Mercedes wprowadza nową subskrypcję. Zapłać, żeby auto było szybsze

Antoni ZaborskiSkomentuj
Mercedes wprowadza nową subskrypcję. Zapłać, żeby auto było szybsze
W ostatnich latach tak bardzo przyzwyczailiśmy się do “życia na abonament”, że ciężko wyobrazić sobie w tej chwili miesięczny budżet przeciętnego Polaka czy Europejczyka, bez przynajmniej kilku regularnie odprowadzanych opłat. Większość z nas płaci za korzystanie z serwisów streamingowych, ma telefon na abonament albo sprzęt wzięty w leasing. To stało się normalne, bo jest po prostu wygodne, zarówno dla konsumenta, jak i firm, które dostarczają produkty czy usługi. Niektóre przedsiębiorstwa starają się jednak, w zupełnie absurdalny sposób, przekuć w zysk rosnącą tolerancję klientów do regularnie znikających pieniędzy.

Doskonałym przykładem takiej zachłanności jest gigant motoryzacyjny Mercedes-Benz. Firma ta całkiem niedawno, bo w lipcu, zaproponowała na chińskim rynku zupełnie nowy model doposażania sprzedawanych aut – abonament. Chodzi dokładniej o skrętną tylną oś w elektrycznym modelu EQS. Jest to element, który znacząco ułatwia manewrowanie w mieście, a jednocześnie zwiększa przyczepność i stabilność podczas szybkiego pokonywania zakrętów.

Klienci europejscy, aby ich Mercedes był w niego wyposażony, muszą po prostu dopłacić w momencie zakupu kilka tysięcy złotych. Jest to oczywiście jednorazowa opłata za modyfikację względem bazowego modelu i po odbiorze auta nikt nie kontroluje, ani nie reglamentuje klientom używania tego rozwiązania. W Chinach postanowiono udostępnić tę funkcję także w ramach abonamentu i za jej używanie można uiszczać regularną opłatę w wysokości 5000 juanów rocznie (ok. 3150 złotych). Jest to jednak opcja dla tych, którzy nie wybrali tej standardowej w momencie konfigurowania swojego auta. Teraz poinformowano jednak o nowym pomyśle, tym razem bez “normalnej” alternatywy.

Mercedes-Benz
Źródło:Mercedes-Benz

Lepsze osiągi? Tylko w abonamencie

Na swojej stronie internetowej, Mercedes udostępnił usługę “Acceleration Increase”, która polega na odblokowaniu większej mocy w wybranych modelach elektrycznych, po wykupieniu abonamentu. Za zwiększenie osiągów o około 20 procent (lepsze przyspieszenie do 100 km/h o niecałą sekundę i większy moment obrotowy) trzeba będzie płacić 1200 dolarów rocznie. Upgrade będzie możliwy w modelach EQE i EQS i tylko w formie subskrypcji. Nie płacisz? Jeździsz wolniej.

I największym problemem nie jest nawet fakt, że skoro firma może w chwilę odblokować jakąś funkcję w naszym pojeździe, to może powinna być ona dostępna od razu. Nikt bowiem nie ukrywa, że to po prostu kwestia modyfikacji oprogramowania. Jest to praktyka stosowana przez wielu producentów, z Teslą na czele. Kontrowersyjne, ale powiedzmy, że da się usprawiedliwić. Najbardziej absurdalny jest fakt, że nic nie wskazuje na to, żeby “Acceleration Increase” w modelach Mercedesa był dostępny w innej formie, niż abonament. Nie będzie można więc legalnie włączyć tej funkcji na stałe, bez wiązania się z producentem umową. A to brzmi jak gruba przesada. Miejmy nadzieję, że rozwój motoryzacji nie pójdzie w tym kierunku.

Źródło: The Verge / fot. tyt. Mercedes-Benz

Udostępnij

Antoni ZaborskiW branży nowych technologii od ponad 10 lat. W tym czasie pisał dla kilku popularnych serwisów, a także na swój rachunek. Prywatnie fan motoryzacji, sportów walki i dobrego jedzenia.