Główną przyczyną, dla której coraz większą popularnością cieszą się urządzenia mobilne jest nieskrępowany dostęp do sieci. Gdy zostaje on ograniczony, nasza produktywność znacznie maleje. Brak Wi-Fi w okolicy już nie będzie dłużej utrapieniem, gdyż z pomocą przychodzi kieszonkowy router TP-Link M5350. Czy ten maluch ma szanse, by podbić serca szerszego grona użytkowników? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie w niniejszej recenzji, do której lektury serdecznie zapraszam.
Parametry techniczne
Porty | micro USB |
Przyciski | wyłącznik |
Zasilanie | bateria 2000mAh, 5VDC/1.0A |
Wyświetlacz | OLED |
Łączność | HSPA+/HSUPA/HSDPA/UMTS WCDMA: 2100/1900/900Mhz |
Prędkość transmisji | pobieranie: 21.6 Mb/s, wysyłanie: 5.76 Mb/s |
Standardy bezprzewodowe | IEEE 802.11n, IEEE 802.11g, IEEE 802.11b |
Częstotliwość pracy | 2.4-2.4835 GHz |
Waga | 92.5 g |
Wymiary | 94 x 56.7 x 19.8 mm |
Zawartość opakowania
Producent dostarcza router wraz z szybką instrukcją obsługi i kartą gwarancyjną. Dodatkowo otrzymujemy baterię o pojemności 2000 mAh oraz modułową ładowarkę microUSB.Wygląd
Już na pierwszy rzut oka, uwagę zwracają zaskakująco małe wymiary urządzenia. Z pewnością jest to bardzo duży plus, gdyż zostało ono zaprojektowane z myślą o zastosowaniach mobilnych. Stylistyka stoi na bardzo dobrym poziomie. Trudno się dziwić, gdyż TP-Link otrzymał wyróżnienia IF Design Award oraz International CES Innovations 2013 Design and Engineering Award. Na pochwałę zasługuje fakt, że jest bardzo lekki i dobrze leży w dłoni.Front routera zawiera wyświetlacz OLED oraz przycisk włączania/wyłączania. Wyświetlacz prezentuje podstawowe informacje na temat dostępnego połączenia sieciowego jak zasięg, nazwa operatora, nieodebrane wiadomości SMS, czy prędkość pobierania i wysyłania danych. Całość obudowy wykonana jest z matowego plastiku z charakterystycznymi chropowatościami zwiększającymi ergonomię oraz poprawiającymi walory estetyczne. Producent zwraca uwagę, że sprzęt swoim wyglądem ma przypominać kamień wygładzony przez morskie fale, co wydaje się znajdować swoje potwierdzenie w rzeczywistości. Na jednej z krawędzi nie mogło zabraknąć złącza microUSB, pod które podłączamy dołączoną ładowarkę. Przyczepić się można jedynie do spodu, który jest śliski, przez co może się zdarzyć, że TP-Link niezbyt pewnie będzie leżał na niektórych powierzchniach. Znacznie lepiej moim zdaniem sprawdził by się gumowany plastik. Gdy zdejmiemy pokrywkę, uzyskamy dostęp do slotu na kartę SIM, kartę pamięci a także baterię.