Apple Watch po raz kolejny uratował życie – tym razem górskiemu rowerzyście

Apple Watch to urządzenie, które już nie raz uratowało ludzkie życie. Działo się to głównie za sprawą dwóch funkcji obecnych w smartwatchu – możliwości wykonania prostego badania EKG oraz opcji pozwalającej na wykrycie upadku (ta domyślnie jest włączona wyłącznie wtedy, kiedy użytkownik ma powyżej 65 lat). Właśnie światło dzienne ujrzały informacje na temat kolejnego życia ocalonego przez zegarek od giganta z Cupertino.

Źródło: Facebook

Bob Burdett wspólnie z synem miał udać się na górską wycieczkę rowerową. Mężczyzna postanowił jednak, że do Riverside State Park uda się nieco wcześniej i poczeka na syna blisko miejsca spotkania. Po drodze zaliczył jednak ciężki upadek, który mógłby skończyć się tragicznie, gdyby nie Apple Watch.

Gabe w pewnym momencie otrzymał wiadomość SMS z informacją o nieszczęśliwym wypadku i zawiadomieniu pogotowia. Za wszystkim stała oczywiście funkcja wykrywania upadku obecna w Apple Watch Series 4 (teraz także 5), która zidentyfikowała zdarzenie i sprawnie zareagowała.

Źródło: Facebook

Mężczyzna uderzył się mocno w głowę i stracił przytomność. Na zegarku aktywował się alarm i po minucie nieaktywności automatycznie zostało nawiązane połączenie ze służbami pogotowia. System wysłał synowi także mapę z dokładną lokalizacją ojca, dzięki czemu ten mógł szybko dotrzeć na miejsce zdarzenia.

Bob przeżył i aktualnie jest w stabilnym stanie. Gdyby nie Apple Watch, to wszystko mogłoby się potoczyć zupełnie inaczej. Trzeba więc przyznać, że technologia ma także swoją jasną stronę, o której czasami warto sobie przypomnieć.

Źródło: 9to5mac