Dlaczego ludzie masowo rezygnują z Netflixa? Trwa bojkot filmu „Gwiazdeczki”

Piotr MalinowskiSkomentuj
Dlaczego ludzie masowo rezygnują z Netflixa? Trwa bojkot filmu „Gwiazdeczki”
{reklama-artykul}„Netflix promuje pedofilię” – takie zdania można wyczytać od kilku dni na wielu portalach. Na Twitterze z kolei królują hasztagi #CancelNetflix i #DeleteNetflix. Tego typu oskarżenia i namowy nie wzięły się znikąd. O co więc chodzi z całym zamieszaniem? Jeśli jeszcze nie słyszeliście o bojkocie filmu „Gwiazdeczki”, to zapraszam do lektury.

„Gwiazdeczki” – o czym jest film?

Warto zacząć od kontekstu. „Gwiazdeczki” to film francuskiej produkcji wyreżyserowany przez Maïmounę Doucouré. Jego opis na platformie brzmi:

Jedenastoletnia Amy zaczyna buntować się przeciwko swojej konserwatywnej rodzinie, gdy odkrywa fascynację tańcem i dołącza do wyzwolonej grupy tanecznej.

Maïmouna, jeszcze przed premierą tytułu, szeroko wypowiadała się na temat jego przesłania. Stwierdziła, że głównym celem jest pokazanie rodzicom i starszym osobom istoty przeżywania dzieciństwa. Jak wypowiedziała się w wywiadzie dla magazynu TIME – „pragnę ukazać, jak ważna jest niewinność i jak bardzo jest dziś postrzegana za pewnik”.

cuties plakat 2Francuski plakat filmu „Gwiazdeczki” | Źródło: France Culture

„Gwiazdeczki” już kilka miesięcy temu zdobyły liczne nagrody i tak naprawdę były chwalone za m.in. ukazanie presji wywieranej na dziewczynach w młodym wieku. Liczni krytycy zwracali już wtedy uwagę na dosyć niewygodne obrazy, które specjalnie miały wywołać dyskusję dotyczącą seksualizacji dziewcząt i wpływu różnych czynników na postrzeganie przez nich rzeczywistości oraz własnej wartości.

Netflix – czy krytyka platformy jest w ogóle słuszna?

Dobra, ale o co chodzi z tymi kontrowersjami? Skąd one w ogóle się wzięły? Chyba nie będzie kłamstwem, jeśli powiem, że pokaźna liczba osób ocenia książki i filmy po okładce. Tutaj nie ma wyjątku. Głównym problemem okazały się plakaty promocyjne. Te zaczęły szokować jeszcze przed wrześniowym debiutem na Netflixie.

Platforma dolała jednak oliwy do ognia publikując poniższą grafikę:

cuties plakat 1

Źródło: Netflix

Sporo osób oburzyło się przedstawianiem 11-latek w taki sposób. Do tego doszła fraza „grupa taneczna” z opisu produkcji. Nie ma co się dziwić, że część użytkowników źle zinterpretowała materiały promocyjne. Netflix mógł rozegrać to nieco łagodniej i przedstawiać przy okazji sam cel filmu.

Wydane nawet zostało specjalne oświadczenie, gdzie znalazły się przeprosiny i zrozumienie krytyki. Myślicie, że to pomogło? Nic z tych rzeczy! Kilka grup medialnych zaczęło bojkotować Netflixa i wzywać do anulowania publikacji „Gwiazdeczek”. Co ciekawe, reżyser produkcji miała podobno otrzymywać nawet groźby śmierci za promowanie treści o charakterze pedofilskim.

CEO Netflixa kilka dni przed premierą produkcji skontaktował się z Maïmouną i przeprosił za całą negatywną otoczkę wytworzoną wokół filmu. Ten koniec końców trafił na platformę 9 września – wtedy rozpoczęła się kolejna fala krytyki i nienawiści. Tym razem od rozgoryczonych subskrybentów.

Użytkownicy masowo rozpoczęli publikować na Twitterze posty zachęcające do anulowania abonamentu. Wszystko zostało okraszone hasztagami #CancelNetflix i #DeleteNetflix. Sytuację wykorzystała grupa QAnon znana z rozsiewania teorii spiskowych o Hollywood i szajce pedofilii „mających tam swoją siedzibę”. Zaczęli oni publikować wpisy sugerujące, że Netflix popełnił gafę i przyznał się do istnienia takiej grupy w branży filmowej.

Część osób niestety nie raczyła obejrzeć „Gwiazdeczek” i zawęziła swój horyzont do plakatu promocyjnego oraz teorii spiskowych. Taką siłę trudno powstrzymać i fala fake newsów nadal rozsiewa się po sieci. Na chłodno popatrzyli głównie recenzenci większych portali.

Przykładowo – serwis Rolling Stone bardzo pozytywnie ocenił produkcję i zachęcił wszystkich do jej obejrzenia. Według redakcji jest to świetna opowieść posiadająca drugie dno.

Czy wiec mówimy o słusznych atakach na Netflixa? Tak i nie. Uważam, że platforma mogła inaczej rozegrać kampanię promocyjną i skupić się na przesłaniu samego filmu, a nie napędzać kontrowersje. Z drugiej strony jednak ocenianie całego filmu na podstawie plakatu jest dosyć płytkie i dobitnie świadczy o użytkowniku. Dlatego warto samemu obejrzeć „Gwiazdeczki” i dopiero wtedy przyłączyć się do krytyki lub wręcz odwrotnie.

Źródło: Netflix, Rolling Stone, TIME, Twitter

Udostępnij

Piotr MalinowskiDziennikarz z pasji i wykształcenia. Jest związany z popularnymi serwisami branżowymi, gdzie od siedmiu lat publikuje treści o nowych technologiach, gamingu oraz „ludziach internetu”. Fascynuje go wpływ influencer marketingu na społeczeństwo oraz szeroko pojęte przyczyny i skutki nierówności społecznych. Prywatnie fan powieści/filmów grozy, gier studia Piranha Bytes, podcastów kryminalnych, dobrej kawy oraz rowerowych wycieczek.