Razer Basilisk X Hyperspeed – recenzja. Bez przewodów – bez problemów

Maksym SłomskiSkomentuj
Razer Basilisk X Hyperspeed – recenzja. Bez przewodów – bez problemów
{reklama-artykul}
Myszki bezprzewodowe wciąż nie są zbyt popularne w środowisku graczy, pomimo że wiele osób ceni sobie brak momentami irytującego kabla pałętającego się gdzieś na podkładce. Razer do tej pory nie miał w swojej ofercie zbyt wielu gryzoni tego rodzaju, a pojedyncze modele sprzedawane były w bardzo wysokiej cenie. Razer Basilisk X Hyperspeed to pierwsza myszka bezprzewodowa w portfolio cenionej wśród graczy firmy, która miała być naprawdę przystępna cenowo. Jak wyszło? O ile 59 dolarów w Stanach Zjednoczonych to symboliczny wydatek, to za 279 złotych w Polsce można kupić naprawdę sporo poważnych przez graczy modeli – wymienię tu choćby Logitecha G502. Czy bezprzewodowy Razer Basilisk X Hyperspeed faktycznie nadaje się do grania i ma szansę na poklask wśród graczy?

Razer Basilisk X Hyperspeed – specyfikacja

Sensor: optyczny
Rozdzielczość: 16 000 DPI
Częstotliwość raportowania: 125 Hz (Bluetooth), max. 1000 Hz (Wi-Fi)
Maks. prędkość: 450 IPS
Maks. przyspieszenie: 40 G
Interfejs: Wi-Fi 2,4 GHz / Bluetooth
Zasilanie: Bateria AA
Czas pracy: max. 285 h (Wi-Fi), max. 450 h (BT)
Masa: 85 g
Wymiary: 130 x 75 x 42 mm
Cena: 279 złotych

Razer Basilisk X Hyperspeed jest pod niemal każdym względem inny, niż wszystkie inne myszki Razera, które do tej pory poznaliście. Gryzoń sprzedawany jest w niewielkim pudełeczku, w którym nie znajduje się nic, prócz niego. Sama myszka po wyjęciu z pudełka robi z miejsca dobre wrażenie.

Razer Basilisk X Hyperspeed 26

Biorąc do myszki Basiliska X Hyperspeed na każdym kroku czujemy, że mamy do czynienia z produktem solidnym, dobrze zaprojektowanym i po prostu ładnym. Razer wykorzystał tutaj zarówno matowe, jak i błyszczące tworzywo, po obu stronach obudowy urządzenia dodając przy tym przyjemną w dotyku gumową powierzchnię o ciekawej fakturze. Zabrzmi to trywialnie i być może nieco wydumanie, ale wystarczy położyć dłoń na gryzoniu, aby odczuć, że projektowała go osoba, która wiedziała co robi.

Razer Basilisk X Hyperspeed 11

Razer Basilisk X Hyperspeed jest szalenie wygodny, choć jedynie dla osób praworęcznych. Konstrukcja została wyprofilowana w taki sposób, że mankuci z niej nie skorzytają. Niebywale wręcz wygodna jest podstawka pod kciuk. Korzystając z myszy czułem, jakby była anatomicznie dopasowana do mojej niezbyt dużej dłoni.

Razer Basilisk X Hyperspeed 10

Sprzęt jest wręcz stworzony do chwytu 1+2+2.

Myszka szokuje minimalizmem. Producent przewidział wyłącznie jeden przycisk do zmiany DPI, który pozwala wybierać pomiędzy jednym z pięciu predefiniowanych poziomów czułości. Aktywując funkcję Hypershift wyznaczonym klawiszem, ten sam klawisz może zacząć realizować jednak zupełnie inne zadanie – wystarczy to ustawić w oprogramowaniu. Na lewym boku myszy znajdują się jeszcze dwa „nadprogramowe” przyciski.

Razer Basilisk X Hyperspeed 16

Lewy i przycisk myszy pracują stosunkowo „miękko”, z wyczuwalnym klikiem i wymagają niewielkiej siły do aktywacji. Tap shooting w FPSach przebiega sprawnie, a podwójny klik zdarza się sporadycznie. Przełączniki odbijają bardzo szybko. Przyjemnie pracuje w trakcie przewijania rolka, choć jej naciśnięcie mogłoby być lepiej akcentowane.

Razer Basilisk X Hyperspeed 27

Co zdumiewające, myszka Razera nie ma żadnego podświetlenia, choćby najmniejszego. Ani jednego LEDa! Nigdy nie sądziłem, że to napiszę, ale gryzoń przez to wygląda dość smętnie. Jest ładny, ale brakuje mu „tego czegoś” w postaci choćby drobnego świetlnego akcentu. Z poziomu oprogramowania Razer Synapse możecie co najwyżej programować funkcję przycisków (oraz ich funkcje alternatywne dzięki Raze Hypershift), ustawiać poziomy DPI, kalibrować sensor pod określoną podkładkę z oferty Razera i… to w zasadzie wszystko.

3
2

Myszka Razer Basilisk X Hyperspeed zasilana jest przez pojedynczą baterię AA, którą wsunąć można łatwo po podniesieniu magnetycznej klapki na obudowie w miejscu spoczywania nadgarstka. Obudowa jest zamknięta szczelnie, a klapka nie „pływa” pod nadgarstkiem w trakcie rozgrywki. Spasowanie stoi tu na najwyższym poziomie. Obok miejsca na baterię znaleźć można niewielki odbiornik Wi-Fi.

Razer Basilisk X Hyperspeed 20

Basilisk X Hyperspeed łączy się z komputerem przez Bluetooth lub Wi-Fi. Należy zaznaczyć, że w trybie BT raportuje z częstotliwością 125 Hz, co w przypadku korzystania z monitora 144 Hz irytuje nawet podczas pracy biurowej, na pulpicie. Zmiana na tryb Bluetooth pozwala zmienić raportowanie na 1000 Hz, kosztem skrócenia pracy czasu na baterii. Jeśli gracie, będziecie korzystać zapewne jedynie z trybu Wi-Fi.

Razer Basilisk X Hyperspeed 12

Podczas grania do działania sensora myszy nie miałem zastrzeżeń, podobnie jak do ergonomii samej konstrukcji. Zabawa była po prostu… przyjemna. Żadnych krytycznych uwag nie stwierdzono. Raz czy dwa zdarzyło się, aby moduł Wi-Fi zgubił na chwilę sygnał. Zastosowany sensor cechował się natomiast naprawdę wysoką precyzją – warto zwrócić na bardzo wysoką prędkość maksymalną na poziomie 450 IPS. Logitech G502 może pochwalić się wartością ok. 400 IPS. Basilisk X Hyperspeed pracował u mnie na nowiutkiej podkładce Razer Firefly V2, która gwarantuje niewyobrażalnie wręcz dobry poślizg. Szczerze polecam ją wypróbować, o ile rozważacie odżałowanie tak dużej kwoty pieniędzy na podkładkę.

W tym miejscu muszę zwrócić uwagę na irytującą przypadłość myszki, z którą z tego co widzę zmagało się także wielu innych recenzentów. W trybie Wi-Fi gryzoń przebywający parędziesiąt centymetrów od odbiornika lubił… gubić sporadycznie sygnał i nie odpowiadać. Tak po prostu. Zaznaczam, że nie działo się tak w trakcie gry, a po chwili bezczynności.

Razer Basilisk X Hyperspeed 1

Czas pracy na baterii w trybie Bluetooth wynosił ok. 410 godzin, w trybie Wi-Fi sięgał natomiast ok. 220 godzin. To bardzo dobre rezultaty.

Podsumowanie

Jeśli poszukujecie myszki bezprzewodowej, która sprawdzała się będzie dobrze w grach, to być może właśnie ją znaleźliście. Razer Basilisk X Hyperspeed nie rozświetli biurka feerią barw z palety RGB, ale zaoferuje po prostu precyzyjne działanie i wysoki komfort obsługi. Na dokładkę, odwdzięczy się Wam za Wasze zaufanie długim czasem pracy na baterii. Tanio nie jest, ale gamingowe myszki bezprzewodowe cenionych marek nie są tanie.

Mocne strony:

+ precyzyjny sensor
+ bardzo wygodna konstrukcja
+ dobry klik LPM i PPM
+ funkcja Razer Hypershift
+ długi czas pracy na baterii
+ łączność Wi-Fi i Bluetooth

Słabe strony:

– czasem niestabilne połączenie Wi-Fi
– brak wskaźnika DPI
– brak podświetlenia

Udostępnij

Maksym SłomskiZ dziennikarstwem technologicznym związany od 2009 roku, z nowymi technologiami od dzieciństwa. Pamięta pakiety internetowe TP i granie z kumplami w kafejkach internetowych. Obecnie newsman, tester oraz "ten od TikToka". Miłośnik ulepszania swojego desktopa, czochrania kotów, Mazdy MX-5 i aktywnego uprawiania sportu. Wyznawca filozofii xD.