Uran to jeszcze dziwniejsza planeta, niż myślano

Tomasz BielskiSkomentuj
Uran to jeszcze dziwniejsza planeta, niż myślano
Uran to planeta wielka, niesamowicie zimna i… tajemnicza. Jako że stanowi ona siódmą w kolejności planetę od Słońca, zlokalizowaną jakieś 3 miliardy kilometrów od niego, trudno ją badać bez wysyłania w jej kierunku pojazdów kosmicznych. Tymczasem, jedyną sondą, która dotychczas znalazła się stosunkowo blisko Urana, była Voyager 2. To miało miejsce trzy dekady temu.

Mimo wszystko astronomowie starają się obserwować planetę także z pomocą naziemnych bądź umieszczonych na orbicie Ziemi teleskopów. Jeden z nich, wystrzelony w przestrzeń kosmiczną 21 lat temu Kosmiczny Teleskop Chandra (ang. Chandra X-ray Observatory), właśnie pomógł naukowcom dowiedzieć się czegoś nowego na temat Urana.

Uran źródłem promieniowania X

Korzystając z Kosmicznego Teleskopu Chandra, który pracuje w zakresie promieni rentgenowskich, badacze po raz pierwszy wykryli promieniowanie rentgenowskie, którego źródłem jest Uran. Co najciekawsze, ślady tego promieniowania odkryto wśród danych zebranych przez teleskop między 2002 a 2017 rokiem. Dlaczego przeanalizowano je dopiero teraz? Cóż, wygląda na to, że naukowcy to po prostu zabiegani ludzie.

Jak twierdzą astronomowie, w przypadku zdjęć z 2002 roku miała miejsca „wyraźna detekcja” promieniowania rentgenowskiego. Na zdjęciach z 2017 roku badacze dostrzegli coś, co ich zdaniem wygląda na rozbłysk promieniowania X. Poniższy obraz przedstawia widok zarejestrowany przez Kosmiczny Teleskop Chandra, nałożony na zdjęcie z innego teleskopu. Kolor różowy reprezentuje na nim promieniowanie rentgenowskie.

Uran to jeszcze dziwniejsza planeta, niż myślano

Promieniowanie rentgenowskie emitowane przez Urana (reprezentowane przez różowy kolor). / Źródło: NASA/CXO/University College London/W. Dunn et al; W.M. Keck Observatory

Planeta leżąca na boku

Uran to naprawdę wyjątkowa planeta w Układzie Słonecznym. Jego oś obrotu, jako jedyna w układzie jest nachylona do kierunku prostopadłego do ekliptyki pod kątem 97,77 stopni. Oznacza to, że jego oś obrotu znajduje się niemal w płaszczyźnie Układu Słonecznego, w przeciwieństwie do osi obrotu jego innych planet. Najprościej mówiąc, Uran „leży na swoim boku”. Dlaczego? Najpewniej dlatego, że swego czasu uderzył w niego jakiś duży obiekt. Wszystko to nie wyjaśnia jednak, dlaczego Uran emituje promieniowanie rentgenowskie.

To, że Uran emituje promieniowanie X nie jest niesamowicie zaskakujące, bowiem w przeszłości wykryto, że inni gazowi giganci, tacy jak Saturn, także je emitują. Nie wiadomo jednak, co dokładnie w przypadku Urana jest ich źródłem.

Zasługa Słońca i nie tylko

Jak wyjaśnia NASA, głównym źródłem promieniowania rentgenowskiego może być najzwyczajniej w świecie światło słoneczne. Chociaż Uran znajduje się daleko od Słońca, jego światło do niego dociera, a to jest wówczas odbijane i częściowo rozpraszane. Teleskop Kosmiczny Chandra wykrywa te spośród odbitych przez planetę długości fal światła, które jest w stanie i tak się składa, że akurat ten teleskop jest w stanie wykrywać promieniowanie rentgenowskie, czyli fale światła o długości mieszczącej się w przedziale od około 10 pm do 10 nm. Powiedziawszy to wszystko, naukowcy wierzą, że samo światło słoneczne nie jest jedynym źródłem promieniowania X.

Możliwe, że w emisji promieniowania X biorą udział także pierścienie planety. Tak, Uran również posiada pierścienie, choć nie są one równie wydatne, co pierścienie Saturna. W pracy naukowej opublikowanej niedawno w czasopiśmie Journal of Geophysical Research zespół badaczy wyjaśnia, że Urana otaczają zjonizowane cząstki. Gdy te cząstki wchodzą w interakcje z materią tworzącą

Rzecz jasna, potrzeba więcej obserwacji i badań, aby potwierdzić powyższe podejrzewania. Na razie NASA nie ma planów wysłania w kierunku Urana jakiejkolwiek sondy więc póki co musimy nacieszyć się obserwacjami prowadzonymi z daleka.

Źródło: NASA, fot. tyt. NASA/JPL

Udostępnij

Tomasz BielskiTomek związany jest z serwisem instalki.pl od ponad dekady. Zajmuje się redagowaniem treści, okazjonalną publicystyką oraz dba o aktualizacje w dziale download.