Tego kierowcy Tesli nie zabił Autopilot. Zabiła go głupota

Maksym SłomskiSkomentuj
Tego kierowcy Tesli nie zabił Autopilot. Zabiła go głupota
{reklama-artykul}
Na przestrzeni lat w samochodach marki Tesla działo się tyle kuriozalnych rzeczy, że trudno oprzeć się przekonaniu, że największą ich wadą jest to, że przyciągają głupców. Mieliśmy już choćby przypadki filmu porno kręconego w Tesli jadącej w trybie Autopilota, czy też przykład oszukiwania systemu autonomicznej jazdy – wymagającego trzymania rąk na kierownicy – za pomocą pomarańczy. Najświeższe informacje napływają do nas ze Stanów Zjednoczonych, gdzie do tej pory uważany za winnego śmiertelnego wypadku sprzed 2 lat Autopilot został częściowo oczyszczony z zarzutów.

Amerykańska Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) od dwóch lat analizowała sprawę wypadku, w którym za kierownicą Tesli zginął jeden z pracowników Apple. Samochód Tesla Model S z dużą prędkością uderzył w betonową barierę i stanął w ogniu. Siła uderzenia była tak duża, że spowodowała oderwanie się przodu nadwozia od reszty pojazdu, co doprowadziło do kolizji dwóch innych samochodów na drodze. 38-letni kierujący Teslą Model S Walter Huang zginął w szpitalu w wyniku odniesionych obrażeń. Inni poszkodowani w wyniku wypadku przeżyli.

W toku postępowania ustalono, że Tesla z jakiegoś powodu wjechała na przestrzeń wyłączoną z ruchu i uderzyła w betonowy separator oddzielający drogę US 101 od jednego ze zjazdów. Śledztwo wykazało, że winnym nieszczęścia jest kierowca, który w momencie kolizji wpatrzony był w ekran swojego smartfonu, na którym grał w grę mobilną, bowiem system Tesli nie jest zaprojektowany w taki sposób, aby unikać tego określonego rodzaju niebezpieczeństw. Gdyby Walter Huang zachowywał się zgodnie z zaleceniami producenta samochodów najpewniej dzisiaj by żył.

Tesla smiertelny wypadek 2
Miejsce wypadku. Tesla wjechała w przestrzeń wyłączoną z ruchu (Gore area) i uderzyła w barierę. | Źródło: BBC

To nie niedoskonałość Tesli. To lekkomyślność kierowców

Autopilot nie jest doskonały i nie jest to pierwszy przypadek, w którym samochód wjeżdża w przestrzeń wyłączoną z ruchu. Funkcja autonomicznej jazdy może usypiać czujność wielu kierowców i prowadzić do ich spowolnionej reakcji, jednak zupełny brak zainteresowania ze strony kierującego pojazdem to proszenie się o kłopoty. Amerykanie z NTSB zarzucili przy okazji Tesli, że wciąż robi zbyt mało aby skutecznie weryfikować zaangażowanie ze strony kierowców. Ci wciąż przesadnie wierzą w skuteczność autonomii Autopilota, który jest reklamowany jako system WSPOMAGAJĄCY kierowcę, a nie zastępujący go.

NTSB zasugerowało, że producenci smartfonów powinni rozważyć wprowadzenie systemu blokady większości funkcji urządzeń – z wykluczeniem awaryjnych – w sytuacji, kiedy jego użytkownik przebywa za kierownicą pojazdu. Przedstawiciele Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu nie wskazali jednocześnie jak miałby działać taki system.

Niestety, nic nie wskazuje na to, aby ktokolwiek stworzył kiedykolwiek system odporny na ludzką głupotę.

Źródło: NTSB, zdj. tytułowe: Reuters

Udostępnij

Maksym SłomskiZ dziennikarstwem technologicznym związany od 2009 roku, z nowymi technologiami od dzieciństwa. Pamięta pakiety internetowe TP i granie z kumplami w kafejkach internetowych. Obecnie newsman, tester oraz "ten od TikToka". Miłośnik ulepszania swojego desktopa, czochrania kotów, Mazdy MX-5 i aktywnego uprawiania sportu. Wyznawca filozofii xD.