Google bierze się za producentów, którzy nie wydają aktualizacji Androida

Wojtek BłachnoSkomentuj
Google bierze się za producentów, którzy nie wydają aktualizacji Androida
{reklama-artykul} Fragmentacja systemu Android to problem, który nie powstał wczoraj. Ciągnie się on za system z zielonym robotem już od dawna. Wielu użytkowników komunikat o nowej aktualizacji zna tylko z opowieści, a mówimy tutaj o zwykłych paczkach z łatkami zabezpieczeń. O nowej wersji Androida przynoszącej nowe funkcje to nawet nie wspominamy. Google chce wreszcie zrobić z tym porządek.

Bezpieczeństwo jest kluczowym elementem każdego systemu, dlatego Google stale pracuje nad usprawnieniem Androida pod tym względem. Niestety wspomniana fragmentacja sprawia, że Google nie ma realnej władzy nad tysiącami większych i mniejszych producentów sprzętu, a to oni są bezpośrednio odpowiedzialni za wdrożenie aktualizacji na urządzeniach. Gigant powiedział dość! i postanowił zaostrzyć swoją politykę w tej kwestii.

Android fragmentacja

Fragmentacja Androida, dane z września 2018 r. / Źródło: Google

W przypadku wszystkich urządzeń wydanych po 31 stycznia tego roku wszyscy producenci OEM są zobowiązani do regularnego aktualizowania oprogramowania przez okres dwóch lat.

Dotyczy to popularnych urządzeń – które Google definiuje jako dowolny model urządzenia aktywowany przez co najmniej 100 000 użytkowników. Od 31 stycznia 2019 roku wszystkie urządzenia zidentyfikowane jako „modele obowiązkowe” muszą zostać zaktualizowane, a zainstalowany biuletyn zabezpieczeń nie może być starszy niż 90 dni.

Jeśli producent nie będzie przestrzegać warunków umowy, Google twierdzi, że może wstrzymać zatwierdzanie przyszłych telefonów.

Czy to słuszny kierunek? Nie sądzę, aby udało się w ten sposób wymusić regularne aktualizacja na mniejszych, zwłaszcza chińskich producentach. Natomiast większe marki powinny mieć to na uwadze, bo gra tutaj toczy się o sporą stawkę. Może jest to początek naprawdę dobrych zmian.

Źródło: GSMArena

Udostępnij

Wojtek BłachnoO technologii i popkulturze może pisać bez ograniczeń. Wśród rodziny i znajomych ma opinię "tego Wojtka co się zna na komputerach". Z wykształcenia bibliotekarz, choć jego zawodowe ścieżki do biblioteki jakoś nie zaprowadziły. Lubi dobre kino, wino, podróże i muzykę filmową. Niepoprawny gadżeciarz. Twierdzi, że urodził się za późno, żeby odkrywać Świat, za wcześnie, żeby odkrywać Wszechświat, ale idealnym momencie, żeby odkrywać Internet. Jest zdania, że memy to poezja XXI wieku.