Czy jesteście wśród 10% internautów, którzy korzystają z przeglądarki Mozilla Firefox? Jeśli tak, koniecznie to przeczytajcie. Jeśli nie… również oddajcie się lekturze, bo to samo może spotkać także Was. W oficjalnym sklepie z rozszerzeniami do Firefoksa – Mozilla AMO – pojawiło się groźne szkodliwe oprogramowanie.
Adobe Flash Player, ublock origin Pro – brzmi całkiem niewinnie, prawda? Okazuje się, że sklep Mozilla AMO zalało malware, które podszywa się pod popularne rozszerzenia. W sklepie aplikacje te umieszczają użytkownicy o generowanych losowo nazwach – to pierwsza wskazówka do wykrycia podejrzanych plików. Czerwona lampka powinna Wam się zaświecić od razu, jak tylko zobaczycie zaskakująco niską liczbę pobrań.
Przykłady szkodliwych aplikacji w Mozilla AMO l Źródło: GHacks
Szkodliwym rozszerzeniom nie towarzyszą żadne opisy. Ich cechą charakterystyczną jest to, że po zainstalowaniu wymagają pełnego dostępu do wszystkich uprawnień i danych przeglądarki. Często nazwy pobranych plików rozszerzeń nie idą w parze z nazwami wyświetlanymi w sklepie. Co ważne, zapowiadane funkcje rozszerzeń najczęściej nie działają. Wspólnym mianownikiem wszystkich narzędzi jest natomiast to, że śledzą działania użytkowników (także uderzane klawisze!) oraz wysyłają te informacje na zewnętrzne serwery.
Mozilla usuwa szkodliwe rozszerzenia dopiero, gdy dostanie powiadomienie o podejrzanej aplikacji. Niestety, nikt przed publikacją nie sprawdza ręcznie tego, co w sklepie Mozilla AMO umieszczają użytkownicy – daje to kolosalne pole do nadużyć. Cyberprzestępcy nauczyli się omijać zautomatyzowane zabezpieczenia, które mają sprawdzać szkodliwość publikowanych treści.
Pamiętajcie, aby uważać na to, co pobieracie w sieci. Warto także zainstalować na swoim komputerze jeden z polecanych przez nas darmowych programów antywirusowych.
Źródło: GHacks, Mozilla AMO