Naukowcy dążą do tego, by wykrywanie chorób było coraz to szybsze i łatwiejsze. Jak się okazuje, już w przyszłości każdy będzie mógł zbadać się pod kątem obecności koronawirusa SARS-CoV-2… przy użyciu smartfona. Na jakiej zasadzie by to działało?
Na czym opierałby się test na koronawirusa z użyciem smartfona?
Całość opierałaby się na tym, co jest już w fazie eksperymentalnej od dobrych kilku lat. Badacze w 2015 roku wynaleźli sposób na np. wykrycie wirusa HIV przez smartfona. Wykorzystywany ma być do tego specjalny klucz sprzętowy, który – po nałożeniu np. wymazu z gardła – reagowałby poprzez wysłanie konkretnego sygnału do smartfona. Urządzenie interpretowałby ten sygnał i wyświetlało wynik za pomocą specjalnej aplikacji.
Jako że naukowcy są na ostatniej prostej do finalnego wdrożenia takiego testu na HIV, to opracowanie podobnego rozwiązania wykrywającego SARS-CoV-2 jest znacznie łatwiejsze. Niestety chyba tyle z dobrych wiadomości. Największym rozczarowaniem jest czas oczekiwania na technologię.
Test – żeby mógł zostać powszechnie wprowadzony – musi przejść szereg prób i weryfikacji. Cały proces może zająć kilka lat. Udowodniona musi zostać bowiem jego skuteczność na wszystkich polach. To niełatwe zadanie. Świat obecnie czeka chyba bardziej na szczepionkę i to raczej na tym aspekcie skupiają się badacze. Tak czy inaczej, przyszłość z możliwością przeprowadzenia testów na różne choroby za pomocą smartfonów brzmi naprawdę ciekawie.
Źródło: TNW / Foto. pexels.com