Google uważa, że zmiany w działaniu adblockerów wprowadzane są dla naszego bezpieczeństwa

Piotr MalinowskiSkomentuj
Google uważa, że zmiany w działaniu adblockerów wprowadzane są dla naszego bezpieczeństwa
Pod koniec maja w sieci pojawiła się dosyć niepokojąca informacja. Okazało się bowiem, że Google chce mocno ograniczyć możliwość blokowania reklam największym rozszerzeniom dostępnym na rynku. Maksym w TYM artykule zasugerował, że być może już niedługo reklamy będą się pobierać ale… nie pojawią się fizycznie na stronie. Podobną teorię wysnuli także użytkownicy, co spowodowało lawinę kontrowersji. Google postanowiło odpowiedzieć.
Już sam tytuł tego wpisu daje jasną odpowiedź jaki charakter ma reakcja koncernu – „Ograniczenie możliwości blokowania reklam? O nie, my tylko dbamy o Wasze bezpieczeństwo!”. Okej, ale przejdźmy do konkretów. Spółka na blogu postanowiła wyjaśnić, że wszystkie zmiany mają swój początek w próbie zlikwidowania złośliwych dodatków do przeglądarki. Google chwali się, że blokuje 1800 rozszerzeń każdego miesiąca.

Wraz z poszerzeniem zespołu odpowiedzialnego za nadużycia o 300 procent, firma doszła do wniosku, że „hej, rozszerzenia mają zbyt duży dostęp do danych użytkowników” – dlatego też mamy do czynienia ze zmianami w API. Nowy interfejs nazwany Declarative Net Request pozwalałby deweloperom na przekazywanie przeglądarce reguł przetwarzania bez potrzeby zaglądania w dane konkretnej strony.

Jak możemy wyczytać na blogu – „Nie mamy na celu powstrzymania blockerów reklam ani użytkowników przed blokowaniem reklam. My chcemy im pomóc chroniąc przy tym prywatność klientów. Uważamy, że wprowadzenie ograniczeń dotyczących zmniejszenia ilości danych, którymi dzielą się internauci z osobami trzecimi, to dobry krok.”

Cóż, wydaje się to bezpieczniejszym rozwiązaniem niż dotychczasowe webRequest, lecz z pewnością mniej skutecznym. Za pewien czas blockery reklam mogą stracić bezpośredni dostęp do danych witryn, co może odbić się na jakości ich działania. To czy jakiekolwiek nowości zostaną w tym temacie wprowadzone – nie wiadomo. Pozostaje czekać.

Źródło: Google

Udostępnij

Piotr MalinowskiDziennikarz z pasji i wykształcenia. Jest związany z popularnymi serwisami branżowymi, gdzie od siedmiu lat publikuje treści o nowych technologiach, gamingu oraz „ludziach internetu”. Fascynuje go wpływ influencer marketingu na społeczeństwo oraz szeroko pojęte przyczyny i skutki nierówności społecznych. Prywatnie fan powieści/filmów grozy, gier studia Piranha Bytes, podcastów kryminalnych, dobrej kawy oraz rowerowych wycieczek.