Pięknie. Firma Google zakazała reklam związanych z bronią w swojej usłudze Zakupy jeszcze w 2012 roku. Teraz, po dwóch strzelaninach, w których w Stanach Zjednoczonych zginęło 30 osób, reklamy znowu pojawiły się w wyszukiwarce. Czy to jest ten słynny Real Time Marketing, czyli marketing w czasie rzeczywistym? Cóż, wygląda na to, że nie.
Chyba.
Przez ostatnie kilka dni zarówno w wyszukiwarce Google, jak i powiązanej z nią usłudze Zakupy (osobna zakładka w wyszukiwarce) można było bez problemu znaleźć broń i związane z nią akcesoria. Próba wyszukania amunicji „.223 100rd”, czyli tej samej, z której korzystał zamachowiec z Dayton, skutkowało wyświetleniem najlepszych ofert na ten właśnie kaliber oraz pojemność magazynka (bębenkowy, 100 sztuk pocisków w środku).
Źródło: The Verge
Algorytmy Google na przestrzeni ostatnich godzin zawodziły również jeśli chodzi o możliwość wyszukania broni i innych akcesoriów. Wprawdzie fraza „AR.15 mod” nie zwracała żadnych wyników, ale już „AR fifteen mod” – jak najbardziej. Komu tłumik ognia? A może ulepszony, pewniejszy grip?
Algorithms! pic.twitter.com/mTcwgfkHmD
— Pinboard (@Pinboard) August 5, 2019
Poproszeni o komentarz przedstawiciele firmy Google wydali krótkie oświadczenie, w którym nie wyjaśnili w jaki sposób w wynikach wyszukiwania pojawiły się rzeczy zakazane.
„Nasze serca są przy ofiarach tych straszliwych tragedii. Mamy ściśle określone zasady związane z reklamami, które dopuszczamy na naszej platformie, a reklamy związane z bronią i akcesoriami je naruszają. Gdy natrafimy na tego typu treści, usuwamy je.”, czytamy.
I faktycznie, reklam obecnie już nie ma, choć jeszcze kilka godzin temu były widoczne.
Co ciekawe, analogiczna sytuacja miała miejsce w Zakupach Google po strzelaninie w Parkland na Florydzie w lutym 2018 roku. Wtedy Google tłumaczyło się „błędem ludzkim”.
Ciekawe jak bardzo w wyniku nowego błędu wzrosła sprzedaż reklamowanych produktów…
Źródło: The Verge, Twitter