Czytelniku, e-booki nie są twoją własnością – przypomina o tym wyrok TSUE

Maksym SłomskiSkomentuj
Czytelniku, e-booki nie są twoją własnością – przypomina o tym wyrok TSUE
{reklama-artykul}
Lata mijają, a prawo własności intelektualnej to dalej relikt przeszłości niedostosowany do dzisiejszych czasów. Pamiętam jak kilka lat temu pisałem swoją pracę magisterską, której tematem była kwestia prawa własności w kontekście zakupów robionych na platformach dystrybucji cyfrowej. Starałem się w swojej pracy dowieść konieczności modyfikacji przepisów celem ochrony interesów konsumentów, które prawodawcy zdają się lekceważyć. O co dokładnie chodzi?

Wielu z Was zapewne nie jest wcale świadomym tego, że treści cyfrowe kupowane na platformach dystrybucji cyfrowej – programy, gry, filmy, muzyka – wcale nie są Wasze. Nie możecie nimi swobodnie zarządzać, bo nie otrzymujecie ich na własność. Niektórym wciąż trudno w to uwierzyć, ale decydując się na zakup gier lub oprogramowania w formie cyfrowej wszyscy kupujemy tak naprawdę przeróżne licencje na pewnego rodzaju wieczyste użytkowanie. Wynajem, nic więcej.

E-booków też nie można odsprzedawać

Pomimo tego, że pewne sądy (zwłaszcza francuskie i niemieckie) starają się trzymać stronę konsumentów obstając przy stanowisku, że ci powinni mieć możliwość odsprzedawania oprogramowania w formie cyfrowej, inne torpedują ich zapędy. Doskonałym przykładem jest nowy wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie sprzedaży używanych e-booków. Najnowsza sprawa związana z działalnością niderlandzkiej spółki Tom Kabinet przyniosła bardzo czytelne orzeczenie: wielokrotne odsprzedawanie tych samych książek to… piractwo. Sąd uznał, że do odsprzedaży potrzebna jest zgoda wydawcy, bo odsprzedawana jest jedynie „usługa świadczona przez Internet”. Kluczowe jest tu stanowisko mówiące o tym, że tzw. wyczerpanie prawa (utrata praw wyłącznych) odgrywa rolę wyłącznie w sytuacji obrotu fizycznych nośników danych. To nie następuje w momencie, gdy dany e-book sprzedawany jest po raz pierwszy. Dlaczego? Bo w czyimś interesie leży najwyraźniej niezmienianie przepisów.

ebook

Od momentu, w którym pisałem swoją pracę magisterską minęło więc kilka dobrych lat, a w systemie prawnym gra w formie cyfrowej jest zupełnie odmiennym tworem, niż ta sama gra zapisana na krążku CD. E-Book i ta sama książka wydana na papierze to dwa różne przedmioty prawa własności intelektualnej. Mamy 2020 rok, a prawodawcy nic nie robią sobie z tego, że świat poszedł do przodu. Czy tak musi być? To pytanie zostawiam otwartym.

Ciekawą kwestią jest to, czy w świetle obowiązującego prawa można odsprzedać czytnik e-booków z nabytą uprzednio pokaźną biblioteką książek oraz to, czy można odsprzedać komputer wraz z grami w formie cyfrowej na platformach takich jak Origin, czy też Steam. Obowiązująca linia orzecznicza sugeruje, że jest to działanie… niezgodne z prawem. Trudno nazwać to nazwać mianem czego innego, niż tylko absurdu.

Co się stanie jak Steam upadnie? Zostaniesz z pustymi rękoma

Czasami wydaje się nam, że wszystko jest wieczne. Nie jest. Decydując się na kupno treści cyfrowych nie tylko godzicie się z tym, że nie możecie ich odsprzedawać i w pełni swobodnie nimi dysponować. Godzicie się także na to, że któregoś dnia (a dzień ten nastąpi), utracicie do nich dostęp i nikt nie zwróci Wam ani grosza. Niektórzy gracze dysponują wirtualnymi bibliotekami gier, których „wartość” szacuje się na tysiące, a nawet dziesiątki tysięcy złotych. Założę się, że nie minie 20 lat, a większość platform dystrybucji cyfrowej jakie znamy dziś przestanie istnieć. Co więcej, do tego czasu nikt nie zada sobie trudu, aby zmienić obowiązujące przepisy.

steam

W kontekście wszystkiego co napisałem powyżej zupełnie sensowne wydaje się zaprzestanie wydawania swoich ciężko zarobionych pieniędzy na gry w formie cyfrowej. Lepiej już płacić mniejsze pieniądze za abonament za gry – skoro i tak cyfrowe produkcje nie są nasze, to po co przepłacać? W komfortowej sytuacji są jeszcze konsolowcy, którzy mogą cieszyć się grami wydawanymi na fizycznych krążkach. Pytanie tylko, jak długo.

Powiedzmy to sobie wprost: na rzecz wygody zrezygnowaliśmy jakiś czas temu z bardzo pokaźnej części praw, które swego czasu nam przysługiwały. Jak się z tym czujecie? 

Udostępnij

Maksym SłomskiZ dziennikarstwem technologicznym związany od 2009 roku, z nowymi technologiami od dzieciństwa. Pamięta pakiety internetowe TP i granie z kumplami w kafejkach internetowych. Obecnie newsman, tester oraz "ten od TikToka". Miłośnik ulepszania swojego desktopa, czochrania kotów, Mazdy MX-5 i aktywnego uprawiania sportu. Wyznawca filozofii xD.