Coca-Cola pokazuje, jak nie robić reklam kierowanych do młodzieży
Ilekroć widzę jak wielka korporacja sili się na luzacki, młodzieżowy styl w swojej komunikacji, ale ewidentnie jej to nie wychodzi, przypomina mi się 55-letni Steve Buscemi, przebrany za ucznia amerykańskiego liceum w serialu 30 Rock. Wiecie, chodzi mi o tę scenę.
Po obejrzeniu nowej reklamy firmy Coca-Cola zastanawiam się, jak firma z tak gigantycznym budżetem może wypuścić takiego gniota. Przecież ktoś musiał zaprezentować scenariusz reklamy, ktoś inny go zatwierdził, zgłaszał ewentualne poprawki, później zatwierdzono go jeszcze wyżej, a potem być może jeszcze wyżej. W dużych firmach nie ma litości – projekty muszą przechodzić wieloetapowe akceptacje. I tak znany producent stworzył to… coś.
Film przedstawia dwie drużyny profesjonalnych graczy, walczących w świecie fantasy, w dziwny sposób przypominającym kinowy zwiastun Bitwy o Azeroth. Wszystko dzieje się na arenie pełnej wiwatujących i obserwujących zmagania na żywo fanów. Wtem jeden z graczy sięga do minilodówki (bo jak wiadomo tak właśnie robi się podczas turniejów o wysokie stawki), po czym otwiera butelkę coli. Ta w niewytłumaczalny sposób przekazuje cyfrowy strumień zer i jedynek do wirtualnego świata, by ożywić postać, która przygląda się bitwie, zanim postanowi upuścić broń na ziemię i pomóc swojemu ex-przeciwnikowi. Streamerzy i widzowie na całym świecie są zdumieni obrotem wydarzeń, obserwując przy tym, jak telewizyjne kanały informacyjne donoszą: „Nie będziemy już walczyć”, a zniszczony wojną świat gry zamienia się w bujną dolinę pełną życia, która szybko rozprzestrzenia się po całym świecie… także tym realnym. Wszystko to kończy się wjazdem hasła reklamowego marki Coca-Cola.
A, z resztą zobaczcie sami.
Przyznaję, że nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałem równie żenującą reklamę. Żenującą i w podejrzany sposób czerpiącą garściami ze świata gry World of Warcraft. Blizzard ponoć nie ma z nią niczego wspólnego, choć w zarządzie Coca-Cola zasiada CEO Activision Bobby Kotick. Przekaz jest pozytywny, ale wszystko inne jest po prostu nie tak. Tak nie wyglądają gry wideo i towarzysząca mu otoczka, serio.
Parafrazując znanego mema, przykro mi to mówić, drodzy marketingowcy Coca-Cola, ale zapostowaliście żenadówę (tzw. cringe). Tego się nie da odzobaczyć.
Źródło: mat. własny