„Gwiazdeczki” – o czym jest film?
Warto zacząć od kontekstu. „Gwiazdeczki” to film francuskiej produkcji wyreżyserowany przez Maïmounę Doucouré. Jego opis na platformie brzmi:
Maïmouna, jeszcze przed premierą tytułu, szeroko wypowiadała się na temat jego przesłania. Stwierdziła, że głównym celem jest pokazanie rodzicom i starszym osobom istoty przeżywania dzieciństwa. Jak wypowiedziała się w wywiadzie dla magazynu TIME – „pragnę ukazać, jak ważna jest niewinność i jak bardzo jest dziś postrzegana za pewnik”.
Francuski plakat filmu „Gwiazdeczki” | Źródło: France Culture
„Gwiazdeczki” już kilka miesięcy temu zdobyły liczne nagrody i tak naprawdę były chwalone za m.in. ukazanie presji wywieranej na dziewczynach w młodym wieku. Liczni krytycy zwracali już wtedy uwagę na dosyć niewygodne obrazy, które specjalnie miały wywołać dyskusję dotyczącą seksualizacji dziewcząt i wpływu różnych czynników na postrzeganie przez nich rzeczywistości oraz własnej wartości.
Netflix – czy krytyka platformy jest w ogóle słuszna?
Dobra, ale o co chodzi z tymi kontrowersjami? Skąd one w ogóle się wzięły? Chyba nie będzie kłamstwem, jeśli powiem, że pokaźna liczba osób ocenia książki i filmy po okładce. Tutaj nie ma wyjątku. Głównym problemem okazały się plakaty promocyjne. Te zaczęły szokować jeszcze przed wrześniowym debiutem na Netflixie.
Platforma dolała jednak oliwy do ognia publikując poniższą grafikę:
Sporo osób oburzyło się przedstawianiem 11-latek w taki sposób. Do tego doszła fraza „grupa taneczna” z opisu produkcji. Nie ma co się dziwić, że część użytkowników źle zinterpretowała materiały promocyjne. Netflix mógł rozegrać to nieco łagodniej i przedstawiać przy okazji sam cel filmu.
Wydane nawet zostało specjalne oświadczenie, gdzie znalazły się przeprosiny i zrozumienie krytyki. Myślicie, że to pomogło? Nic z tych rzeczy! Kilka grup medialnych zaczęło bojkotować Netflixa i wzywać do anulowania publikacji „Gwiazdeczek”. Co ciekawe, reżyser produkcji miała podobno otrzymywać nawet groźby śmierci za promowanie treści o charakterze pedofilskim.
We’re deeply sorry for the inappropriate artwork that we used for Mignonnes/Cuties. It was not OK, nor was it representative of this French film which won an award at Sundance. We’ve now updated the pictures and description.
— Netflix (@netflix) August 20, 2020
CEO Netflixa kilka dni przed premierą produkcji skontaktował się z Maïmouną i przeprosił za całą negatywną otoczkę wytworzoną wokół filmu. Ten koniec końców trafił na platformę 9 września – wtedy rozpoczęła się kolejna fala krytyki i nienawiści. Tym razem od rozgoryczonych subskrybentów.
I just #CancelNetflix pic.twitter.com/zl17rsKghw
— justcallmePatel™ (@patelsneh96) September 12, 2020
Canceling a subscription never felt so good. #cancelNetflix pic.twitter.com/rj6Ne1Z4Zw
— Flo Nightingale (@FloNigtngale) September 12, 2020
The fact that cuties represents a group of minors and in the description it is clearly stated that „nudity” and „18+”. Y’all tryna promote pedophile culture.#CancelNetflix pic.twitter.com/4HHkTuLeRi
— (@RustingSanity) September 12, 2020
Użytkownicy masowo rozpoczęli publikować na Twitterze posty zachęcające do anulowania abonamentu. Wszystko zostało okraszone hasztagami #CancelNetflix i #DeleteNetflix. Sytuację wykorzystała grupa QAnon znana z rozsiewania teorii spiskowych o Hollywood i szajce pedofilii „mających tam swoją siedzibę”. Zaczęli oni publikować wpisy sugerujące, że Netflix popełnił gafę i przyznał się do istnienia takiej grupy w branży filmowej.
Część osób niestety nie raczyła obejrzeć „Gwiazdeczek” i zawęziła swój horyzont do plakatu promocyjnego oraz teorii spiskowych. Taką siłę trudno powstrzymać i fala fake newsów nadal rozsiewa się po sieci. Na chłodno popatrzyli głównie recenzenci większych portali.
Przykładowo – serwis Rolling Stone bardzo pozytywnie ocenił produkcję i zachęcił wszystkich do jej obejrzenia. Według redakcji jest to świetna opowieść posiadająca drugie dno.
Czy wiec mówimy o słusznych atakach na Netflixa? Tak i nie. Uważam, że platforma mogła inaczej rozegrać kampanię promocyjną i skupić się na przesłaniu samego filmu, a nie napędzać kontrowersje. Z drugiej strony jednak ocenianie całego filmu na podstawie plakatu jest dosyć płytkie i dobitnie świadczy o użytkowniku. Dlatego warto samemu obejrzeć „Gwiazdeczki” i dopiero wtedy przyłączyć się do krytyki lub wręcz odwrotnie.
Źródło: Netflix, Rolling Stone, TIME, Twitter