A więc wiecie już, że webowy Office nie jest już „Online”. Wiąże się to z podejściem Microsoftu do aplikacji internetowych, które nieustannie ewoluują. Dlatego też Word od teraz zawsze będzie po prostu „Wordem”, niezależnie od platformy, na której go uruchomicie. Program dostępny jest w końcu nie tylko na komputerach osobistych, ale także na smartfonach z Androidem i iOS, podobnie z resztą jak na tabletach z tymi systemami.
Co to oznacza z punktu widzenia użytkowników? Na razie niewiele poza zmianą wyświetlanej nazwy, bowiem Microsoft wciąż nie korzysta z żadnych PWA, czyli Progressive Web Apps. Rozwiązanie to jest intensywnie promowane przez Google, która to firma chce, by witryny internetowe mogły pracować podobnie do aplikacji instalowanych lokalnie na dysku komputera.
Nowe, zunifikowane nazewnictwo nie oznacza także, że każda z aplikacji na różnych platformach dawała będzie identyczne możliwości. Wiele wody w Wiśle upłynie, zanim Word na Androida uzyska wszystkie funkcjonalności z desktopowego odpowiednika (o ile w ogóle kiedykolwiek je uzyska).
Jednocześnie, Microsoft zastrzega sobie prawo dla łączenia nazwy Office z wyrażaniami pomagającymi identyfikować platformę, na którą docelowo tworzone jest dane narzędzie. Nie zdziwcie się więc widząc nazwy typu „Office dla Windows” lub „Office dla Androida”. Aby wprowadzić jeszcze nieco więcej zamieszania, Microsoft nie zmieni nazw produktów serwerowych – Exchange Online, SharePoint Online, Project Online i Office Online Server.
Pakiet Office wciąż korzystał będzie z submarek w odniesieniu do oznaczania swoich głównych usług – Office 365 oraz Office 2019.
Źródło: Microsoft