
Popularna aplikacja budzi mieszane odczucia.
Nauka języków obcych ze smartfonem w ręku nikogo dziś nie dziwi. Na rynku dostępnych jest wiele aplikacji, dzięki którym możemy samodzielnie podnosić swoje kwalifikacje w tym zakresie. Jednym z popularniejszych na świecie tytułów jest Babbel. Czy dzięki tej aplikacji w krótkim czasie staniemy się poliglotami?
Babbel to rozbudowana aplikacja. Oferuje różnorodne ćwiczenia i wypełnia całe spektrum umiejętności językowych (słuchanie, czytanie, pisanie, mówienie). Do nauki możemy wybrać jeden z kilkunastu języków - również mniej popularne jak turecki, duński czy indonezyjski. Niestety musimy wówczas zmienić język interfejsu na angielski. Po polsku możemy uczyć się jedynie angielskiego i niemieckiego.
Babbel – rozbudowana aplikacja do nauki języków
Cena: 0 zł / Umożliwia zakupy w aplikacji / Produkty w aplikacji: 39,00 zł-249,00 zł za element / Android: 7.0 i nowsze
Mechanizm rozpoznawania mowy sprawia wrażenie solidnego i jest skalibrowany w taki sposób, że nie męczy użytkownika przesadzonym dążeniem do perfekcyjnej wymowy. W niektórych ćwiczeniach zupełnie niepotrzebnie zamiast wprowadzania znaków z klawiatury musimy korzystać z rozsypanki liter, co jest dość irytujące przy dłuższych zwrotach.

Wśród dodatkowych funkcji przydatna jest z pewnością możliwość pobierania lekcji do wykorzystania offline. Idealne podczas podróży samolotem czy pociągiem. Ciekawe jest również umieszczenie w aplikacji podcastów językowych. Niestety wybór jest na razie bardzo ograniczony.
Korzystanie z Babbel wymaga wykupienia subskrypcji. Najniższa cena to 20 zł miesięcznie (przy subskrypcji na rok). Przy dostępie na 3 miesiące koszty rosną do 35 zł/miesiąc. Dostępny jest 7-dniowy okres próbny.
W ogólnym rozrachunku trudno jest mi jednoznacznie ocenić aplikację Babbel. Oferuje bardzo niespójne doświadczenie. Sporo dobrze przygotowanego materiału przeplata się z nieciekawym interfejsem. Tylko dwa języki dostępne do nauki po polsku. Przed zakupem sugeruję dokładne wykorzystanie okresu próbnego.
Czytaj również: PlayStation 5 - recenzja konsoli nowej generacji po tygodniu użytkowania