Quibi kończy działalność. Nowatorski mobilny VOD bez sukcesu Netflixa i spółki

Jan DomańskiSkomentuj
Quibi kończy działalność. Nowatorski mobilny VOD bez sukcesu Netflixa i spółki
{reklama-artykul}W kwietniu tego roku wystartował nietypowy serwis VOD pod nazwą Quibi. Od Netflixa, HBO, Amazon Prime Video czy innych konkurentów miała odróżniać go niecodzienna filozofia pochłaniania treści, która była nastawiona na ciągły ruch, odpowiedz na zabieganie i robienie użytku z będącego zawsze pod ręką smartfonu. Założyciele serwisu zachęcili też do współpracy znanych ludzi ze świata kina (np. Guillermo del Toro, Steven Spielberg, Jennifer Lopez). Jednak to za mało, aby się wybić.

VOD z krótkimi treściami dla mobilnych, zabieganych ludzi

Początkowo serwis można było sprawdzić zupełnie za darmo przez pierwsze trzy miesiące. To naprawdę długi okres. Przyzwyczailiśmy się raczej do promocji bezpłatnego oglądania na tydzień lub dwa, maksymalnie miesiąc. Quibi niestety nie miał ani interfejsu ani tym bardziej treści (nawet w formie napisów) po Polsku. Mimo wszystko, jeśli ktoś znał w odpowiednim stopniu język angielski, to mógł mieć radość z zupełnie nowej możliwości pochłaniania filmów, seriali czy programów rozrywkowych.

Quibi VODKrótkie oryginalne produkcje na smartfonie, a później też przez Chromecast i AirPlay / foto. Quibi @ Google Play

Wszystkie wideo w serwisie nie przekraczały 10 minut. Jeśli były to filmy pełnometrażowe, to pocięte na rozdziały podobnie jak te działające na płytach DVD czy Blu-Ray. Choć raczej prawie nikt z nich nie korzysta, tylko po prostu ogląda film jednym ciągiem. Dzięki temu można było zobaczyć cały odcinek lub rozdział w autobusie podczas przejazdu do pracy, na dłuższej przerwie w szkole czy w miejscu, do którego nawet król chadza piechotą.

Świetne pionowe wideo i ewidentne wady Quibi

Co więcej, interfejs a nawet same filmy, były tworzone z myślą o pionowym oglądaniu. Nie na zasadzie automatycznego wycięcia fragmentu obrazu panoramicznego, a czasem jako nieco inne ujęcie, a minimum inteligentne wykadrowanie wraz ze śledzeniem najważniejszego elementu sceny w taki sposób, aby nic istotnego nas nie ominęło. Oczywiście wszystkie materiały można było też włączyć w standardowym kadrze. Przechodzenie pomiędzy nimi było płynne po prostu przez przekręcenie telefonu.

Quibi VODPrzełączanie pomiędzy poziomym i pionowym trybem jest genialne / foto. Quibi @ Google Play

Pionowe oglądanie było wykonane tak dobrze, że naprawdę można było bardzo polubić taki sposób na VOD. Niestety Quibi cierpiał na trzy przypadłości. Brak możliwości oglądania treści na komputerze czy smart TV, wysoką cenę abonamentu w porównaniu do możliwości, i może nie złą, ale niewartą kolejnego wydatku w wysokości 37,99 złotych zawartość wyłącznie własnych produkcji. Po pewnym czasie pierwszy problem usunięto i pozwolono na korzystanie z bezprzewodowego przesyłania obrazu na smart TV przez Chromecast czy AirPlay (smartfon wciąż jest do tego potrzebny). Szkoda, że nie rozszerzono możliwości o aplikacje na telewizory i oglądanie na komputerze. Pozostałe wady pozostały i nic się nie zmieniło w tej materii.

Quibi się zwija, ale jest szansa za zatrzymanie biblioteki

Początkowe fundusze startowe w wysokości aż 1,75 miliarda dolarów bardzo stopniały po wielu drogich akcjach marketingowych za grube miliony. Mimo sporego nakładu na reklamy, portal nie generuje dostatecznie dużych dochodów, a wydatki nie są małe. Widać większość użytkowników nie chciała płatnej subskrypcji po pierwszych trzech darmowych miesiącach i pożegnała bez żalu pakiet Quibi. Pandemia koronawirusa sprzyja oglądaniu tradycyjnych VOD bez nacisku na krótki czas czy smartfon, poza tym w czasie szalejących zachorowań na covid-19 staramy się oszczędzać. To wszystko sprawiło, że nie byliśmy skorzy wydawać pieniędzy na serwis VOD, który nawet nie dorobił się żadnego ogromnego hitu.

Quibi VODStraszny październik z krótkimi formami widać nie trafił do zadowalająco dużego grona odbiorców / foto. Quibi

Założyciele prowadzący cały biznes, czyli Jeffreya Katzenberga i Meg Whitman, ogłosili właśnie jego koniec. Nie stanie się to z dnia na dzień, ale w najbliższych miesiącach firma będzie wygaszana. Możliwe też, że Quibi sprzeda prawa do swoich produkcji innemu dostawcy (tak jak np. zrobił to Showmax z polskimi serialami po odejściu z naszego rynku) albo jako całość zostanie wykupione przez inna firmę. Na pocieszenie można dodać, że niektóre platformy jak np. dostępny też na smartfonach internetowy Canal+ oferują tryb pionowy dla treści teoretycznie panoramicznych, ale to zdecydowanie mniej dopracowane rozwiązania niż świetne podejście Quibi. Automatyczne kadrowanie środka wideo często ucina ważne elementy sceny i wygląda po prostu słabo.

 

Zobacz również: Masz Canal+, ale nie smart TV? Netflix wprost na dekoderze WiFi PremiumBox+

Źródło i foto: Quibi / własne / theguardian

Udostępnij

Jan DomańskiDziennikarz publikujący w największych polskich mediach traktujących o nowych technologiach. Skupia się głównie na tematyce związanej ze sprzętem komputerowym i grami wideo.