Płonie coraz więcej pojazdów elektrycznych. Niemcy reagują

Maksym SłomskiSkomentuj
Płonie coraz więcej pojazdów elektrycznych. Niemcy reagują
Po światowych drogach, ścieżkach rowerowych i chodnikach porusza się coraz większa liczba pojazdów z napędem elektrycznym. Z tego względu oczywistym jest, że statystycznie rzecz biorąc pojawiać się będzie rosnąca liczba doniesień na temat ich awarii. Niestety, o ile gaszenie pojazdów zasilanych paliwami konwencjonalnymi jest stosunkowo proste, to sprawa wygląda zupełnie inaczej w przypadku „elektryków”. W Niemczech pożary autobusów elektrycznych stały się tak często, że niektóre miasta postanowiły wycofać je z użycia.

Pożary pojazdów elektrycznych to poważny problem

Wraz ze wzrostem popularności pojazdów elektrycznych strażacy z całego świata biją na alarm. Służby nie są odpowiednio przygotowane do skutecznego i szybkiego gaszenia pożarów ich akumulatorów. O ile typowy pożar samochodu spalinowego można ugasić przy pomocy około 1135 litrów wody, to do gaszenia samochodów elektrycznych czasem wymagane jest nawet ok. 106000 litrów wody. Technologie gaśnicze nie poprawiają się, a elektryfikacja postępuje.

Czytaj także: Polski strażaku: czy jesteś gotowy na pożary samochodów elektrycznych?

Na ulicach miast na całym świecie jeździ coraz więcej autobusów elektrycznych – wszystko w imię ekologii. Władze niemieckiego miasta Monachium podjęły decyzję o zawieszeniu ich kursów ze względu na pożar autobusu Daimlera, który miał miejsce w Stuttgarcie, w trakcie ładowania. Nie jest to niestety pierwszy taki przypadek.

Wcześniej pożary miały miejsce w Salzgitter w 2017 roku, w Burghausen w 2019 roku, w Turyngii w 2020 roku, a ostatnio w marcu 2021 roku w Mannheim. To całkiem sporo przypadków, jeśli weźmiemy pod uwagę to, że mówimy o jednym kraju i stosunkowo niewielkim taborze elektrycznych autobusów. Niemcy badają przyczynę incydentów. Każdy pożar, w którym bierze udział pojazd elektryczny, jest szczególnym ryzykiem dla strażaków i katastrofą ekologiczną na niewielką skalę.

plonaca tesla

Głównym winowajcą jest procedura ładowania

Niemieckie media zwracają uwagę na to, że zwiększa się również liczba incydentów związanych z samochodami z napędem elektrycznym. Największego ryzyka pożarów eksperci dopatrują się w procedurze ładowania. Podczas gdy silnik benzynowy jest tankowany w ciągu minuty, samochód elektryczny musi być podłączony przez wiele godzin, nierzadko przez całą noc. Wkrótce auta takie mogą stanąć w milionach garaży i parkingów podziemnych. Nie trzeba chyba mówić o tym, jak niebezpiecznym byłby płonący pojazd, stojący w takich miejscach.

Mówi się, że konieczne są konkretne działania. Popularny argument mówiący o tym, że pożary samochodów elektrycznych statystycznie nie występują częściej niż w przypadku pojazdów napędzanych benzyną, ma tu drugorzędne znaczenie. Trud wymagany do zgaszenia pożaru i kosztownej naprawy szkody są tu zdecydowanie większe. Co zatem proponują Niemcy?

Na wszystkich publicznych i komunalnych parkingach podziemnych, w których samochody są zaparkowane blisko siebie, należałoby zainstalować specjalne systemy wykrywania i gaszenia pożaru, dedykowane dla samochodów elektrycznych. Technologie są dostępne od dawna, a infrastruktura może być instalowana zarówno w nowych budynkach, jak i już istniejących. W idealnym przypadku pojazdy powinny być parkowane wyłącznie w oddzielnych, ognioodpornych boksach.

Utopia?

Źródło: Focus.de

Udostępnij

Maksym SłomskiZ dziennikarstwem technologicznym związany od 2009 roku, z nowymi technologiami od dzieciństwa. Pamięta pakiety internetowe TP i granie z kumplami w kafejkach internetowych. Obecnie newsman, tester oraz "ten od TikToka". Miłośnik ulepszania swojego desktopa, czochrania kotów, Mazdy MX-5 i aktywnego uprawiania sportu. Wyznawca filozofii xD.