Okazało się bowiem, że oprócz śledzenia kliknięć i przeciągnięć palcem, aplikacje robią po drodze także zrzuty ekranu. Można by było powiedzieć, że to przecież nic strasznego, ale mamy tu do czynienia ze screenami wykonywanymi w momencie bookowania np. pokoi hotelowych czy biletów lotniczych – w ręce programistów dostało się mnóstwo danych kart kredytowych użytkowników.
Przykładem takiej aplikacji jest chociażby Air Canada – oprogramowanie w wielu przypadkach maskowało automatycznie wrażliwe dane, lecz mimo tego doszło do wycieku blisko 20 tysięcy konsumentów. Takie postępowanie było zapewne świadomym działaniem programistów.
Znaczna większość programów, które chcą od odbiorców zgody na zbieranie ruchów z aplikacji informuje ich o tym, a przy okazji nie robi zrzutów ekrany, a jedynie śledzi zachowanie użytkowników w celu lepszego rozwoju usługi.
Źródło: TechCrunch