Niektórzy odetchną z ulgą – LiveLeak znika z sieci

Aleksander PiskorzSkomentuj
Niektórzy odetchną z ulgą – LiveLeak znika z sieci
LiveLeak zniknie z sieci. Witryna, na której można było zobaczyć niejednokrotnie drastyczne treści bez cenzury zostanie zamknięta po 15 latach działalności. Informacja została przekazana przez szefa serwisu na Twitterze. Niektórzy na pewno odetchną z ulgą. W ostatnich latach na platformie można było bowiem znaleźć kontrowersyjne materiały – w tym egzekucję Saddama Husseina czy ścięcie głowy dziennikarza Jamesa Foleya.

LiveLeak było swoistą „ikoną internetu”

LiveLeak zostało założone w 2006 roku przez zespół zajmujący się witryną Ogrish. Strona była z nana z przedstawiania filmów przedstawiających prawdziwą przemoc lub inne, drastyczne wydarzenia. Krwawe klipy posiadały swoją rzeszę zwolenników i były łatwo dostępne. LiveLeak nie podlegał bowiem aż tak drastycznej moderacji, jak ma to miejsce w przypadku YouTube czy innych, popularnych serwisów streamingowych. W ostatnich latach strona znajdowała się również pod ostrzałem mediów, które zauważyły film namawiający do przemocy wobec osób wiary nie-muzułmańskiej.

Zamknięcie LiveLeak nie oznacza, że tego typu treści znikną z internetu. Twórcy wspomnianej strony przenoszą się na Itemfix – bardzo podobną platformę, która będzie jednak korzystała z nieco surowszej polityki względem moderacji treści. W tym przypadku jednak tylko czas pokaże, jak dokładna będzie moderacja i egzekwowanie przepisów dotyczących materiałów publikowanych przez użytkowników.

Jednocześnie przedstawiciele serwisu mają nadzieję, że użytkownicy zrozumieją ich decyzję i nie będą na nich źli. Twórcy zapowiadają obranie zupełnie nowej ścieżki, co może podpowiadać, że kontrowersyjne materiały i te, które często nie nadają się do mediów oraz innych środków przekazu dalej będą pojawiały się w sieci.

Już teraz witryna LiveLeak kieruje do wspomnianego serwisu Itemfix. Szybko przejeżdżając przez liczbę filmów nie widać tam nic bardzo kontrowersyjnego.

No cóż, może takie treści to dla wielu osób oraz samego internetu było po prostu zbyt wiele.

Źródło: Mashable / fot. zrzut ekranu z serwisu LiveLeak

Udostępnij

Aleksander PiskorzDziennikarz technologiczny - od niemal dekady publikujący w największych polskich mediach traktujących o nowych technologiach. Autor newslettera tech-pigułka. Obecnie zajmuje się wszystkim co związane z szeroko pojętym contentem i content marketingiem Jako konsultant pomaga również budować marki osobiste i cyfrowe produkty w branży technologicznej. Entuzjasta sztucznej inteligencji. W trybie offline fan roweru szosowego, kawy specialty i dobrej czekolady.