Z pewnością ma to swoje plusy, gdyż bez konieczności otwierania można sprawdzić, czy słuchawki się tam znajdują. Wewnątrz umieszczono diodę sygnalizującą proces ładowania wkładek dousznych, stan wewnętrznego akumulatora, a także parowanie. Konstrukcja typu flip-top jest zadowalająco zgrabna, ale sama obudowa jest znacznie większa niż u konkurencji. Nie zmieści się tak łatwo w kieszeni spodni. Na jednym z boków umieszczono gniazdo USB typu C do ładowania i przycisk do szybkiego parowania. Warto jeszcze wspomnieć, że case obsługuje bezprzewodowe ładowanie, co z pewnością jest bardzo miłym dodatkiem.

Nothing Ear 1 04

Nothing Ear (1) oferują ANC i mają jeszcze inne ciekawe dodatki

Jedna z ważniejszych, jak nie najważniejszych cech Nothing Ear (1) jest oczywiście ANC. W tym przypadku producent chwali się, że jest to redukcja szumów otoczenia zasilana sztuczną inteligencją, cokolwiek to znaczy. Pewne jest, że do jej prawidłowego działania wykorzystano trzy mikrofony. Przekłada się to na wystarczająco dobre działanie. W połączeniu z pasywną izolacją oferowaną przez silikonowe końcówki blokuje znaczną ilość szumów i innych dźwięków z otoczenia. Z poziomu aplikacji (poniżej) można wybrać siłę działania ANC – niską i średnią. Do tego dochodzi jeszcze tryb transparentny, który pozwala na docieranie hałasu z zewnątrz i podobnie jak w większości innych wkładek dousznych, brzmi cyfrowo i nienaturalnie.

Nothing Ear 1

Z trybem przezroczystości dźwięku została powiązana jedna bardzo przydana funkcja. Otóż wyjmując jedną słuchawkę z ucha, muzyka zostaje zatrzymana, a w drugiej automatycznie aktywuje się tryb transparentny, który wyłączy się dopiero w momencie ponownego włożenia wyjętej słuchawki. Czujniki odpowiedzialne za odtwarzanie i pauzę umieszczone zostały w pąkach.

Słuchawki oferują sterowanie dotykowe, co raczej dziwić nie powinno. Domyślnie przypisane akcje są bardzo przemyślane, gdyż oferują przełączanie między trybami redukcji szumów poprzez przytrzymanie jednej wkładki dousznej, sterowanie odtwarzaniem dźwięku (dwukrotne dotkniecie powoduje zatrzymanie/wznowienie odtwarzania) i regulację głośności (przesuwanie palcem góra/dół po pałąku). Wszystkie zmiany sygnalizowane są komunikatami dźwiękowymi.

Po zainstalowaniu aplikacji ear (1) otrzymujemy dostęp do zmiany trybów redukcji szumów, zmiany sterowania dotykowego i zmiany ustawień korektora. Nie ma jednak możliwości ręcznego dostrojenia tego ostatniego. Do tego jeszcze na karcie głównej wyświetlana jest informacja na temat poziomu naładowania akumulatorów w słuchawkach dokanałowych, a także etui. Aby stan naładowania etui był widoczny, trzeba je otworzyć, ale nie wyjmować słuchawek po uruchomieniu aplikacji,

Nothing Ear 1

Wkładki douszne wytrzymują do 4 godzin z włączonym ANC i nieco ponad 5.5 godziny z wyłączoną aktywną redukcją szumów. Z wykorzystaniem etui otrzymujemy dodatkowe 24 godziny słuchania z włączonym ANC lub 34 godziny z wyłączonym ANC. I choć są to czasy wyraźnie gorsze od tych oferowanych przez choćby Creative Outlier Air V3, to jednak i tak nie jest źle, gdyż jest zbliżony do choćby HTC True Wireless Earbuds Plus.

nothing

foto. nothing

Dokanałowe słuchawki komunikują się z urządzeniem poprzez Bluetooth 5.2 i obsługują kodeki audio AAC i SBC. Co ciekawe, zabrakło aptX, jak również LDAC. A to oznacza, że jeśli dotychczas korzystałeś z kodeka Qualcomm lub jeśli miałeś nadzieję, że może być wsparcie dla aptX Adaptive, aby w ten sposób uzyskać dostęp do strumieni o wysokiej rozdzielczości, to w tym momencie możesz poczuć się rozczarowany. Do tego jeszcze zabrakło obsługi połączenia wielopunktowego (Bluetooth Multipoint).

Być może pewną rekompensatą okaże się fakt, że parowanie odbywa się bardzo szybko, a połączenie jest bardzo stabilne i nie zauważyłem żadnych przypadkowych przerw podczas okresu testowego.

Nothing Ear 1 05

Jak grają słuchawki Nothing Ear (1)?

Wewnątrz słuchawek zastosowano dość duże dynamiczne przetworniki 11,6 mm z membranami grafenowymi. Za dostojnie odpowiedzialna jest szwedzka firma Teenage Engineering, znana przede wszystkim za sprawą przenośnego syntezatora OP-1.

Przekłada się to na bardzo przyjemną barwę dźwięku i to bez znaczenia na jakim poziomie głośności. Podobnie jak w wielu innych słuchawkach, bas jest podkreślony, a ogólną tonację można określić jako ciepłą, co akurat preferuje większość użytkowników. Co jednak najbardziej istotne bas jest mocny, ale dość czysty, przez co absolutnie nie męczy podczas słuchania. Średnie tony brzmią natomiast czysto i gładko z pewną ostrością.

Są zatem bardziej niż dobre w swoim przedziale cenowym i w zasadzie sprawdzają się podczas codziennego użytkowania, aczkolwiek pewne jest, ze wymagający użytkownicy powinni rozejrzeć się za czymś bardziej profesjonalnym.

Większość gatunków muzycznych brzmi dobrze, ale mogą się trochę zmagać z separacją w naprawdę złożonych utworach i czasami mogą trochę nadmiernie podkreślać górę. Zatem nie będą sprawiać kłopotu najlepszym w branży , ale są przyjemnym słuchaniem i brzmią bardzo dobrze za te pieniądze.

Nothing Ear 1 02

Podsumowanie

Nothing Ear (1) w swoim przedziale cenowym zdaje się być naprawdę ciekawym wyborem, gdyż jako jedyne oferują tyle przydatnych rozwiązań zamkniętych w dość niecodziennej, przezroczystej obudowie.

Mamy bowiem całkiem dobrze działającą skrywaną redukcję szumów, wspieraną przez izolacje wynikającą z budowy słuchawki, czujniki odpowiadające za zatrzymywanie muzyki, czy też bezprzewodowe ładowanie. I oczywiście całkiem przyjemne brzmienie.

Szkoda jednak, że zabrakło wsparcia dla wybranych kodeków, czy też nieco dłuższego czasu na pojedynczym ładowaniu.

Zalety:

+ nietuzinkowe wykończenie
+ odporność na zachlapania
+ bezprzewodowe ładowanie etui
+ całkiem nieźle ANC
+ dobry stosunek cena jakość

Wady:

brak wsparcia dla kodeka aptx i LDAC
brak funkcji Bluetooth Multipoint
czas pracy mógłby być nieco lepszy

Udostępnij

Paweł GajkowskiDziennikarz z bogatym doświadczeniem zajmujący się branżą mobilną. Jego żywioł to testowanie smartfonów, tabletów, smart gadżetów i laptopów.