Rozszerzenie o nazwie FasterChrome przedstawiane jest jako cudowne rozwiązanie, które przyspiesza surfowanie po sieci za sprawą techniki wstępnego ładowania stron. Google Chrome od wersji 73 korzysta z tego rozwiązania, ale nowa wtyczka zmienia nieco jego działanie.
Korzystanie z domyślnej predykcji w Google Chrome niesie za sobą pewne konsekwencje, których warto być świadomym. Wstępne wczytywanie stron sprawia, że na komputer pobierane są także pliki cookie z witryn, których nawet nie odwiedzacie. W FasterChrome jest inaczej.
Gdy użytkownik wtyczki FasterChrome kieruje swój kursor nad jakieś hiperłącze na co najmniej 65 milisekund, rozszerzenie ładuje wstępnie stronę w tle jeszcze przed kliknięciem. Deweloperzy podają, że takie rozwiązanie pozwala wczytywać strony nawet o 300 milisekund szybciej. W skali roku da to z pewnością całkiem pokaźne oszczędności.
Warto wiedzieć, że wtyczka nie ładuje automatycznie stron z parametrami „?”, na przykład stron wylogowania. Mimo to, wylogowanie na niektórych witrynach może nastąpić w sytuacji, w której użytkownik korzysta z rozszerzenia – wtyczka nie jest w tej kwestii nieomylna.
FasterChrome działa najlepiej na komputerach z dostępem do wolnego łącza internetowego. Wtedy szybsze ładowanie stron można faktycznie odczuć. W przypadku wydajnych urządzeń podłączonych do szybkiego internetu różnice nie będą już spektakularne, by nie powiedzieć: będą wręcz nieodczuwalne.
Cóż, wypróbujcie i przekonajcie się sami.
Źródło: Ghacks