Nie, to nie AszDziennik. W kwietniu bieżącego roku informowaliśmy Was o tym, że z Instagrama już niedługo może zniknąć licznik polubień zdjęć. Wiele osób podchodziło do tych rewelacji ze sporym dystansem. W końcu Instagram „lajkami” stoi i taka decyzja uczyniłaby wielką część atencjuszy i influencerek nieszczęśliwą, prawda? Cóż, wygląda na to, że licznik polubień zniknie spod zdjęć.
Pierwotnie wyświetlanie lajków pod zdjęciami wyłączono wyłącznie w Kanadzie, w ramach testów. Teraz Instagram rozszerza rewolucyjne zmiany na kolejne kraje – obejmują one Włochy, Irlandię, Japonię, Brazylię, Australię i Nową Zelandię. Oficjalnie w dalszym ciągu są to tylko testy, ale wygląda na to, że Instagram jest na prostej drodze do tego, by zupełnie odmienić serwis.
Instagram bez licznika polubień | Źródło: Thurrott
Lajki pod zdjęciami zmienią więcej, niż Wam się wydaje. Przede wszystkim są one dla wielu osób doskonałym sposobem na pompowanie swojego ego. Nie oszukujmy się – absolutna większość dziewczyn w skąpych strojach, z wyeksponowanym dekoltem wręcz błaga o atencję mężczyzn. Czym ją mierzyć, skoro nie liczbą lajków?
Liczba lajków pod zdjęciami to także doskonała maszynka do zarabiania pieniędzy dla influencerów. Oczywiście najważniejszym współczynnikiem pozostaje liczba osób obserwujących profil, ale dla reklamodawców ogromne znaczenie miała zawsze także aktywność pod postami sponsorowanymi. Aktywność, którą… widać. Skoro nie widzimy, czy dane zdjęcie „zlajkowało” 5 czy 5 milionów osób, to skąd możemy wiedzieć, czy jest fajne czy nie?!
Brzmi absurdalnie? Tylko z pozoru.
Istnieje ciekawe zjawisko zwane „społecznym dowodem słuszności”. Pod tym intrygującym terminem kryje się zasada, zgodnie z którą człowiek niepewny swojej decyzji lub słuszności danego poglądu podejmuje decyzję lub przyjmuje pogląd w oparciu na podstawie opinii większości osób z danej grupy. Przykłady takiego zachowania doskonale widać często w sieci na przykład wśród społeczności wykopowiczów, zrzeszonej wkoło serwisu Wykop.pl.
Kiedy licznik polubień zniknie z Instagrama definitywnie i w każdym kraju? Trudno powiedzieć. Wygląda na to, że zmiany będą wdrażane falami na całym świecie. Administracja serwisu nie bardzo przejmuje się przelęknionymi głosami jego użytkowników. W samej aplikacji przeczytacie z resztą, że: „osoby obserwujące poszczególne profile powinny skupiać się na tym co te udostępniają inni użytkownicy, a nie na tym ile lajków za nie dostają”.
A może w Instagramie chodzi obecnie wyłącznie o lans oraz zarabianie pieniędzy na followersach i właściciele medium popełniają za sprawą swojej decyzji kolosalny błąd – podcinając gałąź, na której siedzą?
Źródło: Thurrott