Wśród wielu gier komputerowych pojawiających się na rynku, nie łatwo jest wypatrzeć tytuł, który zarówno pod względem fabularnym jak i zasad rozgrywki, miałby do zaoferowania coś więcej niż powtarzalność sprawdzonych pomysłów. Stworzenie całkowicie nowatorskiego projektu graniczy z cudem, bowiem przez lata istnienia branży, gracze widzieli już chyba wszystko. Od czasu do czasu jednak, stajemy się świadkami czegoś wyjątkowego, czegoś co w świece wirtualnej rozrywki można uznać za prawdziwe objawienie. Takim właśnie „światełkiem w ciemności” stała się dla mnie najnowsza produkcja studia Arcane, pt. Dishonored, która pomimo że czerpie pełnymi garściami ze znanych rozwiązań, łączy je w niemalże doskonałą całość.
Fabuła
Fabuła, której uświadczymy za sprawą tej gry, przenosi nas do bardzo specyficznego świata, gdzie rozwiązania technologiczne oraz magia, stanowią ścisłą symbiozę z XVIII - wieczną architekturą. Gracz wciela się tu w postać niejakiego Corvo Attano, pełniącego funkcję osobistego strażnika Cesarzowej miasta Dunwall. Wraz z rozpoczęciem gry dowiadujemy się, że metropolia ta została dotknięta plagą szczurów, roznoszących śmiertelną zarazę.Głównego bohatera poznajemy w chwili gdy wraca on z misji dyplomatycznej, podczas trwania której, miał prosić władców pobliskich miast o jakąkolwiek formę pomocy w zażegnaniu sytuacji kryzysowej. Niestety, prośba spotkała się z kategoryczną odmową, dlatego pierwszym zadaniem, które spada na gracza, jest poinformowanie o tym Cesarzowej Jessamine. W trakcie rozmowy jednak, dochodzi do zamachu, nasz bohater zostaje obezwładniony magiczną siłą, władczyni miasta pozbawiona życia a jej córka Emily – prawowita następczyni tronu, porwana.

Okazuje się, że za incydentem tym stoi wysoko postawiony Lord Regent, który wraz z innymi przedstawicielami klasy rządzącej, uknuł spisek, wrabiając naszego bohatera zarówno w zabójstwo jak i porwanie. W efekcie czego, Corvo osadzony został w celi gdzie miał spędzić czas w oczekiwaniu na wykonanie kary śmierci.
Po półrocznej odsiadce, pojawiła się jednak perspektywa ucieczki, zainicjowana przez członków tajemniczej organizacji. Ludzie ci chcą przywrócić władzę w prawowite ręce. Przy ich pomocy, pojawi się również szansa na oczyszczenie swojego imienia a także na dokonanie srogiej pomsty względem oprawców.
Tak właśnie rozpoczyna się niesamowita przygoda, pełna niebezpieczeństw, brutalnych scen walk oraz zwrotów fabuły, która choć przewidywalna, potrafi oczarować swoim klimatem.

Klimat
Skoro już mowa o klimacie, to trzeba przyznać że jest on niepowtarzalny, bardzo ciężki i brutalny. Wykonując szereg misji, poznajemy struktury miasta ogarniętego plagą, stajemy się świadkami wielu ludzkich tragedii, napotykamy zdegenerowanych bandytów a także zarażonych (zwanych tu płaczkami), którzy niczym zombie wałęsają się po obskurnych dzielnicach.Wszechobecne szczury, zalegające tu i ówdzie zwłoki, brud, zepsucie, zgnilizna i zniszczenie, stanowią znakomity kontrast dla kontrolującej Dunwall klasy rządzącej, pławiącej się w luksusach i bogactwie. Ich rezydencje są pilnie strzeżone przez wyszkolonych i świetnie wyposażonych strażników miejskich, którzy zamiast pomagać mieszkańcom, chronią interesy możnowładców.
Od czasu do czasu mamy też styczność z siłami nadprzyrodzonymi, dzięki którym zyskujemy paranormalne zdolności.
W tym spowitym mrokiem świecie, pojawia się jednak iskierka nadziei, która pod naporem działań gracza, może przeistoczyć się w zajadły płomień, trawiący raz na zawsze wszelkie plugastwo.

Rozgrywka
Mając już ogólny pogląd na temat warstwy fabularnej, oraz panującej w Dishonored atmosfery, czas omówić mechanikę rozgrywki.Akcję gry obserwujemy z punktu widzenia osoby pierwszej, co dać może złudne wyobrażenie na temat zasad zabawy. Przyzwyczajeni do tego, że FPP to domena strzelanek, czeka nas spore zaskoczenie względem faktycznego stanu rzeczy. Dishonored bowiem, pomimo iż funkcjonuje jako gra akcji, oferuje nam wiele sposobów prowadzenia rozgrywki. Oczywiście istnieje możliwość wprowadzenia w życie schematu, polegającego na bezprecedensowym eliminowaniu każdej z napotkanych postaci w otwartej walce, jednak metoda ta nie jest jedyną.
Twórcy postanowili bowiem pójść nieco dalej umożliwiając nam również zabawę rodem z rasowych skradanek. Każdy może więc samodzielnie zadecydować, czy oczyszczający swe imię Corvo, niczym John Rambo, brnął będzie przed siebie, kładąc trupem każdego kto tylko postanowi stanąć na jego drodze czy też kryjąc się w cieniu, przenikał będzie pomiędzy strażnikami atakując z zaskoczenia lub też oszczędzając życie delikwentów.

Kolejnym przejawem swobody działań są tu zróżnicowane drogi do celu, dzięki czemu w określone miejsce możemy dotrzeć np. skacząc po dachach, przedzierają się kanałami czy też w sposób klasyczny. Jednym słowem przed każdą misją poznajemy cel, natomiast sposób jego osiągnięcia jest tu całkowicie dowolny.
Często też stajemy przed perspektywą wykonania misji dodatkowych, które to dostarczają nam dodatkowych profitów, bądź też umożliwiają alternatywny sposób wykonania misji głównej. Przykład stanowi jedno z zadań głównych w którym naszym celem jest pozbyć się braci jednego z naszych oswobodzicieli. Po drodze jednak napotykamy bandytów, szef których skalda nam pewną ofertę, jeśli się z niej wywiążemy, to jego ludzie zajmą się naszym celem a my nie będziemy musieli brudzić sobie rąk krwią.
Poszczególne misje możemy więc ukończyć na wiele różnych sposobów a każdy z nich wpływa bezpośrednio na świat gry, czego uświadczymy w dialogach a także jednym z możliwych zakończeń. Ciekawym smaczkiem jest tu pojawienie się, porozwieszanych na mieście plakatów, z podobiznami zaginionych braci, którymi „zajęli” się bandyci. Plakatów tych nie uświadczymy jeśli samodzielnie uśmiercimy delikwentów.

Ciąg dalszy na kolejnej stronie...