Używane auta elektryczne tanieją. Mało kto chce je kupować

Maksym SłomskiSkomentuj
Używane auta elektryczne tanieją. Mało kto chce je kupować
Samochody elektryczne mają całkiem sporo zalet. Są bardzo ciche w środku i na zewnątrz, oddają swoją moc w efektywny sposób i nie emitują do atmosfery dwutlenku węgla. Najczęściej słyszy się jednak o nich w ostatnim czasie przez pryzmat wad. Zasięg niższy od deklarowanego w testach WLTP, mizerny zasięg rzeczywisty zimą, na polskim gruncie irytująco wręcz mała sieć ładowarek, no i… rosnące ceny energii elektrycznej, a co za tym idzie rosnący koszt ładowania. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze zerowe zainteresowanie elektrykami na rynku wtórnym.

Odsprzedaż samochodu elektrycznego nie jest łatwa

O ile samochody hybrydowe na ogół biją na rynku wtórnym rekordy popularności, głównie za sprawą olbrzymiej estymy, jaką cieszą się one wśród kierowców firm przewozowych, to pojazdy typu BEV, czyli w pełni elektryczne, są pogardzane tak przez klientów indywidualnych, jak i dealerów samochodowych. Ich ceny na rynku wtórnym cały czas maleją, jak donosi Auto Trader. Powód wydaje się oczywisty.

Konsumenci boją się używanych samochodów elektrycznych z trywialnej przyczyny: spadającego wraz z użytkowaniem zasięgu. Podczas gdy niektóre samochody nieco lepiej radzą sobie z utrzymaniem pojemności baterii, regułą jest zmniejszenie zasięgu po określonej liczbie cykli ładowania. Wielką tajemnicą nie jest to – choć koncerny motoryzacyjne nigdy o tym nie mówią – że koszt wymiany baterii niemal zawsze przekracza wartość pojazdu i żaden kupujący nie chce brać tego kosztu na siebie. Między innymi dlatego większość kolizji samochodów elektrycznych kończy się szkodą całkowitą i nierzadko utylizacją pojazdu.

Dealerzy nie chcą odkupywać używanych elektryków z racji omawianego niewielkiego zainteresowania ze strony osób prywatnych i firm.

Które samochody elektryczne staniały najbardziej?

Auto Trader podaje, że ceny używanych aut elektrycznych w styczniu 2023 roku spadły o 2,1 procent w porównaniu do grudnia minionego roku. Spadki średnich cen niektórych modeli są iście spektakularne.

 
  • Mini Cooper Electric – spadek o 11.5%, -2,917 funtów szterlingów
  • Tesla Model Y – spadek o 11.1%, -5,500 funtów szterlingów
  • Hyundai Ioniq – spadek o 10.6%, -2,375 funtów szterlingów
  • Nissan Leaf – spadek o 10.6%, -2,407 funtów szterlingów
  • Tesla Model 3 – spadek o 10.5%, -3,825 funtów szterlingów
  • Jaguar I-Pace – spadek o 10.3%, -5,020 funtów szterlingów
  • BMW i3 – spadek o 9.3%, -2,489 funtów szterlingów
  • Renault Zoe – spadek o 8.7%, -1,640 funtów szterlingów
  • Polestar 2 – spadek o 8.7%, -3,595 funtów szterlingów
  • Audi e-tron – spadek o 8.4%, -4,060 funtów szterlingów

W tym samym czasie samochody spalinowe zaliczyły średni wzrost cen o symboliczne 0,2 procent. W obliczu zatwierdzonego zakazu sprzedaży nowych samochodów spalinowych w Unii Europejskiej od 2035 roku, poza autami zasilanymi nieemitującymi CO2 biopaliwami, trend wzrostowy nadal może się utrzymywać.

Skończy się na tym, że w końcu samochody elektryczne będą przystępniejsze cenowo, ale nie ze względu na dobrą wolę i realizację obietnic ich producentów. Będą tańsze, bo spora część kierowców będzie robiła wszystko, aby ich nie kupować.

Źródło: Auto Trader, fot. tyt. Unsplash/Chuttersnap

Udostępnij

Maksym SłomskiZ dziennikarstwem technologicznym związany od 2009 roku, z nowymi technologiami od dzieciństwa. Pamięta pakiety internetowe TP i granie z kumplami w kafejkach internetowych. Obecnie newsman, tester oraz "ten od TikToka". Miłośnik ulepszania swojego desktopa, czochrania kotów, Mazdy MX-5 i aktywnego uprawiania sportu. Wyznawca filozofii xD.